Gilowska chce znieść podatek Belki

- W ciągu najbliższych dwóch-trzech lat możliwa jest likwidacja tzw. podatku Belki - powiedziała w czwartek wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska.

Podatek Belki płacą właściciele lokat bankowych, obligacji, klienci funduszy inwestycyjnych czy inwestorzy giełdowi. Fiskusowi oddają 19 proc. osiągniętych zysków.

Przed wyborami politycy PiS obiecywali, że zniosą ten podatek z początkiem 2006 roku. Nie udało się. Tłumaczono się brakiem czasu. Później, w trakcie roku niechętnie wracano już do tematu. Niespodziewanie w czwartek wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska przywróciła nadzieję oszczędzającym, że ich realne zyski z inwestycji będą o ponad jedną piątą wyższe.

- Likwidacja podatku od dochodów kapitałowych, czyli tzw. podatku Belki, jest realna w ciągu dwóch-trzech lat. O ile Komisja Europejska nie będzie szybsza i nie wprowadzi wspólnego opodatkowania dochodów kapitałowych - powiedziała Gilowska na konferencji po posiedzeniu Rady Rozwoju Rynku Finansowego (to ciało doradcze przy ministrze finansów złożone z urzędników i praktyków rynku finansowego, które przygotowuje zmiany przepisów). - To nie jest podatek jakoś wybitnie korzystny dla budżetu - dodała Gilowska. Szefowa resortu finansów zastrzegła jednak, że priorytetem jest wejście w życie uproszczeń w podatku dochodowym od osób fizycznych, a więc wprowadzenie dwóch, niższych stawek podatkowych.

W ubiegłym roku budżet dzięki inwestorom giełdowym zarobił 766 mln zł. To dużo, bo kwota ta nie uwzględnia zysków, jakie osiągnęli klienci krajowych funduszy inwestycyjnych (a jest ich prawie dwa miliony) czy banków. Za ten rok nie ma jeszcze wyliczeń. Kilka tygodni temu warszawska giełda oszacowała, że z tytułu podatku giełdowego wpłynie do budżetu 1 mld zł. To niecałe pół procent wszystkich planowanych na ten rok wpływów budżetowych.

Podatek od dochodów kapitałowych funkcjonuje w przygniatającej większości krajów UE. Istnieją dwa modele - albo zryczałtowany podatek płacony niezależnie od "zwykłego" PIT, albo trzeba doliczyć zyski z giełdy do wszystkich pozostałych przychodów. Polska z podatkiem w wysokości 19 proc. plasuje się wśród krajów o niższych stawkach. Jednak unijne przepisy nie nakazują nam utrzymywania tego podatku - już w 2005 r. rzeczniczka unijnego komisarza ds. podatków Maria Assimakopoulou mówiła "Gazecie", że zniesienie go jest wewnętrzną sprawą naszego kraju.

W czwartkowej konferencji udział wziął również prezes warszawskiej giełdy Ludwik Sobolewski. Odniósł się do przepisów, które wymuszą na podmiotach nadzorowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, w tym władzach spółek giełdowych, składanie oświadczeń lustracyjnych.

- Nie jestem pewien, czy władze zagranicznych firm notowanych na warszawskiej giełdzie muszą poddać się lustracji. Jeśli tak jest, to mam nadzieję, że zrozumieją one złożoność i zawiłości historii Polski - powiedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.