Mąka i pieczywo drożeją jak szalone

Młynarze zapowiadają, że mąka w tym roku zdrożeje nawet o 60 proc. To oznacza także wzrost cen pieczywa i makaronów.

Od dziś mąka z Polskich Młynów, największego krajowego producenta, drożeje z 60 gr za 1 kg do 65 gr. Adam Tański, prezes PM, tłumaczy, że to z powodu wzrostu cen zbóż, które rolnicy bez opamiętania windują w górę. - Na przednówku kupowaliśmy pszenicę po 410 zł za tonę, teraz oferujemy 440 zł i nie możemy kupić, bo wszyscy czekają na wzrost cen. Poczekamy z tą ofertą do najbliższego poniedziałku, jeśli skup nie ruszy pełną parą, to podniesiemy cenę skupu zbóż, a w konsekwencji i cenę mąki - mówi.

Żaden młynarz nie chce dziś powiedzieć, o ile może ostatecznie wzrosnąć cena mąki. Twierdzą, że to będzie zależało od rolników - przy jakim poziomie cen skupu zaczną wreszcie masowo sprzedawać zboże. Już teraz według nich na Dolnym Śląsku i Zamojszczyźnie za dobrą jakościowo pszenicę trzeba zapłacić po 560 zł za tonę, czyli o połowę więcej niż rok temu.

Rolnicy twierdzą, że to młynarze wykorzystują sytuację, by zwiększyć swoje dochody. Wiadomo, że w tym roku rolnicy zbiorą mniej ziarna, więc ceny powinny pójść w górę. Zbiorom zaszkodziła najpierw susza, a potem deszcze. Przerwały żniwa, kiedy na polach w całym kraju zostało jeszcze ok. 40 proc. zbóż. Ziarno będzie złej jakości i może się w ogóle nie nadawać na mąkę. - Nie panikujmy, poczekajmy na koniec żniw z liczeniem strat - uspokaja Zbigniew Kaszuba, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. - Ziarno zebrane w czasie suszy jest doskonałej jakości, ciągle nie wiemy, co i ile jeszcze zbierzemy. Dziś nie ma żadnego powodu, by mąka drożała, przecież każdy młyn ma blisko miesięczne zapasy ziarna kupowanego tanio na przednówku.

Jednak piekarze i makaroniarze alarmują, że cena mąki już wzrosła - przeciętnie o 20 proc. w ciągu ostatniego tygodnia. A większość młynarzy każe im się przygotować na kolejne podwyżki. Największy młyn na Pomorzu Zachodnim, w Stoisławiu, od dziś podnosi cenę mąki z 61 gr do 71 gr za 1 kg (o 16 proc.), Młyn w Łasinie już w zeszłym tygodniu podniósł cenę z 64 na 76 gr (o 21 proc.), a wczoraj zapowiedział, że poniżej 80 gr mąki nie sprzeda. Młyn Potocki chce już za mąkę 90 gr, a są i takie, których oferty przekraczają 1 zł za kg.

- To jakiś obłęd. Ledwie przełknęliśmy podwyżki 20-procentowe, a już mamy się przygotować na 30 proc. i więcej. Młynarze mówią, że we wrześniu zapłacimy o 60 proc. więcej za mąkę - narzeka Marek Dąbrowski, producent i szef Polskiej Izby Makaronów. - Musimy podnieść ceny naszych wyrobów, bo inaczej zbankrutujemy. Już skontaktowaliśmy się z wielkimi sieciami sklepów, by przygotowały konsumentów na podwyżki.

Także piekarze ostrzegają, że ceny pieczywa wkrótce wzrosną. Jeszcze nie teraz, bo wiele piekarni ma zapasy tańszej mąki. Ale we wrześniu, jak uczniowie wrócą do szkół i w miastach będzie duży, stabilny popyt, to ceny pójdą w górę. - Co najmniej o 10 proc., jeśli utrzymają się obecne ceny mąki - mówi Kazimierz Czekaj, piekarz z Krakowa. - Ale dziś naprawdę trudno przewidzieć, co się będzie działo na rynku.

Izba Zbożowo-Paszowa wystąpiła do ministra Leppera o wstrzymanie eksportu pszenicy z unijnych zapasów interwencyjnych przechowywanej w magazynach Agencji Rynku Rolnego. Chcą, by zapasy rzucono na rynek krajowy. Jeśli Bruksela się na to zgodzi, a powinna, to na rynku pojawi się ziarno po 107,5 euro za tonę. Ważne, by zrobić to szybko, zanim panika wywinduje ceny - mówi Maciej Tomaszewicz z Izby Zbożowo-Paszowej.

Od kilku lat, mimo iż zmieniała się cena pszenicy, cena mąki była na stałym poziomie. Głównie dlatego, że zboża było w bród. Ostatni gwałtowny skok cenowy mąki miał miejsce za rządów ministra rolnictwa Romana Jagielińskiego. Wówczas na przednówku brakowało pszenicy i młynarze wywindowali ceny mąki na 1,10 zł za kg (po cichu mówiono o zmowie młynarzy). Jak wspominają piekarze, były to najwyższe w historii ceny. Za mąką w górę poszły ceny chleba - był wówczas droższy niż obecnie, choć przecież znacznie tańsze były koszty pozostałe, np. paliwa i energii elektrycznej. Minister Jagieliński otworzył wtedy granice dla bezcłowej pszenicy z Węgier, Czech i Słowacji. Import ruszył pełną parą i magazyny zapełniły się ziarnem na dwa lata - ceny spadły. Jagieliński zapłacił za to utratą fotela ministra, ale chleb i mąka w ciągu trzech-czterech miesięcy wróciły do poziomu cenowego sprzed podwyżek.

Teraz według wyliczeń Krajowej Federacji Producentów Zbóż pszenica nie zdrożeje powyżej 500 zł za tonę. A to dlatego, że już za ok. 480 zł można sprowadzić na południe Polski doskonałe ziarno z Węgier, Czech czy Słowacji. A w tych krajach żniwa były wyjątkowo udane.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.