Doskonały był zresztą nie tylko rok 2006, ale także jego ostatni kwartał, kiedy to wydatki na e-reklamę osiągnęły 4,8 mld dol.
Dane te opublikowała w ubiegłym tygodniu branżowa organizacja IAB (skupiająca około 300 firm internetowych) we współpracy z firmą doradczą PricewaterhouseCoopers (PwC). Dane zza oceanu są istotne, bo tamtejszy rynek internetowy jest największy na świecie, a trendy panujące w USA wyznaczają kierunki rozwoju e-biznesu na wszystkich innych rynkach.
- Wydatki na reklamę interaktywną zwiększają się, bo reklamodawcy widzą, że to medium skutecznie wpływa na zachowania konsumentów - od popularyzacji produktów, przez skłanianie do zakupów, po zwiększanie lojalności wobec marki - mówi Randall Rothenberg, szef IAB. Rok 2006 był już czwartym z kolei rokiem wzrostu e-reklamy. Ostatni spadek wartości tego rynku miał miejsce w roku 2001 i 2002 po giełdowym krachu i pęknięciu pamiętnej internetowej banki mydlanej.
- Jesteśmy pewni, że marketerzy coraz większą część swoich budżetów będą wydawać na internet, bo dostarcza on coraz bardziej efektywnych narzędzi do reklamy i kontaktu z klientem - mówi Rothenberg. W zeszłym roku około 40 proc. rynku stanowiły wydatki na reklamę w wyszukiwarkach (linki sponsorowane itp.), dalsze 18 proc. to internetowe ogłoszenia drobne. - Internet może zaoferować najszerszy zakres form reklamowych i promocyjnych - od prostych linków tekstowych powiązanych z wynikami wyszukiwania po reklamy multimedialne i wideo - mówi Peter Petrusky z PricewaterhouseCoopers.
Na razie reklama interaktywna zdobyła w USA 6 proc. całego rynku reklamowego (rok wcześniej - 4,7 proc.). To już dużo więcej niż ma reklama zewnętrzna (wydatki 6,8 mld dol.) wciąż jednak mniej niż radio (20,8 mld dol.). Dla porównania - wydatki na reklamę w gazetach wyniosły 51 mld dol.