Zdaniem eksperta rynku walutowego, małym krajom jest znacznie łatwiej przyjąć wspólną walutę, niż tak dużym, jak Polska. W rozmowie z IAR Maciej Podlaski wyjaśnił, że niewielkie terytorialnie kraje mają bardziej spójną gospodarkę. Łatwiej jest im również opanować choćby tendencje inflacyjne, gdyż mniejsza liczba ludności "pracuje" na inflację.
W opinii Macieja Podlaskiego, Polsce nie będzie łatwo spełnić wszystkich tak zwanych warunków konwergencji, co jest konieczne, by przystąpić do strefy wspólnej waluty. Te warunki to: inflacja niższa od 2,4%, deficyt budżetowy nieprzekraczający 3% PKB, a dług publiczny mniejszy niż 60% PKB. Długoterminowa stopa procentowa nie może być wyższa niż o dwa punkty od średniej stopy procentowej w trzech najlepszych pod tym względem krajach Wspólnoty. Kraj przechodzący na euro przez co najmniej dwa lata musi również utrzymywać wahania waluty narodowej w granicach plus-minus 15%.
Warunki konwergencji, zwane także kryteriami z Maastricht, wymyślił obecny premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Oznaczają one, że Brytyjczycy w dającej się przewidzieć przyszłości najpewniej zachowają funta.