Microsoft stawia na gry komputerowe

Coca-Cola, Levi's czy Nike - znane marki coraz częściej trafiają do gier komputerowych. Choć rynek dopiero raczkuje, jego potencjał dostrzegł Microsoft, gigant na rynku komputerowego oprogramowania

Do niedawna reklama w grach komputerowych była traktowana jako ciekawostka. W zeszłym roku amerykańskie firmy wydały na nią ledwie 56 mln dol. (dane Yankee Group). Przy miliardach wydawanych na kampanie telewizyjne to kwota śmiesznie mała. Ale analitycy z Yankee prognozują, że do 2010 r. rynek ten będzie wart ponad 700 mln dol.

W rozwój product placement w grach wierzy też Microsoft, który według nieoficjalnych doniesień amerykańskiego dziennika "The Wall Street Journal" wyłożył od 200 do 400 mln dol. na przejęcie spółki Massive specjalizującej się w umieszczaniu w wirtualnym świecie marek znanych ze sklepowych półek.

Pan Proper tankuje

Wartość transakcji może być zaskoczeniem, bo Massive istnieje zaledwie od dwóch lat i zatrudnia 80 osób. Jest jednak pionierem nowej technologii pozwalającej na podmienianie reklam w grach.

Weźmy na przykład grę dla miłośników samochodowych wyścigów "Nascar 2005: Chase for the Cup". Jedno z aut opatrzone jest logo dżinsów Levi's. Zjeżdżasz do boksu zatankować i zmienić opony, a mechanicy wyglądają jak Pan Proper (ten z butelek środków czystości Procter & Gamble). Z kolei w grze "Splinter Cell: Pandora Tomorrow" jako agent Sam Fisher korzystasz z dwóch różnych modeli komórek Sony Ericsson.

Teoretycznie gry komputerowe to atrakcyjne medium dla reklamodawców - choćby dlatego, że młodzi ludzie w wieku 18-34 lata coraz częściej rezygnują z oglądania telewizji właśnie na rzecz gier. Z danych Nielsen Entertainment wynika, że w USA przy grach spędzają 12,5 godz. tygodniowo. Przed telewizorem - niespełna 10 godzin. Poza tym gracze uważnie śledzą każdy element, jaki pojawia się na ekranie (a reklamy w telewizji większość starannie omija).

Dotąd był tylko jeden kłopot - po wypuszczeniu gry na rynek umieszczonych w niej reklam nie można było już zmienić (a więc np. sprzedać miejsca w grze innej firmie). Tymczasem technologia Massive tę barierę likwiduje, o ile gra uruchamiana jest na komputerze podłączonym do internetu. System automatycznie aktualizuje i podmienia reklamy - zwykle umieszczane na billboardach czy plakatach na ulicach miasta, w którym toczy się gra. W "Splinter Cell: Chaos Theory" reklamowano tak trasę koncertową grupy rockowej Mötley Crüe, potem - premierę filmu "The Island".

Dla producentów gier współpraca z Massive to szansa na dodatkowy zarobek - dostają prowizję od każdego sprzedanego egzemplarza.

Microsoft goni rywali

Microsoft zapowiedział już, że technologię Massive wykorzysta do umieszczania reklam we własnych serwisach internetowych dla graczy - m.in. Xbox Live czy MSN Games. Przejęcie Massive to część większego planu giganta, który spóźnił się z wejściem na rynek e-reklamy i teraz próbuje nadrobić dystans do rywali. Microsoft przygotowuje odpowiedź na sukces Google, które na linkach sponsorowanych zarabia miliardy dolarów. Ale koncern chce pójść kilka kroków dalej. Wkrótce może stworzyć system, który pozwoli wykupić firmom reklamy wyświetlające się zarówno przy wynikach wyszukiwania w internecie, na witrynach, których właściciele przystąpią do programu partnerskiego i - dzięki technologii Massive - w grach. A takiego szerokiego spektrum ani Google, ani Yahoo nie może na razie zaoferować.

W Polsce reklamy w grach to prawdziwa rzadkość. Np. w wydanej jesienią grze dla kibiców piłki nożnej "FIFA 06" (Electronic Arts) na bandach reklamowych stadionów pojawiło się logo sieci kin Cinema City oraz kin trójwymiarowych Imax. Ale właściciel kin nic za to nie płacił - w zamian reklamówki gry były wyświetlane przed seansami filmowymi. Nieco wcześniej w wyścigówce "Smash Up Derby" pojawiło się logo firm ATI (producent kart graficznych) oraz Newtech (producent pakietów do animacji). W zamian reklamodawcy wymieniali grę w swoich materiałach promocyjnych.

Copyright © Agora SA