Reklamy kłamią, a my się dajemy nabrać

Urzędy próbują walczyć z nieuczciwymi reklamami. Konsumenci - choć mają już odpowiednie narzędzia - wciąż wolą obserwować tę walkę.

Polkomtel, największy pod względem liczby abonentów operator telefonii komórkowej w kraju w czerwcu zeszłego roku promował mobilny dostęp do internetu pod marką iPlus. "Przyjdź do sklepu Vobis. Kup wysokiej klasy laptopa w zestawie z modemem iPlus tylko za 1 zł" - zachęcał gigant swoich klientów. Nie wyjaśniał jednak, co konkretnie ma kosztować złotówkę. W sklepach klienci dowiadywali się, że to cena nie całego zestawu, lecz modemu. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że ta reklama może naruszać interesy konsumentów, i wszczął postępowanie wyjaśniające. Elżbieta Sadowska z Polkomtela, operatora sieci Plus: - Nie zgadzamy się z zarzutami, ale kontrargumenty przedstawimy szczegółowo w piśmie do UOKiK.

Polkomtel nie jest jedyną firmą stosującą nieuczciwe chwyty w walce o klienta. Jego największy rywal, czyli sieć Orange (PTK Centertel), na całego korzystał z magii Bożego Narodzenia. "Bliskość tworzy święta" - przekonywał w reklamach telewizyjnych i pokazywał "Ofertę promocyjną - wybrane 3 numery". Jednak czujni klienci zorientowali się, że choć mowa o świętach, to darmowe rozmowy z trzema wybranymi numerami nie obowiązują właśnie w święta (24, 25, 26 grudnia) oraz w Nowy Rok (31 grudnia).

- Na razie UOKiK wszczął postępowanie w sprawie niektórych reklam operatorów telekomunikacyjnych. Nie będziemy komentować informacji przekazanych przez Urząd do czasu zakończenia postępowania - mówi Wojciech Jabczyński z Grupy TP.

Na przełomie stycznia i lutego Urząd wszczął postępowania również w sprawie reklam Tele2 oraz sieci telewizji kablowej Aster. Jeśli prezes UOKiK dopatrzy się naruszenia interesów konsumentów, może nałożyć na firmy kary finansowe w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu.

KNF też ciśnie

Reklamy instytucji finansowych wzięła pod lupę Komisja Nadzoru Finansowego, która przejęła kontrolę nad bankami od stycznia, a od ubiegłego roku nadzoruje wszystkie działające w Polsce fundusze inwestycyjne i firmy ubezpieczeniowe.

Bankowcy uwielbiają oferty "z gwiazdką". Jeśli zwrócimy na nią uwagę i doczytamy drobny tekst, okaże się, że superniskie oprocentowanie kredytów jest dostępne tylko dla nielicznych szczęśliwców. A bardzo atrakcyjne odsetki od lokat można dostać, wpłacając co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

W tym tygodniu KNF wysłała do trzech banków zalecenia, by przestały wprowadzać klientów w błąd. Jeśli się nie podporządkują - będą kary finansowe. We wtorek w Radiu PiN szef KNF Stanisław Kluza ujawnił, że komisja przygląda się kolejnym dziesięciu firmom. Kluza nie podaje nazw banków, którym już pogroził palcem, ani tych, którym dopiero się przygląda. Według "Dziennika" trzy banki, które w tym tygodniu dostały od KNF żółtą kartkę, to prawdopodobnie Bank Millennium (za reklamę lokaty progresywnej, która daje 10 proc. odsetek, ale tylko w ostatnim miesiącu jej trwania), BZ WBK (za reklamę konta oszczędnościowego oprocentowanego na 5 proc., ale tylko przy wpłacie co najmniej 50 tys. zł) i Getin Bank (za reklamę lokaty na 7 proc., ale - o czym bank nie wspomina - pod warunkiem zablokowania pieniędzy na dwa lata).

Wczoraj KNF wymienił główne reklamowe grzechy instytucji finansowych. Na cenzurowanym znajdą się banki, które: nie podają, jakie warunki trzeba spełnić, żeby zasłużyć na określone oprocentowanie, obiecują darmowe konto osobiste, które w rzeczywistości jest gratisowe tylko przy określonych wpływach (taką reklamę ma np. Nordea Bank), obiecują darmowe wypłaty z bankomatów, ale zapominają dodać, że dotyczy to tylko wybranych sieci, kuszą darmowymi kartami, choć pobierają opłaty za ich używanie.

W ubiegłym roku po serii kar finansowych i upomnień od KNF fundusze inwestycyjne przestały umieszczać w reklamach dane o historycznych zyskach. W reklamach pojawiły się za to zastrzeżenia, że inwestycja w funduszu obarczona jest ryzykiem oraz wcale nie ma gwarancji zarobku.

W KNF już trwają prace nad projektem specjalnej ustawy ustalającej standardy rzetelnej reklamy. Ma ona dotyczyć nie tylko instytucji finansowych, ale i pośredników. Ustawa może zacząć obowiązywać od 2009 r. Od ponad roku bankowym reklamom uważanie przygląda się "Gazeta". Na łamach czwartkowego dodatku "Pieniądze" co tydzień oceniamy bankowe spoty w rubryce "Prześwietlamy reklamy".

Konsumenci nie chcą wiosłować

Co roku UOKiK prowadzi ok. 30 spraw dotyczących reklam. W tym roku jest ich już dziesięć. Zdecydowana większość z nich opiera się na działającej od lat ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Na razie skutku nie odnosi natomiast wprowadzona pod koniec zeszłego roku ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, która pozwala nam skarżyć mylące reklamy do sądu i żądać np. odszkodowania. - Mam wrażenie, że konsumenci dostali wędkę, ale jeszcze nie zaczęli łowić ryb. Dopóki nie zaczną wywierać presji na firmy, te nie będą miały impulsu do zmiany praktyk reklamowych - mówi Małgorzata Cieloch z UOKiK.

Dariusz Zatorski, szef działu kreacji w agencji reklamowej JWT, uważa, że reklamy wprowadzające w błąd pogarszają wizerunek jego branży i doprowadzą do zaostrzenia prawa. - Kiedyś w mediach było pełno reklam piwa, w których puszczano do widza oko i udawano, że chodzi o piwo bezalkoholowe. Zaowocowało to bardzo restrykcyjną ustawą - przypomina.

Copyright © Agora SA