Ceny akcji na świecie nie mogą znaleźć dna

Powtórka scenariusza sprzed tygodnia - spadek indeksów w Szanghaju, Hongkongu i Tokio pociągnął za sobą pozostałe giełdy. W Warszawie WIG20 stracił prawie 2 proc.

W piątek na warszawskim parkiecie indeksy wzrosły o 1 proc. Inwestorzy liczyli na to, że to może być wróżba końca trwających blisko tydzień spadków cen akcji. W poniedziałek te nadzieje pękły jak bańka mydlana.

Na giełdach azjatyckich ruszyła kolejna fala przeceny. Indeks w Szanghaju stracił 2 proc., mocniej zanurkowały Hongkong i Tokio. W ostatnich miesiącach na młode rynki azjatyckie płynęła rzeka gotówki z globalnych funduszy, które np. na giełdzie w Szanghaju wywindowały w zeszłym roku o ponad 100 proc. indeksy giełdowe. Teraz rzeka zaczęła płynąć w drugą stronę. W efekcie na początku sesji inwestorzy w Warszawie wpadli w panikę - WIG20 stracił aż blisko 3 proc. WIG20 tracił w trakcie sesji prawie 4 proc., ale ostatecznie zredukował spadek do 1,9 proc. W sumie od początku wyprzedaży pogłębił spadek do blisko 10 proc. Odwrót inwestorów zagranicznych widać było rano po kursie złotego - nasza waluta straciła po dwa grosze wobec euro i dolara.

Od tygodnia setki tysięcy indywidualnych inwestorów i dwa miliony oszczędzających w funduszach inwestycyjnych w Polsce z rosnącą trwogą patrzą na spadające jak kamień indeksy giełdowe. Wielu z nich kupiło akcje i weszło do funduszy dopiero w ostatnich miesiącach, na fali giełdowej euforii, i mogą być zdziwieni. Nasza gospodarka ma się świetnie, rośnie produkcja przemysłowa, inflacja jest pod kontrolą, a spółki notują rekordowe zyski w historii. Mamy na najbliższe lata do wydania z Unii dziesiątki miliardów euro. Niestety, Warszawa jest tylko małym elementem układanki świata międzynarodowych finansów. Duża część handlu zależy od inwestorów zagranicznych. To oni spowodowali hossę cztery lata temu, to oni teraz podcinają jej skrzydła. Nie tylko u nas.

Zapikowały również giełdowe indeksy innych młodych parkietów w naszym regionie oraz Rosji. Nie lepiej było na dojrzałych giełdach we Frankfurcie i Londynie, gdzie indeksy spadły do poziomu najniższego od trzech miesięcy.

Obok słabnących gospodarek Chin i USA globalni inwestorzy przestraszyli się umacniającego się japońskiego jena. Co ma jen do kursów akcji? Dużo. Przez długie lata centralny bank Japonii utrzymywał stopy na rekordowo niskim poziomie. Dlatego zagraniczni inwestorzy tanio pożyczali ogromne sumy jenów i kupowali za nie akcje na całym świecie. Przede wszystkim na młodych giełdach, takich jak Warszawa i Praga. Napędzali w ten sposób trwającą od blisko czterech lat wielką hossę. Taka praktyka była bardzo opłacalna. Ale japońska gospodarka zaczyna notować oznaki ożywienia, więc tamtejsze stopy będą wkrótce rosnąć, a wraz z nimi koszty kredytów. Zagraniczni inwestorzy, wyprzedzając ten ruch, sprzedają akcje na giełdach i kupują masowo jeny, by spłacić pożyczki.

Ale przyczyn spadków jest więcej. Inwestorzy martwią się, że zwalniające gospodarki Chin i USA popsują koniunkturę na całym świecie.

W poniedziałek inwestorzy wycofywali się również z giełd towarowych - ceny miedzi spadły o 3 proc., jeszcze więcej nikiel i cynk. W dół poszła też cena baryłki ropy naftowej.

- Nikt nie wie, co stanie się dalej, więc ludzie na wszelki wypadek wycofują się również z metali - powiedział agencji Reuters Christoph Eibl z funduszu Tiberius zarządzającego aktywami wartości ponad miliarda dolarów.

Co będzie dalej?

- Ostatnie spadki są dowodem obaw o przyszłość światowej koniunktury gospodarczej. Trudno będzie powrócić rynkom akcji do odnotowanych niedawno szczytów cen - komentował wczoraj w trakcie sesji Jarosław Lis, menedżer w Union Investment TFI zarządzającego ok. 4 mld zł.

- Nie wiadomo, jak zareagują posiadacze jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Reakcje tłumu z natury nie są przewidywalne - powiedział agencji Reuters zarządzający PZU Asset Management Piotr Zarębski. - Jeśli zdarzy się, że inwestorzy utrzymają nerwy na wodzy i nie będę umarzali jednostek, a co więcej, wpłacą pieniądze do funduszy, to mamy szanse na odbicie - dodał.

Copyright © Agora SA