Kulczyk Tradex ma celne kłopoty

Celnicy z Poznania wykryli mechanizm związany z zaniżaniem akcyzy przy imporcie płynu do spryskiwaczy samochodowych przez firmę Kulczyk Tradex.

Postępowanie karnoskarbowe w tej sprawie trwa od kilku tygodni, wiadomo że chodzi o lata 2000-04. Poznańscy celnicy udowodnili, że Kulczyk Tradex sprowadził wówczas prawie 4 tys. litrów płynu, deklarując, że zawiera on 35 proc. alkoholu. Okazało się jednak, że stężenie wynosi... 81 proc. - A to oznacza, że firma zapłaciła mniejszą akcyzę. Tylko za jeden transport naliczyliśmy spółce dopłatę w wysokości 100 tys. zł [podatek akcyzowy i VAT- przyp. red.] i firma ją uiściła - wyjaśnia Bożena Adler z poznańskiej Izby Celnej.

To jednak dopiero początek sprawy. Celnicy sprawdzają, dlaczego w dokumentach odprawy celnej spółki znalazła się wartość 35-proc. stężenia alkoholu. Już bowiem w ubiegłym roku Urząd Celny zlecił w swoim laboratorium badanie próbek importowanego płynu. Gdy okazało się, że zawartość alkoholu została zaniżona, celnicy wysłali próbki do trzech innych laboratoriów. Potwierdziły one, że stężenie alkoholu w płynie wynosi 81 proc.

Z dokumentów wynika, że dla Kulczyk Tradex opinię o zawartości alkoholu robiła firma Polcargo. Kulczyk Tradex uważa, że w Polcargo popełniono błąd. - Dostawaliśmy od nich ekspertyzy i przedkładaliśmy je do odprawy celnej - mówi Krzysztof Staniszewski z Kulczyk Tradex. "Gazeta": - Ale czy Polcargo mogło pomylić się kilka razy przy różnych próbkach? - Mnie też to dziwi - mówi Staniszewski.

Jędrzej Pańczak, kierownik biura Polcargo w Poznaniu: - Właśnie dostałem wezwanie na przesłuchanie. Nie będę o tym rozmawiał.

Ile takich transportów wjechało do Polski? Nie wiadomo, choć ostatni na pewno krótko przed 1 maja 2004 r., gdy Polska weszła do Unii i akcyza na import spirytusu przestała obowiązywać. Celnicy ustalają teraz, które agencje działały w imieniu Kulczyk Tradex i na ilu przejściach granicznych odprawiano transporty z płynem.

Urząd Celny w Poznaniu podejrzewa, że do nieprawidłowości mogło dojść także przy innych odprawach importowanego płynu i dlatego przesłuchuje pracowników Kulczyk Tradex. - Chcemy wyjaśnić, czy w dokumentach odprawy celnej podano nieprawdziwe informacje i kto za to odpowiada - dodaje Adler.

"Gazeta" dowiedziała się, że gdy sprawa wyszła na jaw, Kulczyk Tradex wskazał celnikom transport płynów do spryskiwaczy, który ci sprawdzili. Również wtedy stwierdzono większe stężenie alkoholu. Jeden z celników mówi wprost: - Sprawa trafi do prokuratury.

Kulczyk Tradex zajmuje się importowaniem aut Volkswagena, Audi, Porsche oraz ich leasingiem. Spółka jest zarejestrowana w Holandii i wchodzi w skład Kulczyk Pon Investment, którym zarządza fundacja Kulczyk Private Stiftung.

Copyright © Agora SA