Hossa wciąż przyciąga na parkiet nowe spółki

W tym roku na warszawskiej giełdzie zadebiutowało już 15 spółek. Z reguły dały inwestorom sporo zarobić. Dobrze zapowiada się też końcówka roku

- Czy warto kupić akcje tej spółki w ofercie publicznej? - pytają coraz częściej czytelnicy, którzy dzwonią do naszej redakcji. Często są to osoby starsze, emeryci, którzy szukają alternatywy dla nisko oprocentowanych lokat bankowych czy obligacji skarbowych. A okazji na tzw. rynku pierwotnym nie brakuje. W tym roku na warszawskim parkiecie zadebiutowało już 15 spółek. Dla porównania w ubiegłym roku - 35.

Dobry rok mimo wszystko

Początek roku nie wskazywał jednak na urodzaj. Warszawska giełda świętowała pierwszy debiut dopiero w kwietniu. To skutek zmian przepisów pod koniec ubiegłego roku, które zmieniły nieco kształt prospektów emisyjnych, czyli dokumentów składanych w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd przez spółki wybierające się na parkiet. Emitenci mieli z tym dużo kłopotów.

Jak wynika ze statystyk Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW), tegoroczni debiutanci sprzedali w ofertach publicznych akcje za prawie 0,5 mld zł. (w 2005 roku - za 3,5 mld zł). Z dobrej koniunktury giełdowej korzystali też właściciele debiutantów, którzy przy okazji ofert publicznych realizowali zyski. Ci sprzedali w ofertach akcje za 0,34 mld zł.

Kupujący dopisali. Akcje nowych spółek chętnie kupowały rozrastające się krajowe instytucje - zwłaszcza fundusze emerytalne i inwestycyjne. Nie próżnowali też drobni inwestorzy. Zlecenia tych ostatnich często redukowano o 90 proc. Ryzyko giełdowe na ogół się opłacało. Rekordzista - niewielka spółka Inwest Consulting - dał zarobić, bagatela, 481 proc. W przypadku niektórych spółek (np.: Gino Rossi, Action, Pamapol czy Mispol) opłaciło się związać ze spółką na nieco dłużej. Ich kursy zaczęły piąć się dopiero po debiucie.

Wśród nowych giełdowych spółek pojawiły się powszechnie znane marki - np. producent i dystrybutor butów Gino Rossi, operator restauracji Sfinks czy portal finansowy Bankier.pl. Jak podaje GPW, największą ofertę przeprowadził Famur, śląski producent maszyn górniczych (prawie 300 mln zł). Być może sukces byłby większy, gdyby nie konkurencja, która zarzuciła Famurowi podawanie w prospekcie emisyjnym nieprawdziwych informacji. Przed atakiem na ofertę musiała się też bronić firma Action, jeden z największych w Polsce dostawców sprzętu komputerowego. Wyszła obronną ręką.

W najbliższych miesiącach sympatycy rynku pierwotnego nie powinni narzekać na brak ofert publicznych. W ubiegłym tygodniu o względy KPWiG i zatwierdzenie przez regulatora prospektów emisyjnych starało się aż 13 nienotowanych dotąd na giełdzie spółek (w tym dwie zagraniczne). Plany giełdowe ma jednak znacznie więcej firm. Wejście w najbliższych miesiącach na parkiet zapowiedzieli bowiem przedstawiciele ponad 30 spółek.

Ciekawie zapowiada się zwłaszcza pierwsza od czasów objęcia władzy przez PiS oferta publiczna spółki państwowej. Chodzi o Ruch, największego w kraju dystrybutora prasy. - Sprzedaż akcji planujemy w listopadzie - mówił niedawno Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu. Ruch, który jeszcze kilka lat temu był monopolistą na rynku, nie może na razie pochwalić się wynikami finansowymi. Wśród potencjalnych znanych debiutantów są też m.in.: producent rowerów Kross, łódzka spółka odzieżowa Monnari czy kosmetyczne Laboratorium Kolastyna.

Giganty w drodze na parkiet

Na ubiegłotygodniowym spotkaniu z dziennikarzami wiceminister skarbu Paweł Szałamacha mówił o możliwym zakończeniu sporu z Eureko, inwestorem mniejszościowym państwowego PZU. Zakopywanie topora wojennego miałoby potrwać najwyżej rok. Możliwe więc, że na parkiet zawita też największy w tej części Europy ubezpieczyciel i to jeszcze przed przyszłorocznymi wakacjami.

Na naszą giełdę wybiera się też czeski koncern energetyczny CEZ. Chce na nią trafić do końca roku. Wcześniejsze plany mówiły o czerwcu, ale nie doszło do tego z powodu zawirowań na rynku handlu prawami do emisji CO2. Decyzji nie sprzyjały również tąpnięcia na giełdach z powodu serii podwyżek stóp procentowych. Jeśli akcje CEZ trafią na GPW, będzie to największa spółka na naszym rynku giełdowym. Notowany na praskiej giełdzie CEZ jest wart ok. 20 mld dol. Ma ponad 50 elektrowni, w tym dwie atomowe, oraz kilka kopalń. W czerwcu kupił za 1,5 mld zł w Polsce elektrownię w Chorzowie oraz elektrociepłownię w Skawinie koło Krakowa.

Ogromny debiut na GPW w ciągu najbliższych miesięcy zapowiada też udziałowiec Prokomu Ryszard Krauze. W sobotę pisaliśmy, że spółka-córka Prokomu, Petrolinvest, kupiła udziały w złożach ropy w Kazachstanie. Zapłaci za to 400 mln dol. Kolejne 400 mln będzie potrzebne na eksploatację złoża. Krauze deklaruje, że w ciągu 9-12 miesięcy chce wprowadzić Petrolinvest na warszawską giełdę, by w ten sposób zebrać potrzebny kapitał.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.