Erotyka podbija małe ekrany

Czy po internecie kopalnią pornografii staną się komórki i inne urządzenia mobilne? W tym roku na świecie wartość ściąganych na nie "pikantnych" materiałów przekroczy 1,5 mld dol. W Polsce miniporno jest na razie drogie i długo się ściąga

Po sali budynku prokuratury apelacyjnej w Warszawie, gdzie trwał akurat wykład dla aplikantów prokuratorskich, rozszedł się najpierw zdumiony szmer, a potem śmiech. Z telefonu komórkowego jednego z przyszłych prokuratorów zaczęły rozchodzić się jęki i westchnienia kojarzące się raczej z romantycznymi chwilami we dwoje w sypialni niż z zajęciami na aplikacji prokuratorskiej. - Było to słychać co najmniej na pół sali. Wykład był nudny, więc kolega odpalił sobie pornosa na komórce, ale zapomniał w porę wyłączyć dźwięk - śmieje się Piotr, świadek zdarzenia.

Erotyka i pornografia na urządzenia mobilne, głównie na telefony komórkowe, to dziedzina, w której przyszłość biznesową jedni w ogóle nie wierzą, a inni przeciwnie - widzą w niej przyszłą żyłę złota. W zeszłym tygodniu w amerykańskim Miami odbył się kongres dla firm zajmujących się mobilnymi usługami dla dorosłych. Uczestnicy zastanawiali się, jak należy zorganizować tę branżę, aby erotyczne usługi na komórki sprzedawały się tak dobrze, jak prognozują analitycy.

Seks na iPodach

Ci zaś nie mają wątpliwości, że - jak ujmuje to w zamieszczonym niedawno artykule dziennik ekonomiczny "The Wall Street Journal" - "minipornografia może być megabiznesem". Specjalizująca się w telekomunikacji firma badawcza Juniper Research szacuje, że w bieżącym roku wartość tego rynku na świecie przekroczy 1,5 mld dol., zaś w roku 2009 użytkownicy urządzeń mobilnych kupią materiały pornograficzne o wartości ponad 2 mld dol.

Zdjęcia, filmiki, tapety, gry erotyczne itp. mogą ściągać ze stron WWW należących do operatorów bądź niezależnych dostawców usług (płacą SMS-ami lub kartą kredytową), a potem wymieniać między sobą. Ponadto komórki coraz częściej wykorzystują firmy oferujące multimedialne sekstelefony, erotyczne czaty czy ogłoszenia towarzyskie.

Przenośne urządzenia elektroniczne - komórki, smartfony, palmtopy czy odtwarzacze multimedialne - są coraz powszechniejsze i bardziej zaawansowane technologicznie. Mają coraz lepsze wyświetlacze, całkiem już niezłe parametry obrazu (rozdzielczość, kontrast) oraz coraz lepszy dźwięk. Niektóre modele można podłączyć do telewizora i oglądać filmiki czy zdjęcia na dużym ekranie.

Jednocześnie telefony komórkowe są bardzo osobistymi urządzeniami (w odróżnieniu od np. rodzinnego peceta czy telewizora), co w przypadku rozrywek dla dorosłych ma niewątpliwie duże znaczenie. To wszystko przesłanki dla prognozowanego boomu.

I wiele firm w niego wierzy. Powstały już pornowirtyny (typu Povpod.com), które oferują materiały wideo przygotowane specjalnie na iPody - przenośne odtwarzacze multimedialne firmy Apple, hit rynkowy ostatnich lat. W listopadzie zeszłego roku plany dołączania do swych magazynów filmów do odtwarzania na iPodach ogłosiły nawet słynne wydawnictwa Playboy Enterprises i Penthouse Media Group.

Z drugiej strony, nawet najlepszy ekran komórki czy odtwarzacza zawsze będzie miał rozmiary kieszonkowe. Uciecha z wpatrywania się weń wątpliwa. W dodatku w normalnym internecie pornografii - i darmowej, i płatnej - można znaleźć, ile dusza zapragnie. Poza tym co z tego, że komórkę każdy zawsze ma ze sobą, skoro filmów porno raczej i tak nie będzie oglądał w miejscach publicznych. A w domu ma lepsze możliwości - komputer, DVD lub papierowe magazyny. To argumenty sceptyków.

Rozwiązła Europa, pruderyjna Ameryka

W Europie i Azji potwierdza się na razie scenariusz szybkiego wzrostu rynku mobilnej erotyki, na którą klienci wydają rocznie setki milionów dolarów. Wielu operatorów komórkowych na Starym Kontynencie nie boi się tematu i dostrzega w nim atrakcyjne źródło przychodów. Cytowana przez agencję Reuters Tina Southall, dyrektor wielkiego międzynarodowego operatora Vodafone (do którego w Polsce należy sieć Plus GSM), mówi, że materiały dla dorosłych to jeden z kluczowych elementów europejskiej strategii firmy w dziedzinie usług multimedialnych. Według niej z najlepszym przyjęciem oferta ta spotyka się w Austrii i na Węgrzech, a najbardziej konserwatywne okazują się Irlandia, Szwecja i Wielka Brytania.

- Polska jest opóźniona w stosunku do krajów zachodniej Europy o rok, półtora. Tylko kilka procent użytkowników komórek korzysta z usług multimedialnych, np. MMS-ów. Zbyt mało jest też zaawansowanych technicznie telefonów, a ściąganie treści trwa zbyt długo i sporo kosztuje - tłumaczy Leszek Kułak, prezes MNI, największego w Polsce dostawcy usług dodatkowych w telefonii.

Ściągnięcie na komórkę krótkiego filmu czy gry erotycznej kosztuje 9-11 zł, ale trzeba doliczyć kilka złotych za transmisję danych poprzez GPRS. Z kolei 5-6 zł kosztuje historyjka obrazkowa.

Zdaniem Leszka Kułaka z wartego 400 mln zł rocznie rynku usług dodatkowych w komórkach w Polsce na multimedialne serwisy erotyczne przypada tylko kilka milionów. Jeśli jednak wliczymy w to np. serwisy randkowe i czaty, erotyka stanowi już pokaźne źródło przychodów.

Na tle Europy Ameryka jawi się jako miejsce niezwykle pruderyjne. Wartość erotyki i porno przesyłanych na telefony komórkowe w USA szacuje się tylko na 30 mln dol. (dane za 2005 r.). Operatorzy nie palą się do tego kontrowersyjnego biznesu. Dlatego właśnie uczestnicy zeszłotygodniowego kongresu w Miami zastanawiali się głównie nad samoregulacjami branży i wprowadzeniem technologii sprawiających, że treści dla dorosłych nie mogłyby trafiać w ręce - czy raczej na telefony i urządzenia - nieletnich. Rozważali, jakich filtrów oraz mechanizmów weryfikujących wiek klienta można użyć. Branża liczy, że po ich wprowadzeniu operatorzy komórkowi pozbędą się obiekcji, a wartość rynku szybko powiększy się co najmniej o jedno zero. - Nie ma wątpliwości, w dłuższym terminie będzie to wielki rynek - zapowiada Adi McAbian, dyrektor firmy Waat Media sponsorującej kongres.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.