Nie powiodła się ostatnia próba uratowania kompromisu budżetowego

Mimo wysiłków prowadzącego negocjacje Luksemburga pokłóceni z Francuzami Brytyjczycy odrzucili projekt wydatków z unijnej kasy w latach 2007-13. Dla Polski oznacza to tylko kłopoty

Po wielu godzinach zażartych negocjacji i huśtawce nastrojów premier Tony Blair odrzucił przedstawione mu projekty "ostatniej szansy". Nie podobały mu się wielkość proponowanej brytyjskiej składki ani zbyt słaba obietnica reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Zdaniem rządu w Londynie jakakolwiek dyskusja o reformie brytyjskiego rabatu musi wiązać się z cięciami w rolnictwie.

- Pod koniec dnia Brytyjczycy sprawiali wrażenie, że kolejne propozycje w ogóle już przestały ich interesować - relacjonował polski dyplomata.

Z kolei rewolucji w budżecie sprzeciwiała się Francja. - Francuzi też ponoszą winę za klęskę szczytu. Nie można było im wyrwać z gardła zgody na zapowiedź istotnej reformy WPR - mówił jeden z polskich dyplomatów.

Zbliżającą się porażkę widać było już rano, gdy Blair po raz pierwszy oświadczył, że godzi się jedynie na kosmetyczne uszczuplenie swojego rabatu - 500 mln euro. Z obowiązku płacenia miały zostać zwolnione nowe państwa UE.

Taki manewr rozzłościł Francuzów i inne "stare" państwa Unii. Oznaczałoby to bowiem, że brytyjski upust we wpłatach do budżetu UE podskoczyłby nawet do 7 mld euro (z obecnych 4,6-5,3 mld euro). Na dodatek zwiększyłoby się obciążenie państw płatników.

Szczególnie dramatyczny był wieczór. Luksemburg przedstawił dwie "ostateczne" propozycje kompromisu. Najpierw w tekście pojawiło się wiele zapisów mających zdobyć przychylność poszczególnych państw.

Brytyjczykom zaproponowano, by ich roczny rabat wynosił powyżej 5,4 mld euro. To kolosalna różnica w porównaniu z pierwotną propozycją, żeby zacząć go likwidować już od 2007 r. Dodatkowo dopisano klauzulę mówiącą o tym, że już w 2008 r. dojdzie do rewizji wydatków i przychodów budżetu UE.

Francuzi dostali od Luksemburga zapewnienie, że dopłaty dla rolników z Rumunii i Bułgarii nie zostaną sfinansowane kosztem ich dopłat bezpośrednich.

Szwecja i Holandia miały dostać prawo do zatrzymania w swoich budżetach krajowych nawet połowy wpływów z ceł i VAT-u.

Gdy jednak ten papier został odrzucony przez Brytyjczyków, klęska wydawała się oczywista. Jednak Luksemburg - już zupełnie nieoczekiwanie - na dwie godziny przed północą przygotował jeszcze jeden "ostateczny" projekt. Pojawiła się w nim jeszcze inna propozycja "rabatu", całkowicie enigmatyczna: brytyjska składka ma być zbliżona do państw o tym samym PKB. Cokolwiek by to znaczyło.

W ostatnim "ostatecznym" papierze pojawiły się też nawet zapisy korzystne dla Polski, np. podniesienie naszego limitu transferów do 3,92 proc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.