Posiedzenie KNB: trzy tygodnie przerwy

Komisja Nadzoru Bankowego przełożyła o trzy tygodnie decyzję w sprawie fuzji Pekao i BPH. Tymczasem jej szef Leszek Balcerowicz otrzymał dziwny list od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego

Komisja Nadzoru Bankowego (KNB) zastanawia się, czy włoski bank UniCredito (właściciel Pekao) może przejąć kontrolę nad BPH. To byłby pierwszy etap fuzji, na którą w 2005 r. zgodziła się już Komisja Europejska. Rząd chce zablokować transakcję, bo uważa, że zaszkodzi ona konkurencji na polskim rynku.

Tuż przed godz. 16 pod gmach NBP (tam mieści się siedziba KNB) zaczęły podjeżdżać czarne limuzyny. Alessandro Profumo w otoczeniu trzech prawników przecisnął się przez tłum dziennikarzy, nie odpowiadając na żadne pytania. Niezbyt rozmowna była też "rządowa" członkini KNB wicepremier Zyta Gilowska. - Porządek prawny i interes publiczny, tylko to się liczy - oświadczyła.

Obrady KNB trwały ponad sześć godzin. Dopiero tuż przed godz. 22 z posiedzenia wyszła wicepremier Gilowska i ogłosiła. - Będzie trzytygodniowa przerwa. Komisja wróci do sprawy 5 kwietnia.

To sukces rządu. W KNB sprzyja mu tylko trzech z siedmiu członków, ale na wczorajszym posiedzeniu pojawiały się posiłki - dwóch prokuratorów (wysłanników Ministerstwa Sprawiedliwości). Prawo pozwala im brać udział w posiedzeniu w charakterze strony.

To właśnie na wniosek prokuratora ogłoszono odroczenie decyzji. - Przedstawiciele prokuratora umotywowali wniosek o odłożenie decyzji tym, że zostali do sprawy włączeni dopiero we wtorek i chcą mieć czas, aby zapoznać się z dokumentacją. Komisja się do tego przychyliła - oświadczył na konferencji prasowej szef KNB Leszek Balcerowicz. Dodał, że prokuratorzy zobowiązali się, że ewentualne wnioski dotyczące sprawy złożą nie później niż na tydzień przed kolejnym posiedzeniem.

Te trzy tygodnie są rządowi potrzebne, by rozpocząć negocjacje z UniCredito i przedstawić Włochom żądania. - Cieszymy się z decyzji KNB. Możemy teraz spokojnie, jak równy z równym, rozmawiać z UniCredito - powiedział "Gazecie" wiceminister skarbu Paweł Szałamacha.

Pierwsze spotkanie premiera Marcinkiewicza z Alessandro Profumo ma się odbyć w piątek. Do następnego posiedzenia KNB status strony w postępowaniu chce też uzyskać Ministerstwo Skarbu. Większość członków KNB się na to nie zgadza, ale resort skarbu odwołał się od ich decyzji i czeka na werdykt.

ABW pisze do Balcerowicza

Napięcie wokół obrad KNB rosło już od samego rana. O godz. 9 Sejm wznowił pracę nad projektami uchwał o powołanie komisji śledczej, która zbadałaby działalność NBP i nadzoru bankowego. Uchwalił też rezolucję wzywającą KNB, by przestrzegała prawa i "respektowała interes Polski".

Po godz. 10 Balcerowicz ogłosił, że w przeddzień obrad KNB otrzymał poufny list od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie ujawnił jego treści. - Poinformowałem o otrzymaniu listu premiera Marcinkiewicza - oświadczył.

Dziennikarze zaczęli się zastanawiać - czy list ABW to zwykły przypadek, czy świadome posunięcie rządu, który wprowadził do gry służby specjalne, by wywrzeć presję na KNB?

Trzy godziny później na sejmowej mównicy pojawił się premier Marcinkiewicz, by ujawnić treść listu ABW. Agencja informuje w nim, że zarząd UniCredito zlecił należącym do Pekao funduszom inwestycyjnym Pioneer, by wstrzymały się od inwestowania w akcje banku BPH. Podobne polecenie Włosi mieli wydać funduszom inwestycyjnym BPH.

