Euro po 4,20 zł. Do wyborów jeszcze zdrożeje

Inwestorzy czują już przedwyborczą nerwówkę. Euro zdrożało w poniedziałek aż o sześć groszy

- Przez cały ubiegły tydzień na rynku nie dało się zauważyć żadnego trendu. Poniedziałkowe spadki na giełdzie wywołane spadkami w USA sprowokowały też inwestorów na rynku walutowym do wyprzedaży złotego - relacjonuje Marek Zuber, główny ekonomista Internetowego Domu Maklerskiego.

Do tego w połowie notowań na rynek dotarła informacja o zdymisjonowaniu przez premiera Węgier ministra finansów tego kraju Tibora Draskovicsa. - Wielu inwestorów ma złotego i forinta w jednym portfelu inwestycyjnym - mówią analitycy walutowi.

W efekcie cena euro wzrosła do 4,20 a dolara do 3,235 zł. Podobnie taniały waluty innych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Analitycy zgodnie przyznają jednak, że ani wydarzenia na Węgrzech, ani w USA nie spowodowałyby aż takiej wyprzedaży złotego, gdyby nie zbliżające się wybory parlamentarne.

- W czasie weekendu dało się słyszeć sprzeczne deklaracje SLD co do decyzji o wyborach. Media doniosły też o możliwości przyszłej koalicji rządowej PiS-LPR - przypomina Marek Węgrzanowski z Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. - W takiej nerwowej atmosferze inwestorzy są bardziej podatni na negatywne informacje. Gdyby było już po wyborach, które wyłoniłyby większość parlamentarną chcącą przeprowadzać reformy, to złoty nie osłabił się - uważa Zuber.

Ponieważ wiosenny termin wyborów jest wciąż możliwy, analitycy liczą się z tym, że złoty może teraz być słabszy. Cena euro może skoczyć do 4,35 zł. Ale po wyborach te straty powinny być nadrobione. Niektórzy sądzą, że w grudniu wspólna waluta może kosztować mniej niż 3,80 zł.

Copyright © Agora SA