Prywatne poczty ruszą na początku roku

Konkurencja chce złamać monopol Poczty Polskiej. Na początku przyszłego roku mieszkańcy największych miast w kraju będą mogli wysłać listy za pomocą dwóch prywatnych poczt. I to dużo taniej

Rękawicę Poczcie Polskiej chcą rzucić dwie firmy. Dziś swoją działalność oficjalnie rozpoczyna firma InPost Usługi Pocztowe. Spółka należy do firmy Integer zajmującej się kolportażem materiałów reklamowych. Prywatną ogólnokrajową pocztę tworzy też Polska Agencja Finansowa, która prowadzi sieć ok. 200 punktów kasowych, gdzie można płacić rachunki za gaz, czynsz czy światło.

- Odkryliśmy, że na takie usługi jest wielkie zapotrzebowanie - wyjaśnia Marek Sadowski z PAF. - Nasi klienci mogli zostawiać u nas listy, które następnie zanosiliśmy na pocztę. Traktowaliśmy to jako usługę uzupełniającą. Klienci byli zadowoleni, bo nie stali w kolejkach. Zaczęliśmy się zastanawiać - czemu nie zacząć na tym zarabiać?

Dziś Poczta Polska ma wyłączność na wysyłanie przesyłek o wadze do 50 g, czyli w praktyce wszystkich listów i kartek pocztowych. Ten monopol wart jest aż 6 mld zł. Skończy się jednak za dwa lata. Konkurencja znalazła sprytny sposób, aby już dziś nadgryźć pozycję monopolisty. Osoby chcące skorzystać z usług prywatnej poczty swoje listy pakują w koperty o wadze... 50 g. W ten sposób każda przesyłka waży więcej niż określone w prawie minimum.

Prywatne poczty z Pocztą Polską chcą walczyć niższymi cenami. Mają być one o kilkanaście, a w skrajnych przypadkach nawet kilkadziesiąt procent niższe niż w Poczcie Polskiej. I tak zwykły list będzie można tu wysłać o 10-30 gr taniej, a polecony - o 2 zł taniej. Za tę cenę przesyłka może ważyć do pół kilograma (u monopolisty wyższa waga przesyłki wiąże się z dodatkowymi opłatami).

W odniesieniu sukcesu prywatnym firmom może przeszkodzić brak dostępu do skrzynek na listy. Prywatni listonosze muszą więc zanosić listy bezpośrednio do biura bądź mieszkania. Taki stan rzeczy potrwa jednak tylko do czerwca 2008 r. Do tej daty wszystkie skrzynki w kraju muszą być wymienione na skrzynki unijne, do których dostęp będą mieli wszyscy operatorzy. - Poczta nie będzie ich właścicielem, a tym samym nie będzie za nie odpowiadać tak jak dotychczas - opowiada Radosław Kazimierski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.

Problemem prywatnych firm jest też ograniczony zasięg. InPost będzie dostarczał listy do ok. 70 największych miast w kraju. PAF w pierwszym kwartale przyszłego roku chce świadczyć własne usługi pocztowe w blisko 60 miastach. - Aby biznes się opłacał, jeden listonosz musi miesięcznie roznosić 2-3 tys. przesyłek - wyjaśnia Sadowski. Dlatego obaj prywatni operatorzy będą się koncentrować przede wszystkim na klientach biznesowych, którzy gwarantują dużą liczbę przesyłek.

Co na to wszystko Poczta? - Na wejście konkurencji staramy się systematycznie przygotowywać. Na jej coraz większą aktywność będziemy chcieli reagować przede wszystkim ofertą spełniającą oczekiwania naszych klientów - odpowiada dyplomatycznie Kazimierski.

Rzecznik zwraca uwagę, że Poczta Polska jako operator narodowy ma obowiązek świadczenia powszechnych usług pocztowych. - Musimy utrzymywać często nierentowne placówki w odległych częściach kraju - tłumaczy rzecznik. Jego zdaniem na taką praktykę żaden prywatny operator raczej się nie zdecyduje.

Czy konkurencja doprowadzi do obniżki cen? - Analizujemy rynek. Jeśli będą jakieś zmiany cen, to na początku przyszłego roku - twierdzi Kazimierski.

Monopolista ma powód, aby bać się konkurencji. Pocztowym decydentom cały czas w pamięci stoi obraz, jak stracili rynek przesyłek kurierskich. Dziesięć lat temu Poczta miała w nim niemal 100-proc. udział, dziś stopniał on do... 3 proc.

Poczta Polska stara się więc opóźnić liberalizację rynku pocztowego i lobbuje w tej sprawie w Brukseli. Polacy mogą tu liczyć na poparcie Włochów i Francuzów. Przeciwne przekładaniu terminu są zaś: Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Szwecja i Finlandia, które już uwolniły swój rynek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.