Gry w komórce dają zarobić

Rośnie zainteresowanie branżą gier mobilnych. Inwestorzy liczą na to, że do niedawna drobna, niszowa rozrywka przekształci się w wielki rynek

Zabawa zaczęła się od Nokii, która wprowadziła do swoich telefonów słynnego "Węża". Gracz sterował niby-wężem, który poruszał się po ekranie telefonu, wydłużając się z każdym połkniętym przedmiotem. Trik polegał na tym, by przedmiotów zebrać jak najwięcej i nie nadziać się na własny ogon lub ścianę. Młodzi ludzie ćwiczyli na "Wężu" refleks głównie podczas podróży pociągiem czy autobusem. Tak osiem lat temu zaczęło się granie na komórkach.

Od tego czasu gry mobilne nie tylko awansowały technologicznie, ale też mocno wzrosła ich ranga ekonomiczna.

Inwestycje na świecie i w Polsce

Sygnał, że branża ta zaczyna być traktowana poważnie, dała rok temu amerykańska firma Electronic Arts. Największy na świecie producent gier komputerowych zapłacił aż 680 mln dol. za spółkę Jamdat Mobile (po transakcji przemianowaną na EA Mobile). Jest to jedna z czołowych firm w branży mobilnych gier i zarazem posiadacz licencji na inny komórkowy megahit - Tetrisa (gra, w której trzeba dopasowywać do siebie klocki różnych kształtów, rozchodzi się na świecie w milionach egzemplarzy).

Dwa tygodnie temu inny czołowy wydawca gier mobilnych - kalifornijski Glu Mobile - ogłosił zamiar wejścia na giełdę Nasdaq. Spółka chce zebrać ze sprzedaży akcji około 92 mln dol. Z tego chce spłacić 12 mln dol. długów, a resztę pieniędzy przeznaczyć na dalszą ekspansję w Europie (w marcu ubiegłego roku Glu za ponad 23 mln dol. przejął brytyjską spółkę gier mobilnych iFone).

Pod koniec minionego roku informacje świadczące o rosnącym zainteresowaniu inwestorów grami na komórki obiegły także polski rynek. W grudniu giełdowa firma MNI zajmująca się rozmaitymi usługami związanymi z telekomunikacją zainwestowała w częstochowską spółkę Breakpoint. Jest to - obok. m.in. firmy Gameleons - jeden z głównych w kraju producentów gier Java na komórki. MNI kupiła 57 proc. udziałów w częstochowskiej spółce, płacąc 4,66 mln zł.

Zaledwie kilka dni wcześniej fundusz venture capital MCI Management ogłosił inwestycję w czeską firmę Nostromo ICT. Praska spółka (ma przedstawicielstwa także w Warszawie, Moskwie i Zagrzebiu) również oferuje gry mobilne, w tym wiele gier na licencji. Liczy na to, że hitem będzie m.in. najnowsza gra Garfield 2 (na jej rozwijanie ma wyłączne prawa), która ma trafić na rynek na całym świecie. Wrocławski fundusz jest gotów zainwestować w Nostromo 1 mln dolarów.

Wiara w prognozy

Skąd takie decyzje inwestorów? Z wiary, że boom na gry mobilne dopiero nadchodzi. Zdaniem szefów MNI coraz większa liczba abonentów telefonii komórkowej i rozwój technologiczny (coraz więcej zaawansowanych telefonów, które można wykorzystać jako przenośne urządzenia do grania) będą motorami napędzającymi rynek.

W Europie według niedawnego raportu firmy badawczej Gfk najchętniej w gry na komórki bawią się mieszkańcy Wlk. Brytanii. Przynajmniej jedną grę w miesiącu ściąga tam 4,5 proc. właścicieli komórek. To dużo? Raczej nie. Ale zdaniem producentów gier i analityków świadczy to bynajmniej nie o braku zainteresowania konsumentów taką rozrywką, lecz o tym, że rynek ten ma ogromny potencjał wzrostu.

Jak szacuje amerykańska firma badawcza DFC Intelligence, w USA rynek gier takich jak Tetris czy Bejeweled będzie w tym roku wart ok. 300 mln dol. Za cztery lata - ponad miliard dolarów. MNI powołuje się na prognozy mówiące, że światowe przychody z produkcji gier na telefony komórkowe wzrosną z 3 mld dol. w minionym roku do 10,5 mld dol. w roku 2009.

Polskie firmy za granicą

Co ciekawe, przykłady Breakpointu czy Gameleons (spółka z warszawskiej grupy Omnigence skupiającej szereg firm z rynku interaktywnego, technologicznego i mobilnego) pokazują, że w tej branży polscy producenci mogą z powodzeniem przebijać się na rynki światowe.

Gameleons współpracuje z partnerami w Chile i USA. Breakpoint zaistniał m.in. dzięki wypuszczonej trzy lata temu grze "Skoki" bazującej na popularności Adama Małysza i skoków narciarskich. Grę ściągnięto ponad 50 tys. razy (wynik - jak na polski rynek - znakomity, bo z reguły producenci cieszą się, gdy grę ściągnie kilka-kilkanaście tysięcy użytkowników). Firma wypłynęła więc na szersze wody na fali polskiej małyszomanii, potem jednak postanowiła spróbować sił za granicą i dziś robi interesy głównie poza Polską. Jak podaje - ma kontrakty na dystrybucję swoich gier z kilkudziesięcioma operatorami telefonii komórkowej na świecie a z zagranicy pochodzi aż 90 proc. przychodów firmy.

Wiosną ubiegłego roku częstochowska spółka otworzyła oddział w Singapurze, który ma być oknem na rynki azjatyckie, głównie Indie czy Tajwan. - Numerem jeden od dawna jest dla nas "Sudoku" - mówi Paweł Nowak, 29-letni szef Breakpointu. Były miesiące, gdy gra dla wielbicieli łamigłówek sprzedawana na całym świecie przynosiła spółce ok. 30 proc. przychodów (ich wysokości firma nie chce ujawnić). Niedawno Breakpoint podpisał kontrakt na sprzedaż tej gry z Tribune Media, oddziałem koncernu Tribune Co. (ma m.in. 11 gazet codziennych, w tym "Los Angeles Times" czy "The Chicago Tribune" oraz 20 stacji telewizyjnych). Ostatnio drugim koniem pociągowym polskiego producenta stają się gry na licencji japońskiego Capcomu, które Breakpoint wydaje w naszej części Europy. Są to m.in. dobrze znane z pecetów "Resident Evil" i "Street Fighter".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.