Coraz więcej pieniędzy lokujemy w bankach

Już o ponad 10 mld zł wzrosła w tym roku wartość naszych depozytów ulokowanych w bankach. A to dopiero początek dobrych czasów dla miłośników lokat, bo idą podwyżki stóp procentowych.

Początek jesieni przyniósł kolejną odsłonę bankowego boju o nasze pieniądze. - Dlaczego wciąż połowa Polaków nie chce oszczędzać? Może wy nie wiecie, jakie są warunki na lokatach? Że tu jest wyższe oprocentowanie, że tu się zarabia, że można wpłacać i wypłacać bez utraty odsetek. Czy ja niewyraźnie mówię? - irytuje się z wdziękiem Marek Kondrat w telewizyjnej reklamówce ING Banku Śląskiego.

Jesienna licytacja banków

Śląski jako jeden z pierwszych banków wypromował tzw. konta oszczędnościowe oprocentowane znacznie wyżej od zwykłych ROR-ów, a dające możliwość wycofania pieniędzy w każdym momencie. Teraz bank oferuje na koncie OKO oprocentowanie 3,5-3,75 proc., a dodatkowo da po 50 zł w prezencie klientowi, który przyprowadzi kolejną osobę z przynajmniej tysiącem złotych w portfelu. Bank chwali się, że od początku roku klienci wpłacili na OKO 1,3 mld zł.

Ale konkurencja coraz wyżej ustawia liderowi poprzeczkę. Podobny rachunek oszczędnościowy Nordea Progress wabi odsetkami 3,2-3,8 proc., zaś grecki Polbank reklamuje w telewizji najwyżej oprocentowanie zwykłe konto osobiste - 4,5 proc.

Rośnie też oprocentowanie zwykłych lokat. Nastawiony na obsługę bogatych klientów Noble Bank daje za roczny depozyt aż 5 proc., ale trzeba mieć co najmniej 200 tys. zł. AIG Bank ostatnio dwa razy podwyższał oprocentowanie internetowej lokaty direct+. Dziś płaci za nią do 4,4 proc. W Getin Banku od niedawna maksymalna stawka wynosi 4,5 proc.

Furorę robią lokaty powiązane z funduszami inwestycyjnymi. Nordea nęci stawką nawet do 15 proc. rocznie, o ile klient jednocześnie ulokuje oszczędności w funduszach. Bank Millennium reklamuje pakiet SuperDuet, w którym część pieniędzy pozostawiona na lokacie daje 10 proc. rocznie. - Wystarczy przynieść 2 tys. zł - zachęca Marek Ubysz z Millennium. A Fortis kusi ofertą DuoProfit, w której pieniądze na lokacie dają 7 proc. zysku.

Polacy lgną do lokat

W wyścigu nie biorą udziału tylko największe banki detaliczne, które mają już tyle "starych" depozytów, że nie muszą walczyć na śmierć i życie o nowe pieniądze. Tak jest w Pekao i PKO BP, gdzie oprocentowanie nie przekracza 2,4-2,6 proc.

Mimo to ofensywa bankowców przynosi zaskakująco dobry efekt. Z danych NBP wynika, że tylko od stycznia do sierpnia wartość naszych pieniędzy zdeponowanych na lokatach bankowych wzrosła o 10 mld zł. To tyle, ile w całym 2005 r.! A wtedy przecież stopy procentowe były znacznie wyższe niż obecnie.

Co prawda niemal połowa z tych 10 mld zł to odsetki od "starych" pieniędzy (w bankach leży dziś 230 mld zł), ale reszta to nowe oszczędności. Jednak w warunkach coraz większej konkurencji ze strony funduszy inwestycyjnych (ich majątek od początku roku wzrósł aż o 24 mld zł) rosnąca góra pieniędzy na lokatach to i tak spory sukces. Np. w 2004 r. banki nie uchroniły się przed odpływem z lokat ponad 7 mld zł oszczędności.

Tomasz Publicewicz z firmy Analizy Online twierdzi, że pieniądze wciąż odpływają z lokat do bardziej dochodowych funduszy, ale jest to równoważone napływem nowych pieniędzy do banków. Wynagrodzenia Polaków rosną, coraz więcej osób ma konta bankowe i wpłaca na nie pieniądze ze "skarpety".

Lokaty pójdą w górę

O tym, że banki coraz mocniej rywalizują o oszczędności Polaków, przekonuje wzrost cen na tzw. rynku międzybankowym, na którym banki handlują nadwyżkami pieniędzy. Tzw. wskaźnik WIBOR 3M, obrazujący, ile banki są gotowe płacić innym bankom za dodatkowe pieniądze, jeszcze w lutym miał wartość 4,08 proc. Dziś krąży już wokół 4,23-4,25 proc.

Cena pieniądza rośnie, bo wszyscy spodziewają się, że Rada Polityki Pieniężnej na początku przyszłego roku podwyższy stopy procentowe. I każdy bank już dziś chce sobie zapewnić jak "najtańszy" pieniądz na pokrycie udzielanych kredytów.

To dlatego AIG oferuje dziś za lokatę trzyletnią aż 5,1 proc. rocznych odsetek. Dziś wydaje się to świetną ofertą, ale kto wie, czy tak będzie za rok lub dwa. Bankowcy w nieoficjalnych rozmowach radzą unikać dziś lokat o stałej stawce procentowej.

Do dalszego podnoszenia oprocentowania lokat zmuszają bankowców również rosnące jak na drożdżach kredyty. Od początku roku zadłużenie Polaków w bankach wzrosło aż o 25 mld zł. Z danych NBP wynika, że do boomu najbardziej przyczyniają się długoterminowe kredyty hipoteczne, których wartość wzrosła o ponad 16 mld zł.

Dla bankowców to nie tylko wizja stabilnego wzrostu zysków z odsetek, ale i konieczność zapewnienia sobie równie długoterminowego dopływu lokat. To nie będzie łatwe. - Z badań wynika, że połowa Polaków deponuje w bankach mniej niż 10 tys. zł na krócej niż pół roku - przyznaje Piotr Utrata, rzecznik ING.

Copyright © Agora SA