Banki: Grad świątecznych promocji i pułapek

Nawet 3-4 mld zł pożyczymy w bankach na święta. Choć mamy dopiero początek listopada, w bankach już trwają gorączkowe przygotowania do świątecznego boomu na kredyty

Bankowcy tradycyjnie będą nam wciskać do kieszeni pożyczki gotówkowe i karty kredytowe. Przy okazji zastawią mnóstwo finansowych pułapek

Szybkie kredyty gotówkowe to tegoroczny hit. Tylko do końca września wzięliśmy z bankowych skarbców rekordową kwotę prawie 8 mld zł żywej gotówki. Tyle ile w całym ubiegłym roku, a ponad dwa razy więcej niż przed dwoma laty. A przecież złoty okres dla bankowców - grudniowy boom zakupów - dopiero przed nimi.

Banki pieczołowicie przygotowują się do żniw. Coraz bardziej obniżają wymogi, dzięki czemu więcej osób stać na szybki kredyt. Sam tylko PKO BP, największy bank detaliczny, planuje w ostatnim kwartale udzielić kredytów gotówkowych za prawie miliard złotych.

Rusza już bankowy festiwal promocji. PKO BP kusi atrakcyjnym oprocentowaniem (od 7,2 proc. rocznie). Raiffeisen do 600 zł obniżył limit dochodów, który uprawnia do pożyczki. Polbank EFG reklamuje kredyt, który można spłacać w dowolnych ratach.

Jeśli wierzyć bankowym reklamom, o pieniądze na święta ma być w tym roku wyjątkowo łatwo. Dominet Bank w telewizyjnych reklamówkach promuje "kredyt na tak", który podobno można dostać, okazując jedynie dowód osobisty. Sygma Bank reklamuje kredyt Halogotówka, który zamawia się przez telefon. Nową kampanię przygotował też Provident znany z tego, że gotówkę dostarcza do domu klienta.

Bankowe chwyty reklamowe

Każdy szanujący się bank chwali się w reklamówkach jednocyfrowym oprocentowaniem szybkiego kredytu (np. 9,99 proc. rocznie). Ale to chwyt reklamowy. Niskie odsetki są dostępne tylko dla wybranych klientów.

W PKO BP można co prawda pożyczyć pieniądze na 7,2 proc., ale tylko na rok. Przy dłuższych kredytach oprocentowanie rośnie do 11-14 proc. W Polbanku przy mniejszych kwotach (do 5 tys. zł) oprocentowanie wynosi aż 17-18 proc. w skali roku. W SKOK Stefczyka najniższa stawka - 9,5 proc. - jest dostępna tylko przy krótkich okresach kredytowania. Pożyczając pieniądze na dłużej, trzeba się liczyć z oprocentowaniem prawie dwukrotnie wyższym.

Bankowcy podbijają cenę, bo doskonale wiedzą, że jeśli przychodzimy do nich po szybką pożyczkę, to zwykle zależy nam na czasie i nie będziemy zbyt dokładnie przyglądać się warunkom kredytu. Starając się o pieniądze na święta, możemy trafić zarówno na względnie tani kredyt, jak i na horrendalnie drogi.

Diabeł tkwi nie tylko w oprocentowaniu, ale i dodatkowych opłatach: prowizji za przyznanie kredytu (która może wynieść nawet do 5 proc.), obowiązkowym ubezpieczeniu, miesięcznych opłatach administracyjnych lub za prowadzenie konta osobistego (w niektórych bankach trzeba je założyć, biorąc pożyczkę).

Ile zapłacisz za szybki kredyt?

Z wstępnego sondażu "Gazety" w bankach wynika, że najtaniej można pożyczyć pieniądze na święta w dużych bankach detalicznych. W PKO BP, biorąc 5 tys. zł na dwa lata, trzeba dodatkowo oddać w formie odsetek i prowizji ok. 735 zł. W BPH nie ma prowizji, ale za to oprocentowanie jest wyższe i odsetki przez dwa lata wyniosą 930 zł.

W Pekao 5-tysięczna pożyczka będzie kosztowała blisko 1240 zł odsetek, a do tego trzeba założyć i opłacać konto osobiste (niecałe 10 zł miesięcznie)

Podobne stawki zapłacimy w największych SKOK-ach. W Stefczyku odsetki i prowizje wyniosą w sumie 740 zł, ale żeby stać się członkiem tej kasy, trzeba jeszcze wysupłać prawie 100 zł na różne opłaty startowe.

Łatwiej dostępne, ale zwykle też droższe, są kredyty w mniejszych bankach - np. Dominet Banku, GE Money, Eurobanku czy Getin Banku. Niektóre z nich wyjątkowo niechętnie informują o kosztach. Na infolinii Lukas Banku musieliśmy najpierw "wyspowiadać się" ze swoich danych osobowych i majątkowych, by dowiedzieć się, że pożyczając 5000 zł na dwa lata, powinniśmy wysupłać na odsetki dodatkowe blisko 1600 zł. Na infolinii GE Banku telefonista za nic w świecie nie chciał zdradzić, ile wyniesie prowizja od 5-tysięcznego kredytu.

Drogie są pożyczki, które można dostać, nie ruszając się z domu. Oprocentowanie Halogotówki wynosi aż 17,9 proc. rocznie. Np. pożyczając 5 tys. zł, przez dwa lata trzeba oddać bankowi dodatkowo ok. 1800 zł odsetek. W Providencie odsetki od 5-tysięcznej pożyczki wynoszą aż 2300 zł, ale jeśli chcesz być obsłużonym w ciągu doby we własnym domu, musisz dopłacić drugie tyle.

Weź kredyt - dostaniesz kartę

W tym roku bankowcy po raz pierwszy wpadli na szatański pomysł, by promując szybkie kredyty, jednocześnie wciskać klientom również inną formę pożyczki - karty kredytowe. PKO BP w ramach akcji "Kredyt na zimę i karta w prezencie" obiecuje, że każdy pożyczkobiorca dostanie w prezencie kartę kredytową z niewielkim limitem (ok. 10 proc. wartości zaciąganego kredytu).

Karciane promocje szykują też inne banki. Np. ING Bank Śląski każdemu, kto do połowy grudnia wykupi w nim kartę kredytową, ufunduje w prezencie 50 zł. Wcześniej podobne zachęty - z bardzo dobrym skutkiem - stosowały Lukas Bank i GE Money Bank. Z kolei BPH rozsyła właśnie do posiadaczy kart kredytowych specjalne kupony uprawniające do zniżek w wybranych sklepach. Bankowcy liczą, że dzięki promocjom będziemy częściej używali kart w sklepach. To dla nich złoty interes, bo od każdej transakcji bezgotówkowej pobierają prowizję od sklepów.

Świątecznym wyścigom banków tradycyjnie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Kilka dni temu żółtą kartkę dostał od niego Eurobank promujący od marca do kwietnia tego roku "kredyt na PIT", którego oprocentowanie według reklam telewizyjnych wynosiło tylko 5 proc. To był oczywiście jedynie chwyt reklamowy, bo rzeczywisty koszt pożyczki po doliczeniu prowizji i ubezpieczenia był kilkakrotnie wyższy.

Copyright © Agora SA