Google nie lubi polskich poetów

Kolejny bój o domenę w polskim internecie. Tym razem o gmail.pl, o który Google spiera się z ... Grupą Młodych Artystów i Literatów. Sprawa trafi do sądu polubownego

Gmail - pod taką nazwą miliony internautów na całym świecie znają elektroniczną skrzynkę pocztową Google. Ale pod adresem Gmail.pl nie ma polskojęzycznej strony usługi e-mailowej, jest za to strona z... wierszami. Google skierowało sprawę do sądu.

Skąd się wziął gmail.pl?

Google swoją skrzynkę pocztową uruchomiło 1 kwietnia 2004 r. pod adresem www.gmail.com. Jednak w żadnym kraju spółka nie założyła domeny z końcówką narodową (np. .pl, .fr, .it czy .de).

Skąd się więc wziął gmail.pl? - Przypadkowo. Szukaliśmy domeny dla naszej grupy, czegoś z końcówką "mail" - mówi "Gazecie" łodzianka Izabela Krawczyk. Razem ze znajomymi wpadła na pomysł serwisu, w którym każdy może publikować własne wiersze. Nazwali się Grupą Młodych Artystów i Literatów. - Gmail.pl było wolne i na początku listopada zarejestrowaliśmy domenę - opowiada Krawczyk. (GMAiL to akronim nazwy grupy).

Google uznało to za naruszenie swoich praw, a prawnicy reprezentujący spółkę zasugerowali Krawczyk dobrowolne wyrejestrowanie domeny.

- Zaproponowałam odpłatne odstąpienie adresu. Ale o tym nie było mowy, bo zdaniem Google ta domena należy się im.

Zdaniem łodzianki Google działa jak pies ogrodnika - przez ponad dwa lata spółka nie wykazywało zainteresowania kupnem domeny gmail.pl (podobnie zresztą jak i w innych krajach), co mogłoby sugerować, że e-maili z polską końcówką nie zamierza oferować. Czy teraz zmieniła zdanie?

Artur Waliszewski, szef polskiego biura Google, odmówił komentarza. Nikt z kancelarii prawnej obsługującej spółkę nie oddzwonił po naszej prośbie o kontakt.

W sądzie polubownym ds. domen internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji potwierdziliśmy, że w imieniu Google do sądu wpłynęły wnioski w sprawie dwóch domen - www.gmail.pl i www.gmail.com.pl (z właścicielem drugiej witryny nie udało nam się skontaktować).

Internauci są podzieleni. Jedni kibicują łodziance, inni są przekonani, że to typowy przykład cybersquattingu, czyli szybkiego zarejestrowania domeny i próba zarobienia na jej sprzedaży. Tę tezę mogłoby popierać to, że Krawczyk domenę wystawiła na Allegro i Świstaku.

- To był błąd - przyznaje Krawczyk. - Ale nie przekreśla to faktu, że domenę nabyłam legalnie. Tłumaczy, że chciała sprzedać adres, bo nastraszył ją jeden ze znajomych, twierdząc, że będzie musiała zapłacić Google wysokie odszkodowanie. Jak podkreśla, choć miała oferty kupna za kilkanaście tysięcy złotych, już pod koniec listopada zdecydowała, że domeny sprzedawać nie będzie. I nie zamierza jej też oddać.

Czy ma szansę w starciu z prawnikami Google? Dotychczasowe orzecznictwo w podobnych sprawach (np. w przypadku domeny przegladsportowy.pl) wskazuje, że tak. Choćby dlatego, że wiersze na stronie gmail.pl trudno uznać za działalność konkurencyjną wobec Google, poza tym Google nie zastrzegło nazwy Gmail jako znaku towarowego. A nawet gdyby zastrzegło, to i tak kwestia praw do domeny nie byłaby oczywista.

Podobnego zdania jest prawnik Olgierd Rudak, który na swoim blogu pisze: "Żądania nieodpłatnego przekazania praw do domeny uważam za niepoważne nadużycie pozycji przez Google. Tak jakby koncern chciał nam powiedzieć "dużemu wolno więcej".

Sprawę może jednak skomplikować to, że do polskiego urzędu patentowego trafił wniosek o przyznanie znaku towarowego "gmail.pl". I to nie ze strony Google ani grupy artystów, tylko... wrocławskiej firmy Info Media. Z nią jednak nie udało nam się wczoraj skontaktować.

Gmail - międzynarodowy ból głowy

Ale nie tylko w Polsce skrzynce pocztowej Google towarzyszą podobne perypetie. Zanim spółka zgłosiła się do amerykańskiego urzędu patentowego, wnioski o rejestrację nazwy Gmail zgłosiły trzy firmy - m.in. Gospel Music Association z Tennessee, które pod nazwą GMAil zamierzało rozsyłać pocztą elektroniczną najnowsze informacje dotyczące muzyki chrześcijańskiej. W Wlk. Brytanii - od października 2005 r. - spółka oferuje konta pocztowe jako Google Mail. Powód? Od 2002 r. nazwą Gmail posługuje się londyńska firma badawcza Independent International Investment Research (tak nazywa się część ich internetowej aplikacji używanej przez inwestorów finansowych).

IIIR zarzucił spółce naruszanie jego praw - e-gigant ustąpił po kilkunastu miesiącach przepychanek. Podobnie jest w Niemczech - tam już w 2000 r. znak towarowy "G-mail... und die Post geht richtig ab" (G-mail i poczta dochodzi w mig) zarejestrował przedsiębiorca Daniel Giersch. Oferuje on m.in. adresy pocztowe z końcówką gmail.de (ale można je otrzymać dopiero po weryfikacji z dokumentem tożsamości). Google ponoć oferowało Gierschowi ćwierć miliona dolarów za prawa do znaku. Ale przedsiębiorca pozwał spółkę do sądu. I wygrał już dwukrotnie, a Google musiało zrezygnować w Niemczech z końcówki "gmail.com". To właśnie przez Gierscha Google poniosło na początku lutego kolejną porażkę - unijny urząd ds. harmonizacji rynku wewnętrznego odrzucił wniosek spółki o zarejestrowanie Gmail jako europejskiego znaku towarowego.

Copyright © Agora SA