Gigantyczny kredyt na obwodnicę Poznania?

Miasto gotowe jest zaciągnąć nawet kilka miliardów złotych długu, bo ekonomiści obliczyli, że dzięki trasie Poznań zarobi krocie

Duże miasta potrzebują obwodnic, które oprócz oczywistych korzyści dla komunikacji przynoszą także wymierne korzyści gospodarcze. Klasyczny przykład to Londyn. Budowę tamtejszej obwodnicy M-25 zakończono w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku. Skutki? Obroty przedsiębiorstw w różnych sektorach gospodarki Londynu wzrosły o 30 proc. Powstały tysiące nowych miejsc pracy, np. w nowych biurach zatrudnienie znalazło aż 160 tys. ludzi.

Na podobnego typu zyski liczy stolica Wielkopolski. Planowana miejska obwodnica, która połączy dzielnice i trasy wylotowe z Poznania nazywana jest "trzecią ramą". Ma to być dwujezdniową trasa o standardzie drogi ekspresowej z ponad 20 bezkolizyjnymi węzłami oraz ponad 40 mostami i wiaduktami. Droga będzie przebiegać przez tereny mocno zurbanizowane, więc trzeba też będzie zbudować tunele. Wraz z wykupem gruntów na budowę trzeciej ramy miasto musi wydać 6,2 mld zł. To aktualnie największy przygotowywany projekt drogowy tego typu w Europie Środkowo-Wschodniej.

Koszt budowy przekracza jednak możliwości samorządu, bo wynosi tyle co trzy lub cztery całe budżety Poznania. Skąd wziąć tyle pieniędzy? Miasto będzie się starało o dofinansowanie części obwodnicy przez Unię Europejską. Gdyby się udało, to i tak na budowę pozostałej części trzeciej ramy potrzebne będą jeszcze ok. 4 mld zł. - Są instytucje finansowe gotowe dać kredyt, który miasto spłacałoby po wybudowaniu trzeciej ramy nawet przez 35 lat - mówi Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta Poznania.

Władze miasta poważnie rozważają zaciągnięcie tak wielkich zobowiązań, bo ekonomiści wyliczyli, że w przyszłości Poznań stać będzie na ich spłatę. Centrum Ekspertyz Gospodarczych przy poznańskiej Akademii Ekonomicznej policzyło, ile w perspektywie wielu lat da gospodarce Poznania miejska obwodnica. Oszacowano jak zasilany będzie budżet miasta po powstaniu obwodnicy aż do 2050 r. Założenia były bardzo ostrożne, przyjmowano nawet niższe wskaźniki wzrostu gospodarczego czy cen nieruchomości, które np. przy autostradzie A2 w Poznaniu w ciągu dwóch lat podrożały o 100 proc. A i tak okazało się, że na trzeciej ramie miasto zrobi świetny interes, a zyski z powstania obwodnicy będą dużo większe niż raty spłacanego kredytu.

Eksperci szacują, że efektem budowy trasy będzie bowiem uruchomienie aż 47 obszarów inwestycyjnych w jej bliższym i dalszym (do 1,5 km) sąsiedztwie. Otworzą się tereny pod inwestycje, budownictwo mieszkaniowe, obiekty rekreacyjne.

Z ekspertyzy CEG wynika, że wpływy m.in. ze sprzedaży miejskich działek, podatków od nieruchomości, z udziałów w podatkach PIT i CIT wyniosą do 2050 r. co najmniej 18 mld zł. Rocznie budżet miasta będzie więc większy o co najmniej pół miliarda złotych.

Na razie trzecia rama Poznania istnieje tylko na papierze, ale wkrótce ma to się zmienić. Przebieg trasy został już ostatecznie zatwierdzony przez radę miasta, a w ciągu dwóch lat powinna się rozpocząć budowa pierwszych odcinków, m. in. fragmentu obsługującego okolice stadionu Lecha Poznań. Poznań musi już teraz przygotować całą dokumentację akurat tej części obwodnicy, bo wiosną przyszłego roku UEFA będzie decydować, komu przyznać organizację mistrzostw Euro 2012.

Cała obwodnica Poznania ma być gotowa do 2015 r.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.