Niezatapialny spółdzielca odsunięty od pieniędzy

Po 14 latach Jerzy Jankowski, plagiator pracy doktorskiej i człowiek, który zahamował reformy w spółdzielczości mieszkaniowej, przestał być prezesem Krajowej Rady Spółdzielczej

Wojna o władze w KRS - najwyższym organie spółdzielczego samorządu - rozpoczeła się we wtorek rano na zebraniu Rady. Po jednej stronie stanął dotychczasowy prezes Jerzy Jankowski, pełniący tę funkcję od 14 lat. Po drugiej opozycja skupiająca głównie organizacje rolnicze.

Chłopi chcieli odwołać prezesa m.in. za niejasne warunki wynajmu lokali w siedzibie KRS (Rada zarabia na nim 3,5 mln zł rocznie). Ich zdaniem pomieszczenia dostawali znajomi Jankowskiego, na dodatek bez żadnego przetargu czy konkursu ofert.

Pierwszą decyzją delegatów było wyrzucenie za drzwi wszystkich obserwatorów, w tym dziennikarzy. Dla pewności drzwi zamknięto na klucz. Później nastąpiło trzesienie ziemi.

Jankowski zdecydował się nie kandydować na prezesa Rady. Zamiast tego wywalczył (większością dwóch głosów) stanowisko przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego KRS.

- To funkcja czysto dekoracyjna - twierdzi jeden ze spółdzielczych działaczy. - Delegaci chcieli go odsunąć od kasy.

Jankowskiego poparli głównie przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowych. Były prezes ma wśród nich duże wpływy, bo jest prezesem ich największego związku rewizyjnego.

Nowym szefem KRS został kandydat opozycji Alfred Domagalski - dwukrotny poseł PSL, przez środowisko uznawany za dobrego administratora. Zapowiada, że pod jego rządami Rada będzie miała służebny i usługowy charakter dla spółdzielni, pomagając np. w zdobywaniu pieniędzy z unijnych środków pomocowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.