E-bukmacherzy wycofują się z USA

Prezydent George Bush podpisał w piątek nowe prawo przeciw e-hazardowi. Brytyjska spółka hazardu internetowego Sportingbet już pozbyła się swojego amerykańskiego oddziału za... symbolicznego dolara

Podpis Busha pod ustawą przypieczętował sprawę - pomysł amerykańskiego Kongresu, który zakazał bankom w USA przelewania pieniędzy z rachunków i kart kredytowych na konta elektronicznych kasyn, wejdzie w życie. Dla największych internetowych kasyn i bukmacherów to fatalna wiadomość, bo Amerykanie zapewniali wirtualnym kasynom gros przychodów, np. spółka PartyGaming (oferuje m.in. rozgrywki w pokera) czerpie z USA blisko 75 proc. wpływów, firma Sportingbet - ponad 60 proc. Akcje gigantów e-hazardu (wartość tego rynku na świecie szacuje się na około 15 mld dol.) straciły na wartości kilkadziesiąt procent już na początku miesiąca, kiedy to Kongres przegłosował ustawę.

W tej sytuacji spółki e-hazardowe - zarejestrowane najczęściej w Wlk. Brytanii, wyspach Antigua i Barbuda, w Kostaryce i paru innych krajach - w większości zapowiadają wycofywanie się z amerykańskiego rynku. Sportingbet - a jest to zarazem jeden z najpopularniejszych e-bukmacherów także na polskim rynku - zdecydował się w piątek sprzedać swój biznes w USA spółce Jazette Enterprises Limited za symbolicznego dolara. Wpływ na tę decyzję mogło też mieć niedawne aresztowanie prezesa Sportingbetu na lotnisku w Nowym Jorku. JEZ przejmie biura i 500 pracowników Sportingbet, ma też spłacić prawie 14 mln dol. zobowiązań. Nie wiadomo, co nabywca zamierza zrobić z przejętym oddziałem.

Odmienne, znacznie bardziej liberalne niż w USA podejście wobec e-hazardu promuje Bruksela. W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska ogłosiła wszczęcie dochodzenia wobec Francji, Włoch i Austrii. Charlie McCreevy, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego, chce zbadać, czy przepisy w tych krajach - które ograniczają możliwość działania na krajowym rynku zagranicznym internetowym firmom bukmacherskim i hazardowym - nie są nadmiernie restrykcyjne i nie stanowią niedozwolonego w prawie unijnym protekcjonizmu. Podobną procedurę UE wszczęła już wcześniej wobec sześciu innym państw, w tym Niemiec i Holandii.

Wśród państw tych nie ma Polski, gdzie formalnie rozrywka ta także jest nielegalna, a ustawa regulująca gry hazardowe pochodzi z czasów, gdy hazard internetowy jeszcze nie istniał. W praktyce jednak działa u nas bez przeszkód co najmniej kilkanaście polskojęzycznych serwisów bukmacherskich prowadzonych przez zagraniczne firmy. Liczne reklamy jednego z największych serwisów można było oglądać m.in. podczas ostatniego meczu Polska - Portugalia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.