Z Chin opłaca się sprowadzać nawet granit

Z Chin kupujemy już nie tylko zabawki, telefony, sedesy czy krany. Państwo Środka produkuje tak tanio, że opłaca się sprowadzać stamtąd do Polski nawet granit

Chińskie płyty granitowe będą zamontowane m.in. w nowo budowanym terminalu lotniska na warszawskim Okęciu. To 40 tys. m kw. płyt granitowych. Wykonawcą terminalu jest konsorcjum firm Budimex, Ferrovial Agroman i Estudio Lamela.

Dlaczego sprowadzamy z Chin nawet granit? Bo jest tańszy niż jego polskie odpowiedniki - nawet o 30-40 proc. W Polsce za m kw. granitu szarego z polskich kamieniołomów trzeba zapłacić 100-150 zł. Za ten importowany z Państwa Środka - o jedną trzecią mniej.

- Przy budowie Terminalu 2 na Okęciu o wyborze chińskiego dostawcy zadecydowała korzystniejsza cena przy zachowaniu wymagań jakościowych i standardów materiałowych. Wszystkie zakupywane materiały i urządzenia muszą też spełniać oczekiwania inwestora - uzasadnia zakupy dla Terminalu 2. na Okęciu Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimexu. Firma kupiła materiały bezpośrednio od chińskiego producenta.

Inwestor, czyli Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, zaakceptował wybór Budimexu. - Konsorcjum budujące lotnisko zamówiło granit zgodny z parametrami, jakie były potrzebne. My to zatwierdziliśmy - mówi "Gazecie" Edyta Mikołajczyk, rzecznik PPL.

Co o chińskiej konkurencji sądzą polskie firmy, które zajmują się wydobyciem i sprzedażą kamienia? - Chiński granit zdobywa polski rynek przede wszystkim bardzo niską ceną. Ale za tę cenę zamawiający dostaje produkt niższej jakości. Oczywiście, można położyć tańszy kamień od polskiego, ale nie ma cudów - on będzie się szybciej ścierał, mogą wystąpić przebarwienia. Z importu pochodzą najczęściej ekskluzywne kamienie, do wykończenia wnętrz - mówi "Gazecie" Mirosław Rogoziński, dyrektor ds. rozwoju firmy Granit SA ze Strzegomia. To jeden z dostawców najlepszego polskiego granitu. Posadzki z materiałów tej spółki można znaleźć m.in. w metrze w Warszawie, Berlinie, Wiedniu. Ze strzegomskiego granitu jest również wykonana kolumna Zygmunta w Warszawie.

Na chińskim granicie sparzyło się Metro Warszawskie - spółka budująca i eksploatująca linię metra w Warszawie. Jedna ze stacji - Dworzec Gdański - ma granit z Chin. Jak wynika z naszych informacji, kamień z Chin na tej stacji przebarwia się i ściera znacznie szybciej niż jego polskie konkurencyjne wyroby. Kolejne stacje (np. plac Wilsona) są już budowane z polskiego granitu.

Tani granit to nie jedyny przykład chińskiej ekspansji zagranicznej. W tym roku Unia Europejska walczyła już o powstrzymanie importu koszulek bawełnianych, rowerów i butów z Chin. Są one na tyle tanie, że ich sprowadzanie jest równoznaczne z zamknięciem unijnych zakładów wytwarzających te towary - taki los spotkał już część zakładów obuwniczych we Włoszech.

Jak Polska radzi sobie z importem z Chin? W pierwszym kwartale cały nasz import z Chin rósł dwukrotnie szybciej niż import w ogóle - wynika z danych Ministerstwa Gospodarki. Kupiliśmy o 40 proc. więcej chińskich towarów niż w tym samym okresie zeszłego roku.

Deficyt w handlu towarowym z Chinami wzrósł w tym czasie aż do 1,032 mld dol. (z 713 mln). To połowa całego polskiego deficytu w handlu towarami.

Jak wynika z danych Ministerstwa Gospodarki, w pierwszym kwartale kupiliśmy towary z Chin o wartości 1,16 mld dol. Sprzedaliśmy tylko za 133 mln dol. Dziś import z Chin to tylko 5 proc. wszystkiego, co kupujemy za granicą, ale ta wartość ma szybko rosnąć - uważają ekonomiści resortu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.