Pekao i BPH połączą się po włosku?

UniCredito Italiano odsłania pierwsze karty w sprawie fuzji Pekao i BPH. Wiele wskazuje na to, że Włosi nie oddadzą inicjatywy swemu niemieckiemu partnerowi HVB, a połączony bank będzie bardziej przypominał Pekao niż BPH. To byłaby iście sensacyjna wolta.

Włoska grupa UniCredito oraz niemiecka HVB zaczęły ostateczne przygotowania do fuzji swoich banków w Europie. Włosi w czwartek poinformowali, że skupili od akcjonariuszy HVB prawie 90 proc. akcji niemieckiego banku. To oznacza, że nic już nie zatrzyma największej fuzji w historii europejskiej bankowości.

Formalnie niemiecki HVB wraz z jego całym europejskim majątkiem (w tym bank BPH) stanie się własnością UniCredito dopiero ok. 18 listopada, po zarejestrowaniu zmian w sądach. Ale już w piątek do 140 tys. pracowników kilkunastu banków należących do UniCredito i HVB - w tym do 24 tys. pracowników Pekao i BPH - dotarł list podpisany przez prezesów Alessandro Profumo i Dietera Rampla.

- Cieszymy się, że możemy z wami świętować narodziny Pierwszego Prawdziwie Europejskiego Banku - czytamy w liście. Prezesi proszą pracowników o "otwarcie na nowe wyzwania" oraz obiecują, że najwcześniej, jak to będzie możliwe, podadzą szczegóły zmian organizacyjnych. Najgłębsze czekają pracowników w krajach, gdzie działalność UniCredito i HVB się pokrywa, w tym w Polsce.

Analitycy renomowanych banków inwestycyjnych szacowali, że po fuzji w Polsce pracę może stracić nawet 6 tys. osób, czyli co czwarty zatrudniony. Włosi zapewnili, że będzie to najwyżej 1-2 tys. pracowników, ale nie przedstawili żadnego uzasadnienia na poparcie tych wyliczeń.

Austriackie gadanie?

Spekulacje o tym, kto położy rękę na Pekao i BPH, drugim i trzecim największym banku detalicznym w Polsce, trwają już od kilku miesięcy, czyli od ogłoszenia planów fuzji ich inwestorów strategicznych. Chociaż to UniCredito jest stroną przejmującą, to jeszcze do niedawna było niemal pewne, że fuzją w Polsce zajmą się Niemcy. Włosi, ogłaszając fuzję, powierzyli zarządzanie całą Europą Środkową człowiekowi HVB Dieterowi Hampelowi. Poza tym HVB ma w Wiedniu holding BACA, gotową strukturę organizacyjną, której częścią jest dziś BPH.

Nic dziwnego, że wśród analityków wciąż panuje przekonanie, że w Polsce fuzja będzie przeprowadzona pod dyktando HVB i jego austriackiego ramienia. A w konsekwencji nowo powstały bank obsługujący w sumie 5 mln klientów będzie bardziej podobny do BPH niż do Pekao. Według analityków byłoby to logiczne, bo w ostatnich pięciu latach to agresywna strategia BPH przynosiła większe sukcesy - bank powoli, acz systematycznie gonił Pekao. Tę wizję potwierdzała obserwacja działań szefów BPH. W ostatnich miesiącach inwestowali miliony złotych w nowe produkty, nowoczesny system informatyczny i kosztowne kampanie reklamowe (gwiazdą ostatniej jest Bogusław Wołoszański). I to mimo włoskich wytycznych, że ze względu na planowaną fuzję Pekao i BPH oba banki mają zaprzestać kosztownych projektów.

Europejska prasa ostatnio donosi jednak, że układ sił w Polsce ma wyglądać inaczej. Austriackie pismo "Format" twierdzi, że prezes UniCredito Alessandro Profumo dąży do uniezależnienia obu polskich banków od austriackiej centrali. Prasa niemiecka i austriacka - m.in. "Kronen Zeitung", "Die Presse", "Der Standard" oraz "Wiener Zeitung" - donosi, że UniCredito już zdecydowało o "wyssaniu" z wiedeńskiego holdingu BACA do osobnej struktury wszystkich aktywów środkowoeuropejskich, w tym Pekao i BPH. Pod bezpośrednim zarządem austriackiej centrali BACA miałaby pozostać tylko bankowa działalność w samej Austrii. Reszta biznesu środkowoeuropejskiego miałaby już bezpośrednio podlegać UniCredito.

