Minister Polaczek wygasił koncesję na autostradę A1

Rozpala się spór o autostradę A1 z Grudziądza do Torunia. Minister transportu Jerzy Polaczek zdecydował, że wygasła koncesja na budowę tej drogi przez Gdańsk Transport Company. GTC zapowiada odwołanie i zarzuca ministrowi transportu działanie bez podstawy prawnej.

Już w pierwszych dniach urzędowania minister transportu Jerzy Polaczek zaczął spór z GTC o budowę 60 km autostrady spod Grudziądza do Torunia. Od 1997 r. GTC ma koncesję na budowę A1 z Gdańska do Torunia. Z rządem premiera Marka Belki spółka podpisała umowę o budowie odcinka 90 km A1 z Gdańska do Grudziądza. Umowa budziła kontrowersje, m.in. ze względu na koszty i ryzyko, jakie przyjęło na siebie państwo. W marcu zeszłego roku minister Polaczek zapowiedział, że GTC nie zbuduje już kolejnego odcinka A1. Resort transportu stwierdził, że taniej i szybciej drogę z Grudziądza do Torunia zbuduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. 8 grudnia resort transportu ogłosił, że wszczął procedurę administracyjną w sprawie stwierdzenia, że koncesja dla GTC wygasła. Wczoraj ogłoszono, że taką decyzję minister Polaczek podjął w poniedziałek.

- To decyzja podjęta z naruszeniem przepisów i nieprawomocna. Przysługuje nam prawo do odwołania, z czego z pewnością skorzystamy - powiedział nam Aleksander Kozłowski z zarządu GTC. Firma ma wiele zastrzeżeń do ministra transportu. - Trzykrotnie składaliśmy do ministerstwa zażalenia na bezczynność. Nie przedstawiono nam, na jakiej podstawie prawnej wszczęto postępowanie, nie udostępniono materiałów zgromadzonych w tej sprawie i nie uzupełniono dokumentacji sprawy, np. o opinie prawne - wylicza Kozłowski. Dodaje, że GTC oczekiwało decyzji ministra transportu już w zeszłym tygodniu, w terminie przewidzianym w kodeksie postępowania administracyjnego.

Ministerstwo Transportu podaje, że GDDKiA zbuduje autostradę do 2010 r., trzy lata wcześniej niż koncesjonariusz. GTC twierdzi, że wszystkie dokumenty przewidują budowę drogi do 2010 r. i nie wie, dlaczego Ministerstwo Transportu podaje datę o trzy lata późniejszą. Z ministrem Polaczkiem nie udało nam się porozmawiać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.