Czy Europę czeka gazowy kryzys?

Czy zbliża się gazowy kryzys w Europie? Już za dziesięć lat mogą się gwałtownie zmniejszyć dostawy gazu od dotychczasowych producentów ostrzega Statoil. Zdaniem ekspertów bez gigantycznych inwestycji kryzys produkcji może dotknąć także Gazprom.

O ryzyku niedoboru dostaw gazu do Europy uprzedził w tym tygodniu Rune Bjoernson, wiceprezes norweskiego koncernu Statoil do spraw gazu.

Na konferencji w Amsterdamie przedstawiciel jednego z głównych w Europie producentów gazu poinformował, że w 2004 r. Statoil sprzedał 52,4 mld m sześc. gazu - rekordową ilość w historii koncernu, a jednocześnie o 13 proc. więcej niż w 2003 r. Do końca tej dekady Statoil chce co rok o kilka procent zwiększać sprzedaż.

Jednak po tej optymistycznej informacji wiceprezes Statoil gwałtownie ochłodził atmosferę. Przypomniał, że według Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA) do 2030 r. konsumpcja gazu na świecie podwoi się, co wymagać będzie niebotycznych inwestycji - 2,7 bln dol., czyli 100 mld dol. rocznie. - Ale opinia IEA, że rosnący popyt da się z łatwością zaspokoić, jest zbyt optymistyczna - ostrzegł wiceszefa Statoila.

W Europie, zdaniem Statoila, od 2015 r. trzeba się liczyć ze znaczącym spadkiem wydobycia gazu. - Spadek produkcji już jest faktem na kontynentalnym szelfie Wlk. Brytanii i to samo może się zdarzyć z polami gazu Rosji i Norwegii - stwierdził Bjoerson.

Niepokój o stabilność dostaw dla Europy potwierdził raport brytyjskiej firmy Wood Mackenzie o rosyjskim przemyśle gazowniczym. Do 2020 r. Europa chciałaby zwiększyć dostawy rosyjskiego gazu do 330 mld m sześc. ze 145 mld w 2004 r. - głosi raport. Ale w tym celu w ciągu najbliższych 16 lat w rosyjskie złoża i gazociągi trzeba zainwestować 240 mld dol.

Gazprom eksploatuje głównie złoża, w których produkcja rozpoczęła się jeszcze w czasach ZSRR, i nie inwestuje dość, by zwiększyć produkcję. Co gorsza, według Wood Mackenzie zamiast skupić się na branży gazowej, rosyjski gigant planuje wydawać olbrzymie kwoty na rozwój w innych dziedzinach energetyki, np. na stworzenie koncernu naftowego. - Rosja może nie zdołać zaspokoić rosnących potrzeb gazowych Europy - obawiają się brytyjscy eksperci. - Trzeba będzie szukać nowych źródeł dostaw - dodają.

O konieczności zwiększenia importu gazu do Europy z nowych źródeł (w Ameryce Łacińskiej, Afryce, na Bliskim Wschodzie) mówi też Statoil. Jednak zdaniem Rune Bjoersona oznaczać to będzie zwiększenie ryzyka dostaw surowca transportowanego z coraz większej odległości. Może to doprowadzić też do wzrostu cen gazu w Europie. Już teraz w Wlk. Brytanii, w miarę zwiększania importu gazu, ceny coraz szybciej rosną.

Alternatywą może być zmiana obecnych scenariuszy rozwoju energetyki w Europie i zmniejszenie w niej roli gazu. Już w zeszłym roku w Niemczech odzywały się głosy, że wysokie ceny ropy naftowej i gazu mogą skłonić energetyków do utrzymania przez dłuższy czas niż planowano energetyki opartej na węglu, a także - do rozwoju energetyki jądrowej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.