Do Polski płynie coraz większy strumień bezpośrednich inwestycji zagranicznych. W pierwszej połowie tego roku osiągnęły one już 6,2 mld euro, czyli o 27 proc. więcej niż w tym samym okresie rekordowego ubiegłego roku. W całym 2006 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne wyniosły aż 15,2 mld euro (wcześniej mówiło się o 11,6 mld euro, ale Narodowy Bank Polski dokonał niedawno rewizji danych, uwzględniając tzw. kapitały w tranzycie). Światowe koncerny stawiają u nas nowe fabryki produkujące sprzęt elektroniczny czy samochody. Powstają nowe centra usługowe i badawczo-rozwojowe.
Firmy z kapitałem zagranicznym zatrudniają w naszym kraju około 1,2 mln osób. Według danych Ernst & Young dzięki nowym projektom inwestycyjnym w zeszłym roku w Polsce koncerny zagraniczne stworzyły ponad 31 tys. miejsc pracy - najwięcej w Europie.
Ale na horyzoncie pojawiają się chmury. Rynek pracy staje się coraz mniej przyjazny dla pracodawców, i to mimo że bezrobocie jest ciągle na wysokim poziomie około 12 proc. - W II kw. aż 60 proc. pracodawców miało problem z dostępnością do dobrych pracowników - mówił wczoraj na panelu zorganizowanym przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych wiceminister gospodarki Paweł Poncyliusz. Tysiące Polaków wyjechało za chlebem za granicę, a kłopoty ze znalezieniem pracowników windują do góry pensje w Polsce - obecnie rosną one w tempie nawet 10 proc. w skali roku. A szybko rosnące koszty pracy obniżają naszą konkurencyjność.
Dlatego zdaniem wiceministra Poncyliusza poważnym wyzwaniem w przyszłości będzie dopilnowanie, by te firmy, które obecnie u nas stawiają fabryki, za jakiś czas nie zdecydowały się na ich przeniesienie do krajów o niższych kosztach pracy, np. za naszą wschodnią granicę. - Nie możemy myśleć tylko o przyciąganiu inwestycji, ale także o monitorowaniu, czy inwestorzy są z nas zadowoleni - mówi Poncyliusz. Jego zdaniem haczykiem na dużych inwestorów może być ściągnięcie do kraju jak największej liczby poddostawców, którzy spowodują, że przeniesienie produkcji będzie dla nich mniej opłacalne.
Rząd zapewnia, że ma też pomysły, jak rozładować napięcia na rynku pracy. Resort pracy opracował program zachęcający do powrotu do kraju Polaków, którzy wyemigrowali. Minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska chce też częściowo otworzyć nasz rynek pracy dla obcokrajowców i obniżyć koszty uzyskania pozwolenia na pracę dla osób spoza UE z 1000 do około 100 zł. Chce też m.in. dzięki unijnym funduszom walczyć ze strukturalnym bezrobociem i aktywizować poprzez dokształcanie osoby, które pracy nie mają już od lat.
Ale zdaniem przedsiębiorców niezbędne jest też lepsze dopasowanie rynku pracy do ich potrzeb. Obecnie większość absolwentów uczelni wyższych kończy kierunki humanistyczne, tymczasem przedsiębiorcy potrzebują inżynierów. W kolejnych latach sytuacja może się poprawić dzięki funduszom unijnym. Miliony euro mają być przeznaczone na wspieranie kierunków studiów najbardziej potrzebnych dla rozwoju polskiej gospodarki.
Zobacz setki ofert pracy w serwisie GazetaPraca.pl