Rodzice oskarżają MySpace o to, że nie serwis nie zrobił nic, żeby chronić ich dzieci przed kontaktami z niebezpiecznymi ludźmi. Domagają się od MySpace oraz jego spółki matki News Corporation milionowych odszkodowań za straty moralne.
- Mamy nadzieję, że ten proces w końcu sprowokuje My Space do działania i dzięki temu nigdy więcej żadne dziecko nie padnie ofiarą takiego ataku - powiedział "Guardianowi" prawnik reprezentujący rodziców.
MySpace broni się twierdząc, że to rodzice powinni kontrolować, co robią w Internecie ich dzieci. Przedstawiciele serwisu twierdzą, że jego użytkownicy są dobrze chronieni.
W środę MySpace ogłosił, że w tym roku udostępni darmowy program kontroli rodzicielskiej "Zephyr". Rodzice mogliby dzięki niemu sprawdzić wirtualną tożsamość swoich dzieci. Ponadto serwis rozwija specjalną technologię umożliwiającą rozpoznanie wśród użytkowników osób oskarżonych o przestępstwa na tle seksualnym. Bazy takich osób ma udostępnić 46 amerykańskich stanów.
Krytycy twierdzą, że działania MySpace są niewystarczające i zostały podjęte za późno. Branża internetowa ma też wątpliwości, czy zaproponowane przez MySpace rozwiązania nie łamią polityki prywatności.