Unia narzeka na polski rząd

Bruksela daje polskiemu rządowi wyraźne znaki, że nie jest zadowolona z naszego deficytu budżetowego. Rozważa nawet nałożenie na Polskę terminu, w którym deficyt będziemy musieli ograniczyć

Unia wymaga, by jej członkowie utrzymywali deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB. Już dwa lata temu Ecofin (rada ministrów finansów krajów członkowskich) stwierdził, że Polska ma nadmierny deficyt, i zalecił jego zmniejszanie. W 2007 r. miał on spaść poniżej 3 proc.

Komisja Europejska nie jest zadowolona z działań rządu. - Mam wrażenie, że nowy rząd nie ma jasno sprecyzowanego terminu przystąpienia do strefy euro i ograniczenia nadmiernego deficytu - powiedział w piątek Joaquin Almunia, komisarz UE ds. polityki gospodarczej i monetarnej. Spełnienie kryterium budżetowego to jeden z warunków przystąpienia Polski do strefy euro. Jako jedyny kraj spośród 10 nowych członków UE nie ustaliliśmy jeszcze oficjalnego terminu przyjęcia unijnej waluty.

Raport Komisji w sprawie deficytu budżetowego ma zostać opublikowany w przyszłym tygodniu. Potem dokument ma zostać przesłany do Ecofinu. Dziennikarze Reutersa dotarli do projektu raportu.

Komisja negatywnie ocenia w nim współpracę PiS z Samoobroną i LPR. Podkreśla, że nie obędzie się bez trudnych politycznie reform fiskalnych. Tymczasem - "obecna polityczna sytuacja nie sprzyja wprowadzaniu środków ograniczających deficyt ani osiągnięciu długoterminowej stabilizacji finansów publicznych" - czytamy w dokumencie.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz powtarza, że problemy z deficytem to wyłącznie wynik różnego klasyfikowania środków zgromadzonych w OFE. Polska twierdzi, że to pieniądze publiczne, Unia - że prywatne. Różnica jest taka, że nasz deficyt budżetowy w 2007 r. liczony po unijnemu pójdzie o 2 pkt proc. w górę - i może wynieść 4,1 proc. PKB. - W związku z tym, że do reformy emerytalno-rentowej przystępują inne państwa, jesteśmy przekonani, że uda się zmienić stanowisko Komisji w tej sprawie - mówi jednak Marcinkiewicz.

Komisji nie podobają się też kosztowne przywileje dla górników - mają oni przechodzić na wysokie emerytury po 25 latach pracy. Co gorsza, podobnych przywilejów domagają się inni - kolejarze, hutnicy i energetycy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.