Unia cofnie dotacje na drogę do lotniska

Polska prawdopodobnie będzie musiała zwrócić do Brukseli 15 mln euro. To najwięcej w historii. Powód? Od kilku lat nie potrafimy wybudować drogi na lotnisko w Pyrzowicach

Jeszcze w latach 90. Komisja Europejska zgodziła się dać 15 mln euro na budowę strategicznej drogi dojazdowej na lotnisko w Pyrzowicach (Śląsk). Jednak od samego początku nad budową ciążyło jakieś fatum: strona polska notorycznie przekraczała ustalone terminy.

Już w 2002 r. Bruksela zaczęła więc rozważać nam odebranie dotacji. Wówczas jednak polskim władzom udało się przekonać unijnych urzędników. Komisja zgodziła się na wyjątkowe rozwiązanie: projekt został podzielony na dwie części. Za unijne pieniądze powstanie jeden odcinek drogi, drugi musimy zbudować już sami. Do końca 2005 r.

Dziś już wiadomo, że tak się nie stanie. "Unijny" odcinek drogi jest gotowy, "polski" nawet nie rozpoczęty. - 15 mln euro trzeba będzie zwrócić Brukseli - ostrzega poseł PO Edward Maniura.

Rząd potwierdza. - Po raz pierwszy grozi nam utrata tak dużej sumy pieniędzy - mówi wiceminister gospodarki Krystyna Gurbiel. Komisja Europejska potrąci sobie te pieniądze z płatności przekazywanych nam w przyszłości.

Jak nie obywatele, to zakład mięsny

Historia budowy drogi ekspresowej do Międzynarodowego Portu Lotniczego Katowice w Pyrzowicach to gotowy scenariusz komedii pomyłek. Początkowo władze województwa śląskiego zobowiązały się, że 12 km drogi powstanie do końca 2003 r. Ale budowę przez miesiące blokowało kilku mieszkańców Mierzęcic, gminy pod lotniskiem, którzy nie godzili się na sprzedaż swych działek i wyburzenia. Potem pracę zablokował - na kolejne miesiące - właściciel zakładu mięsnego, obok którego drogę wytyczono.

Teraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie rozpoczęła prac, bo warunki przetargu skutecznie oprotestowała jedna ze startujących w nim firm. Sprawa znalazł swój finał w sądzie, który opowiedział się po stronie niedoszłego wykonawcy.

Kto straci?

- Niestety, szansa na to, że uda się nam przekonać Komisję Europejską do ponownego przedłużenia terminu wydania pieniędzy nie jest duża - powiedziała "Gazecie" wiceminister gospodarki Krystyna Gurbiel. Polscy urzędnicy dwukrotnie zwracali się o to do Brukseli i dwukrotnie usłyszeli "nie".

Trudno się zresztą Komisji Europejskiej dziwić. - Oni w już raz nam poszli na rękę. Tak naprawdę już w 2002 r. powinni byli odebrać nam pieniądze. Ale wówczas zdołaliśmy ich przekonać do zrobienia dla nas wyjątku - tłumaczy Gurbiel.

Dalsza procedura będzie więc prawdopodobnie wyglądać tak - po 1 stycznia 2005 r. Komisja zacznie kontrolę wykonania projektu, tzw. audyt. Ta wykaże, że w miejscu drogi, która miała powstać w 2005 r. rozciągają się kartoflane pola. Wówczas zapadnie decyzja - pieniądze trzeba zwracać.

Bruksela po prostu potrąci je z przekazywanych nam płatności, np. z funduszy strukturalnych. W efekcie, z winy GDDKiA ucierpią np. mali przedsiębiorcy, którzy dostaną o 15 mln euro mniej dotacji. - Można się tego spodziewać prawdopodobnie w 2007 r. - ocenia Gurbiel. - Do tej pory tylko raz zwracaliśmy pieniądze, ale wówczas była mowa o dwóch milionach euro, nie o piętnastu.

Ostatnia szansa: szczebel polityczny

Polska ma jeszcze dwie nikłe szanse na uratowanie pieniędzy. Po pierwsze, minister infrastruktury Krzysztof Opawski musi poprosić o interwencję komisarz ds. polityki regionalnej Danutę Hübner. Lecz polska komisarz może nie zdecydować się na nagięcie unijnych reguł. Komisarze nie chcą być posądzani o faworyzowanie swojego kraju.

Druga szansa, to zagrać va banque. Udawać, że nic się nie stało, zbudować brakujący odcinek drogi najszybciej jak się da i mieć nadzieję, że audyt Komisji Europejskiej przybędzie do Polski bardzo późno. Na tyle późno, że droga już będzie gotowa.

- Jest zgoda na bezprzetargowe wyłonienie wykonawcy budowy - zapewnia rzecznik wojewody śląskiego Krzysztof Mejer. Jednak nawet jeśli uda się szybko wybrać wykonawcę i tak nie ma szans, by skończyć ją w tym roku. Jak mówi Jerzy Rozmuzga z katowickiego oddziału GDDKiA, budowa 10 km ma potrwać 16 miesięcy.

Ta droga ma kapitalne znaczenie dla lotniska w Pyrzowicach, które w zeszłym roku obsłużyło 622 tys. pasażerów (w 2003 r. - 257 tys.). Pyrzowice są najszybciej rozwijającym się lotniskiem w Europie. Są też drugim po stołecznym Okęciu lotniskiem w kraju, jeśli chodzi o obsługę przewozów towarowych.

- Dziś wielu mieszkańców aglomeracji katowickiej szybciej dojedzie do lotniska w Balicach niż do nas, mimo że odległość jest prawie dwa razy większa - mówi Michał Faryna, dyrektor katowickiego lotniska.

Do oddalonego o 35 km od Katowic lotniska można dostać się dziś będącą w złym stanie drogą wojewódzką, bądź trzeba nadłożyć czasu i kilometrów, by z Siewierza jechać wciąż nie najlepszą i wąską drogą krajową.

Copyright © Agora SA