Windows Vista nie dla piratów

Godzina surfowania w internecie i... system trzeba będzie uruchamiać od nowa. Microsoft ma nowy pomysł, jak uprzykrzyć życie tym, którzy będą używali nielegalnych wersji nowego systemu operacyjnego Vista.

Vista, czyli najnowsze dziecko z rodziny systemów operacyjnych Windows, to jeden z najbardziej oczekiwanych produktów w świecie komputerowego oprogramowania. Nie bez przyczyny - różne wersje systemu Windows są zainstalowane na ponad 90 proc. pecetów na świecie, przynoszą też koncernowi co trzeciego dolara.

Windowsy mogłyby jednak przynosić znaczniej więcej pieniędzy do kasy Microsoftu, gdyby nie piractwo. Jak szacuje organizacja Business Software Alliance, zrzeszająca producentów oprogramowania, na całym świecie aż 35 proc. systemów operacyjnych zostało zainstalowanych na komputerach nielegalnie.

Microsoft dotąd nie znalazł skutecznego lekarstwa na piratów. Ale wciąż próbuje nowych trików. Nie tak dawno użytkownikom nielegalnych kopii Windows na ekranie wyświetlał się komunikat o wykryciu "niezweryfikowanej kopii systemu operacyjnego". Tyle że komunikat mógł co najwyżej wywołać wyrzuty sumienia lub zirytować użytkownika, co niekoniecznie przekładało się na wyrzucenie pirackiej wersji Windows i kupno legalnego programu.

Dlatego Microsoft przy okazji premiery Visty (ostatnio podawany termin to styczeń 2007) postanowił sięgnąć po bardziej radykalne środki. Jakie? Jeśli Kowalski zainstaluje samodzielnie Vistę na swoim komputerze, będzie miał 30 dni na aktywację systemu. - W tym czasie na ekranie pojawią się informacje przypominające o tym obowiązku. Podczas ostatnich trzech dni będą się pojawiać bardzo często - mówi Thomas Lindeman, jeden z menedżerów Microsoftu odpowiedzialnych za Vistę.

Jeśli Kowalski zignoruje monity lub będzie próbował użyć fałszywego kodu rejestracyjnego, Vista zacznie wariować. - Chcemy, by użytkownik zauważył różnicę między legalną i piracką wersją Visty - mówi Cori Hartje, która w Microsofcie zajmuje się inicjatywami mającymi zniechęcić użytkowników do nielegalnych wersji.

Różnica będzie aż nadto widoczna. Piracka Vista pozwoli np. na korzystanie z przeglądarki internetowej, ale tylko przez godzinę. Pojawią się kłopoty z korzystaniem z innych aplikacji - np. pakietu biurowego Office (będzie można np. otwierać pliki tekstowe, ale bez możliwości zapisania w nich czegokolwiek).

Z kolei Windows Defender - czyli program chroniący komputer przed różnego rodzaju oprogramowaniem szpiegującym - będzie informował użytkownika, jeśli znajdzie na dysku niebezpieczne programy, ale nie będzie ich usuwał. Microsoft zablokuje też dostęp do najbardziej efektownej graficznie postaci systemu - Aero.

Użytkownicy pirackiej wersji Visty nie będą też mogli ściągnąć z witryny Microsoftu dodatkowych programów - np. najnowszej wersji odtwarzacza Windows Media Player.

Nowa inicjatywa Microsoftu nie dotknie tych, którzy kupią komputer w sklepie z już zainstalowaną Vistą.

- Microsoft ma prawo, by w ten sposób ograniczać nielegalną dystrybucję swoich programów. To wcale nie są drastyczne środki, choć może się tak wydawać w porównaniu z tym, co koncern robił do tej pory - mówi Roger Kay, analityk Endpoint Technologies Associates.

Jego zdaniem taktyka Microsoftu nie powstrzyma "zawodowych piratów", choć może wyeliminować przypadki, w których konsumenci przegrywają sobie płyty instalacyjne systemu np. od znajomych. Dodaje jednak, że środki zastosowane przez Microsoftem mogą się okazać strzałem w stopę, bo mogą odstraszyć niektórych klientów od przejścia na nowy system.

Copyright © Agora SA