Rumunia: bunt chińskich pracownic

W Rumunii chińskie pracownice fabryki odzieżowej buntują się przeciw niskim pensjom. W zakładach w Bacau na wschodzie Rumunii pracuje ponad 200 Chinek.

Kilkadziesiąt chińskich szwaczek, uzbrojonych w łyżki i widelce, wtargnęło do biura dyrektora zakładu, żądając podwyżek pensji. Dyrektora z opresji uratowała ochrona, a kobiety wróciły do pracy.

Właściciel fabryki zatrudnił pracownice z Chin, bo na miejscu nie mógł znaleźć chętnych do pracy za równowartość tysiąca złotych netto miesięcznie. Tyle właśnie dostają Chinki, jednak z pensji pracodawca potrąca im koszty transportu, mieszkania i jedzenia. Szwaczki twierdzą, że z wypłaty zostaje im niewiele i dlatego żądają dwukrotnej podwyżki płac.

Dyrekcja fabryki twierdzi, że o żadnej podwyżce nie ma mowy. Właściciel fabryki w Bacau, włoski przedsiębiorca, planuje sprowadzić do Rumunii jeszcze kilkuset pracowników z Chin.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.