W polskich domach więcej pieniędzy i mniej ubóstwa

Polskie domostwa wychodzą z dołka. Według GUS ich dochody w ciągu roku wzrosły o 8,5 proc., więc coraz mniej z nich klepie biedę

Pod koniec 2006 r. miesięczny dochód, który przypadał na jedną osobę w polskim domostwie, wynosił 835 zł - w ciągu roku nasze dochody realnie, po uwzględnieniu inflacji, wzrosły aż o 8,5 proc.! - wynika z corocznych badań budżetów gospodarstw domowych przeprowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny. - Ożywienie gospodarcze i znaczna poprawa na rynku pracy w ostatnich kwartałach wreszcie przekłada się na kondycję gospodarstw domowych - komentuje dane Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.

Najszybciej sytuacja poprawia się w gospodarstwach rolniczych - ich realne dochody wzrosły w ciągu roku o ponad 13 proc. - Sytuacja rolników znacząco się poprawiła po naszym wejściu do Unii Europejskiej, odkąd zaczęli dostawać dopłaty bezpośrednie - mówi Wiśniewski. Ale rolnicy są ciągle jedną z najbiedniejszych grup społecznych - dochód na osobę w gospodarstwie domowym rolników wynosił w 2006 r. zaledwie 690 zł.

Znacznie więcej mają do dyspozycji osoby pracujące na własny rachunek - w 2006 r. ponad 1100 zł (realny wzrost o 12 proc.). - Wzrost dochodów tych osób to bardzo pozytywne zjawisko. Oznacza, że pracującym na własny rachunek interes dobrze się kręci i mają z czego inwestować - uważa dr Małgorzata Bombol z Katedry Poziomu Życia i Konsumpcji SGH.

W ciągu roku wydatki gospodarstw domowych wzrosły średnio o prawie 7 proc. W miarę bogacenia się gusta Polaków zmieniają się - spada udział żywności i napojów bezalkoholowych (w 2000 r. przeznaczaliśmy na ten cel około 30 proc. naszych wydatków, w zeszłym roku nieco ponad 27 proc.) wzrasta za to znacznie m.in. kultury i rekreacji.

Zdaniem dr Małgorzata Bombol wyższe dochody Polaków odzwierciedla też zmiana jakościowa naszego menu. - Dieta Polaków upodabnia się do struktury konsumpcji zamożniejszych społeczeństw europejskich. Jemy mniej pieczywa czy ziemniaków, a więcej wędlin, kiełbas czy serów - mówi Bombol. Polaków coraz częściej też stać na kupno sprzętu RTV czy AGD.

Wyższe dochody Polaków wpływają według GUS na spadek poziomu ubóstwa. W 2005 r. aż 18,1 proc. osób kwalifikowało się do przyznania świadczeń pieniężnych dla najuboższych, w zeszłym roku ten odsetek zmalał do 15,1 proc. W 2005 r. 22,5 proc. gospodarstw domowych deklarowało, że nie może powiązać końca z końcem (w zeszłym roku już "tylko" 18 proc). - Ogromne zapotrzebowanie na pracowników wyciąga z biedy już nawet tych ludzi, którzy jeszcze dwa-trzy lata temu nie byli w stanie znaleźć żadnej pracy - mówi Wiśniewski.

Ale to nie oznacza, że problem ubóstwa znika. Ciągle prawie 18 proc. Polaków ma wydatki o ponad połowę niższe od przeciętnej (czyli miesięcznie wydatki na osobę są niższe niż 372 zł). - Koło zamachowe wzrostu gospodarczego zaczęło się kręcić i prawdopodobnie utrzyma się jeszcze przez dwa-trzy lata. Ale to nie oznacza końca ubóstwa w Polsce. W wielu badaniach skala ubóstwa w naszym kraju jest ciągle niedoszacowana - uważa Bombol.

Copyright © Agora SA