Kaczyński przed komisję śledczą ds. PZU

Najwięcej emocji w komisji śledczej ds. PZU wzbudziło w czwartek powołanie na świadka prezydenta Warszawy i kandydata na prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który w rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję ministra sprawiedliwości

Przed komisją śledczą badającą prywatyzację PZU zeznawał wczoraj b. szef komisji skarbu z poprzedniej kadencji Sejmu Tomasz Wójcik z AWS.

Wójcik był także jednym z inicjatorów odwołania Emila Wąsacza, byłego ministra skarbu w rządzie Buzka. W klubie AWS mówiono wówczas, że grupa posłów skupiona wokół Wójcika, zwana grupą "Oczko" (21 posłów), zwalcza Wąsacza, bo jest pod silnym wpływem prezesów PZU i PZU Życie Władysława Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka (Wójcik zaprzecza).

Obaj prezesi prowadzili wówczas wojnę z Wąsaczem i z akcjonariuszem PZU Eureko, dlatego też krytykowali prywatyzację. Tak przed komisją zeznawał w zeszłym tygodniu przywódca AWS Marian Krzaklewski.

Wczoraj Wójcik zaprzeczał, że był narzędziem w ręku szefów PZU. Przyznał, że spotkał się z Jamrożym "szereg razy", ale wiedzę na temat bardzo złej jego zdaniem prywatyzacji czerpał z dokumentów. Dodał, że Jamroży i Wieczerzak byli zapraszani na posiedzenie jego komisji jako "byli prezesi", a nie eksperci.

Wójcik interweniował u ówczesnego ministra sprawiedliwości, dziś jednego z liderów PiS, Lecha Kaczyńskiego.

- Oficjalnie powiadomiłem go o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i narażenia skarbu państwa na wielomiliardowe straty - powiedział Wójcik, dodając, że nie wie, jak Kaczyński na to zareagował. - Skoro prokurator generalny otrzymał takie powiadomienie, to ciekawe, co dalej z tą wiedzą uczynił? - dopytywał się członek komisji Marek Pol (UP). Na jego wniosek komisja postanowiła wezwać Kaczyńskiego na świadka.

- Z całym spokojem pójdę przed komisję, dlatego że to, co do mnie należało, zrobiłem - powiedział dziennikarzom Lech Kaczyński.

Następnie przed komisją stawił się Mirosław Styczeń, członek prezydium AWS, b. szef SKL (w latach 1998-2000), a wcześniej doradca prezesa BIG Banku Gdańskiego Bogusława Kotta (1995-97).

Jak wiadomo, BIG BG razem z Eureko kupiły 30 proc. prywatyzowanego PZU.

Styczeń wsławił się tym, że po udanej próbie przejęcia BIG BG przez niemiecki Deutsche Bank na początku 2000 r. interweniował na rzecz BIG BG u ministra Wąsacza, a nawet premiera Buzka (w tej samej sprawie w nagłym trybie wrócił z Davos ówczesny doradca prezydenta Kwaśniewskiego Marek Belka).

Przejęcie BIG BG umożliwili prezesi dwóch wciąż kontrolowanych przez skarb państwa spółek - PZU i PZU Życie.

Po co Styczeń dzwonił po nocy do ministra i premiera? Czy nie czuł dyskomfortu, że występuje w interesie jednych akcjonariuszy banku?

- Ja tylko sprawdzałem, czy Jamroży i Wieczerzak działali zgodnie z instrukcjami skarbu państwa. To był skandal, że wielki bank giełdowy był przejmowany przez Deutsche Bank kontrolowany przez państwo niemieckie. I to przy współpracy funkcjonariuszy państwowych - tłumaczył Styczeń.

Potem zadzwonił do premiera Buzka. - Poinformowałem go, że winę za to ponosi minister Wąsacz, bo nie panuje nad skarbem państwa - opowiadał Styczeń.

Copyright © Agora SA