Moda na ubezpieczenie od terroru

Ubezpieczenie na wypadek ataku terrorystycznego coraz częściej wchodzi do standardowego pakietu turystycznego

- Stany Zjednoczone są w każdej chwili gotowe do zestrzelenia samolotu, który byłby porwany przez terrorystów w celu przeprowadzenia zamachów podobnych do tych z 11 września 2001 roku - oświadczył Paul McHale, wysoki przedstawiciel Pentagonu. Wyjaśnił, że pewna liczba myśliwców jest utrzymywana "w stałym pogotowiu".

Tej deklaracji jak dotąd nie skomentował LOT, który każdego tygodnia przewozi kilka tysięcy osób z Warszawy i Krakowa do Nowego Jorku i Chicago. Biuro prasowe firmy nie odpowiedziało, czy pasażerowie będą dodatkowo ubezpieczani na wypadek konsekwencji takiego zdarzenia.

Tymczasem jedna z największych na świecie firm ubezpieczeniowych Allianz po udaremnionym w sierpniu porwaniu samolotów w Londynie zmieniła warunki swojej najpopularniejszej oferty turystycznej Globetrotter. Do tej pory żądała 300-procentowej "zwyżki" za ochronę na wypadek ataku terrorystycznego (zamiast standardowego 2,15 euro trzeba było zapłacić aż 8,60 euro). Teraz rozszerzony pakiet kosztuje tylko 5 eurocentów więcej, czyli 2,20 euro na dzień. - Połowa klientów wybierających się poza Europę pyta o tę opcję. Ale trzeba pamiętać, że obejmuje ona tylko niespodziewany atak. Wyklucza ryzykancki wyjazd w rejon aktywnych działań terrorystycznych - wyjaśnia Adam Bielski, poznański agent Allianz.

Oferta Allianz to druga taka na rynku polskim. Wcześniej wprowadziła ją Warta w pakiecie Travel. Tu najniższa składka to 60 eurocentów na dzień. - Turysta ma zapewnioną ochronę na wypadek aktu terrorystycznego, który może mieć miejsce na całym świecie. Opcja ta stanowi standard - wyjaśnia Iwona Mazurek z Warty.

300-procentowej zwyżki wciąż domaga się największy polski ubezpieczyciel PZU. Standardowa polisa Wojażer to wydatek 2,6 euro na dzień. Dodatkowa opcja ochrony przed atakiem terrorystycznym to koszt 10,4 euro na dzień. - Konstruując produkt ubezpieczeniowy, unikamy sytuacji, w której ubezpieczamy klienta w zakresie ryzyk, które nie jest mu potrzebny - wyjaśnia Kinga Herma z PZU.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.