Skrzypek: podwyżki płac nie spowodują wzrostu cen

Sławomir Skrzypek, prezes NBP, uważa, że dane sugerujące wzrost cen w przyszłości są wątpliwe. Nie będzie niebezpiecznego wzrostu inflacji m.in. dzięki inwestycjom zwiększającym moce produkcyjne

- Na razie nie warto podnosić alarmu, kiedy wynagrodzenia w Polsce wzrastają o 9 proc. rocznie, przy wciąż wysokiej dynamice produktywności, gdyż zagrożenie inflacyjne ze strony rosnących płac wydaje się być znacznie ograniczone - powiedział prezes NBP Sławomir Skrzypek w wywiadzie dla "Naszego rynku kapitałowego". Wywiad przeprowadzono 6 sierpnia, a pismo ma się ukazać w przyszłym tygodniu.

Skrzypek poddaje w wątpliwość dane, które świadczą o narastającym zagrożeniu wzrostu inflacji. Podkreśla, że są takie modele projekcji inflacji, według których przyszła inflacja spada, a nie rośnie. Podważa też wiarygodność danych o przyspieszających jednostkowych kosztach pracy i zwalniającej produktywności. - Badanie GUS nie uwzględnia w pełni emigracji - jej dynamiki i skali. (...) Jednostkowe koszty pracy mogą być zawyżone, a dynamika produktywności zaniżona - powiedział.

Zdaniem ekonomistów przyspieszający wzrost przeciętnej pensji i powiększająca się wraz z zatrudnieniem pula pieniędzy wypłacana pracownikom (tzw. fundusz płac) przełoży się w przyszłości na większe zakupy i wzrost cen.

- Każde dane obarczone są błędem, także te o inflacji, a przecież cel inflacyjny RPP odnosi się do wskaźnika CPI podawanego przez GUS. Najwięcej wątpliwości budzą wskaźniki bezrobocia, ale z tego GUS zdaje sobie sprawę, a ekonomiści (w tym NBP) do swych analiz biorą informacje o aktywności ekonomicznej, które są znacznie bliższe prawdy. Zresztą emigracja ma odwrotny wpływ na koszty pracy, niż prezes Skrzypek sądzi - w kraju brakuje rąk do pracy, więc firmy są bardziej skłonne dawać podwyżki - komentuje Bartosz Pawłowski, ekonomista ING Banku Śląskiego.

Zdaniem Skrzypka dzięki coraz większemu napływowi inwestycji zagranicznych powstają w Polsce nowoczesne ośrodki produkcji, a w wielu firmach "jest pewien potencjał do restrukturyzacji i wzrostu płac, który wcale nie musi się przekładać na wzrost cen". Firmy mają dobre wyniki finansowe i gromadzą oszczędności, i z tej puli mogą finansować podwyżki.

Pawłowski podkreśla, że od czasu udzielenia wywiadu dla "Naszego rynku kapitałowego" pojawiło się więcej informacji świadczących o zagrożeniu inflacją. - Oprócz danych statystycznych rząd zobowiązał się do podwyżek w budżetówce i zwiększenia pensji minimalnej. To z pewnością spotka się z reakcją RPP. Dzisiejsza podwyżka stóp jest niemal pewna - mówi.

Sławomir Skrzypek jest zdecydowanym przeciwnikiem podwyżek stóp, cały czas głosuje przeciw podnoszeniu ceny kredytu. W marcu jego głos przesądził, że stopy pozostały bez zmian.

Po przeciwnej stronie barykady stoi były prezes NBP Leszek Balcerowicz. - Wzrost jednostkowych kosztów pracy to jedna z sił, dla których potrzebna jest reakcja na czas w polityce pieniężnej. Jak się nie reaguje, to płaci się cenę w postaci wzrostu inflacji i związanych z tym kosztów - powiedział we wtorkowym wywiadzie dla "Gazety Prawnej". Balcerowicz był zwolennikiem podwyżek stóp już w ubiegłym roku, jednak jego poglądów nie podzielała wówczas większość Rady Polityki Pieniężnej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.