Włosi kontratakują

To oznaczałoby, że Włosi chcą jednak zarezerwować dla siebie decydujący głos przy łączeniu polskich banków. Przedstawiona kilka dni temu przez zarząd UniCredito struktura grupy po fuzji częściowo potwierdza te doniesienia. Z dokumentu można się dowiedzieć, że paneuropejski bank będzie się dzielił na cztery podstawowe sekcje: bankowość detaliczną, prywatną, korporacyjną i inwestycyjną. Pierwsze dwa będą zarządzane z Mediolanu, a pozostałe z Monachium. Będzie też dodatkowy dział CEE (Europy Środkowej i Wschodniej) zarządzany z Wiednia i Monachium. Włosi nie wspominają o zamiarach podziału BACA, ale nie tłumaczą też powodów rozdzielenia centrali na dwa miejsca.

Nieoficjalne źródła bankowe twierdzą, że słabnąca pozycja Niemców i Austriaków to fakt, który dotyczy zresztą nie tylko polskich aspektów wielkiej fuzji. Włosi, mając w garści kontrolny pakiet HVB, coraz mniej liczą się z przejmowanym partnerem. O ile w ostatnich tygodniach każdy komunikat dotyczący fuzji był opatrzony specjalnym logo złożonym z nazw obu łączących się banków, o tyle na piątkowym liście prezesów Profumo i Rampla było już tylko wielkie logo "UniCredit Group". W czwartek HVB poinformował zaś o rezygnacji przewodniczącego swej rady nadzorczej Albrechta Schmidta, przeciwnika fuzji z UniCredito. Schmidt, gdy był jeszcze prezesem niemieckiego banku (zrezygnował w 2002 r.), powtarzał, że byłby skłonny zaangażować się w fuzję tylko przy gwarancji, że liderem będzie HVB.

Polska potęga czy kwiatek do kożucha?

Gdyby rzeczywiście polskie banki (już połączone lub każdy z nich osobno) zostały wniesione do nowej spółki CEE Holding, to ich znaczenie w grupie UniCredito-HVB byłoby bez porównania większe, niż gdyby miały pozostać pod władzą austriackiego BACA. Dla wiedeńskiego holdingu polskie aktywa byłyby tylko kwiatkiem do kożucha. Dość powiedzieć, że portfel kredytowy BACA w Austrii to 51 mld euro, czyli o 10 mld euro więcej, niż portfele razem wziętych wszystkich 16 krajów tzw. nowej Europy, które mają współtworzyć potęgę wielkiej UniCredit Group. Potencjał polskich banków w CEE Holding byłby zgoła inny. Pod względem liczby oddziałów połączone Pekao i BPH byłyby największym bankiem środkowo-wschodniej grupy UniCredito. 1250 placówek to dwa razy więcej niż banki UniCredito i HVB w Turcji, cztery-pięć razy więcej niż ich banki w Bułgarii i Chorwacji. Portfele kredytów i depozytów Pekao i BPH stanowiłyby 30-40 proc. łącznej ich wartości w CEE Holding. Z taką pozycją wyjściową polska część UniCredito miałaby też największą szansę, by na zlecenie Włochów "kolonizować" kraje położone na wschód od nas, w których paneuropejska grupa nie jest jeszcze obecna.

Prezes Pekao Jan Krzysztof Bielecki już zdobył przyczółek na Ukrainie (polski bank ma tam swoje oddziały) i wiąże z rozwojem w tym kraju duże nadzieje.

Zagwarantowanie przez UniCredito lepszej pozycji dla polskich banków w paneuropejskiej grupie mogłoby też ułatwić Włochom negocjacje z Komisją Nadzoru Bankowego, która do tej pory nie wydała zgody na pierwszy etap fuzji Pekao z BPH (czyli wykonywanie przez UniCredito prawa głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy BPH). Polska jest ostatnim obok Chorwacji krajem, w którym nadzór bankowy nie zgodził się jeszcze na przejęcie władzy przez UniCredito. Dalsza zwłoka może oznaczać opóźnienie łączenia banków planowanego na przyszły rok.

Bezwzględne UniCredito

Przejęcie przez Włochów pałeczki w łączeniu i zarządzaniu ich majątkiem w Polsce miałoby też kilka minusów. UniCredito jest znane z tego, że nie pozostawia swoim lokalnym bankom zbyt dużo swobody. To różni Włochów od HVB, w którym lokalni menedżerowie mają wiele swobody, o ile tylko zarabiają dla grupy pieniądze. Ta strategia przynosi dobre efekty. BPH pod rządami HVB i BACA bardziej agresywnie niż nieruchawe Pekao podbija rynek kredytów hipotecznych, kart kredytowych, pożyczek gotówkowych i kont osobistych.

Włosi są też bardziej bezwzględni, jeśli chodzi o cięcie kosztów (budżet reklamowy Pekao jest dwa razy mniejszy niż w "biedniejszym" BPH) oraz restrukturyzację. Związki zawodowe działające w BPH już kilka miesięcy temu alarmowały, że niemieccy związkowcy zostali dopuszczeni do negocjacji z HVB na temat osłon socjalnych, zaś z Polakami ani Włosi, ani Niemcy nie chcą nawet rozmawiać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.