We wschodniej Polsce najdroższa żywność

Mięso, wędliny, ziemniaki, mleko najdroższe są na biednym wschodzie Polski, mimo że to tereny rolnicze, gdzie żywności produkuje się najwięcej. Najtaniej jest w dużych, bogatych miastach. Jak to możliwe?

Najnowsze dane o cenach żywności - z jesieni 2005 r. - dostaliśmy z Głównego Urzędu Statystycznego. Ankieterzy w całym kraju w kilku tysiącach sklepów (osiedlowych, dyskontach, hipermarketach) oraz na targowiskach przez miesiąc spisywali ceny. Wyszło, że najtaniej jest w dużych, bogatych miastach w centrum i na zachodzie Polski. Najdrożej na wschodzie, na terenach rolniczych: w Lubelskiem, Podlaskiem, Podkarpackiem oraz na północnym wschodzie (woj. warmińsko-mazurskie). Wieprzowina z kością na Podkarpaciu jest najdroższa w kraju! Średnio kosztuje 15,30 zł za kilogram, tymczasem w Poznaniu tylko 12,86 zł (to 16 proc. różnicy). Mleko w Podkarpackiem też jest najdroższe: 1,55 za litr, na Dolnym Śląsku - 1,39 zł (ponad 11 proc. różnicy).

Dr Krystyna Świetlik z Instytut Ekonomii Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przyznaje, że w Polsce "nie ma korelacji między produkcją żywności a cenami". - Tam, gdzie jest wysoka produkcja, powinny być niskie ceny, ale jest odwrotnie - mówi Świetlik.

Dlaczego tak jest? - Wyższe ceny żywności na wschodzie wynikają z mniejszej konkurencji - uważa Bogdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Na terenach rolniczych prawie nie ma supermarketów, które chcąc przyciągnąć klientów, tną ceny, a za nimi zmuszeni do obniżek są okoliczni sprzedawcy.

Potwierdza to Główny Urząd Statystyczny. - Zawsze tam, gdzie są hipermarkety, ceny są niższe - usłyszeliśmy od ludzi z zespołu, który przeprowadzał badania.

Obecnie w kraju działa 270 sklepów wielkopowierzchniowych (ponad 2,5 tys. m kw). Z tego tylko 20 jest na wschodzie (w Podkarpackiem, Lubelskiem, Podlaskiem). Najtaniej wiele produktów żywnościowych można kupić w dużych miastach - Wrocławiu, Bygdoszczy, Poznaniu, gdzie przybywa dużych sklepów i dyskontów.

Dr Krystyna Świetlik podaje kolejny powód wschodniej drożyzny: przetwórstwo rolne w Polsce jest coraz bardziej skoncentrowane. Na wschodzie powstają ogromne masarnie, mleczarnie, które biorą towar od okolicznych rolników, a potem wysyłają swoje produkty na eksport bądź do bogatszych województw. Czyli po prostu tam, gdzie sprzedadzą najwięcej. Do miejscowych sklepów dostarczają mniej żywności. A im mniejsza podaż, tym większa cena.

I jeszcze jedno: - Na wschodzie jest wysokie tzw. samozaopatrzenie. Ludzie hodują po dwie świnki, krowy, nie kupują mięsa, mleka. I cena w sklepach jest dla nich bez znaczenia - dodaje Świetlik.

Wyjątkiem jest chleb, który na wschodzie jest o 6 groszy tańszy od średniej krajowej (1,28 zł za 0,5 kg ). Ale - zdaniem ekspertów - ten wyjątek potwierdza regułę. Chleba kupuje się tu dużo, nie wypieka się już go w domach, więc handlarze walczą o klientów ceną .

Nie wszystkie towary żywnościowe są najdroższe na wschodzie. Przykład: polędwica drobiową, za którą najwięcej zapłacimy na zachodzie, w lubuskiem nawet 18,30 zł za kg (to aż 25 proc. więcej niż na wschodzie). Znów zadziałał tu rynek: handlarze wywindowali ceny, bo w sklepach i na bazarach na polsko-niemieckim pograniczu zaopatrują się Niemcy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.