ABW podejrzewa, że UniCredito mogło tą decyzją spowodować straty klientów polskich funduszy.

List jest adresowany do Jana Monkiewicza, prezesa Komisji Nadzoru nad Ubezpieczeniami i Funduszami Emerytalnymi. Do Balcerowicza - jako członka tej komisji - trafił po czterech dniach, akurat w przeddzień obrad KNB. Czy to przypadek?

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski natychmiast ogłosił, że KNB i prokuratura powinny zbadać działania UniCredito. Zwłaszcza że zalecenia Włochów nie dotyczą tylko funduszy Pekao, ale i BPH. A na przejęcie tego ostatniego banku UniCredito nie ma jeszcze zgody KNB.

Premier zapewnił, że ABW podjęła "rutynowe działania". - Ujawniliśmy treść listu, bo nie mamy nic do ukrycia. Prezes Balcerowicz rano mówił o liście w sposób, który mógłby sugerować jakieś naciski na niego. A to była zwykła notatka, których ABW przygotowuje mnóstwo - zapewniał "Gazetę" rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz.

Analitycy: to żadna afera!

Gdy politycy PiS żądali wyjaśnień "niejasnej działalności UniCredito", analitycy z zakłopotaniem mówili "Gazecie": - Ta sprawa z listem ABW to jakiś absurd.

Adam Ruciński z kancelarii Ruciński i Wspólnicy: - W wielu zachodnich grupach finansowych są tzw. listy restrykcyjne. Zawierają one wykaz spółek, w które nie należy inwestować, by uniknąć podejrzeń o konflikt interesów. Może szefowie UniCredito stwierdzili, że skoro ubiegają się o przejęcie BPH, to trzeba powstrzymać się od handlowania nimi? Nie byłoby w tym nic dziwnego.

Ruciński przyznaje jednak, że wydawanie przez UniCredito zaleceń funduszom BPH to "niezręczność".

Wieczorem zarząd Pekao wydał oświadczenie, z którego wynika, że zalecenie Włochów, by wstrzymać inwestycje w akcje BPH, miało dotyczyć tylko "inwestycji na rachunek własny". Czyli tych, w których fundusze inwestują swoje pieniądze, a nie klientów.

Analitycy zgodnie oceniają, że ABW nie ma najmniejszych podstaw, by z zalecenia UniCredito wysnuć wniosek o zaburzeniach w "prawidłowym funkcjonowaniu systemu finansowego". - Ta sprawa została przez kogoś wyciągnięta, żeby ułatwić politykom zablokowanie fuzji - uważa inny członek zarządu jednego z towarzystw funduszy inwestycyjnych, zastrzegając anonimowość.

KPWiG ogłosiła w komunikacie, że o sprawie zalecenia wydanego przez UniCredito wiedziała już w lutym.

Unia mówi o polskich bankach

O fuzji banków głośno jest też w Brukseli. W środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat polityki konkurencji. - Dlaczego "narodowy interes" zawsze musi brać górę? Nie rozumiem, dlaczego fuzja banków napotyka w Polsce trudności. My we Włoszech pozwoliliśmy, żeby nasze banki zostały przejęte przez banki zagraniczne - pytał Vittorio Prodi, eurodeputowany ALDE.

Polskiego rządu samotnie bronił europoseł PiS Adam Bielan. Powołał się na zapisy umowy prywatyzacyjnej z 1999 r., która nie pozwala włoskiemu właścicielowi Pekao na kupowanie kolejnych banków w Polsce. - Nasze władze były zobowiązane tę transakcję zablokować. Oskarżenia o protekcjonizm są bezpodstawne - mówił Bielan.

Niewzruszona pozostała unijna komisarz Neelie Kroes. - Będziemy egzekwować prawo dotyczące połączeń firm na terenie Unii - ostrzegła. Komisja Europejska już zagroziła Polsce procesem przed europejskim trybunałem, jeśli rząd będzie nadal blokował bankową fuzję.

Copyright © Agora SA