Obwodnica niezgody

Czy można budować obwodnicę tak, żeby odciąć od niej ważne miejscowości turystyczne, strefę przemysłową i jednostki wojskowe, a przy okazji wyciąć spore połacie lasu? I na dodatek jeszcze skłócić lokalne społeczności, na wszystko wydając setki milionów złotych? Owszem, w Polsce można

Może już za dwa lata doczekamy się kolejnego dziwadła drogowego: obwodnicy Słupska na trasie drogi krajowej nr 6. "Szóstka" łączy Trójmiasto ze Szczecinem, przechodząc przez Słupsk i Koszalin. Jest też częścią trasy łączącej państwa nadbałtyckie z Niemcami.

Dziś "szóstka" przebiega m.in. przez centrum Słupska. Miasto zatyka się, gdy przetaczają się przez nie tiry i reszta ruchu tranzytowego. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chce zbudować obwodnicę. Jest jednak problem z lokalizacją. W 1998 r. zapadła decyzja, że droga pobiegnie na południe od miasta. To jednak wzbudza ogromny sprzeciw.

- Zostaniemy odcięci od obwodnicy. Turysta, który będzie chciał przyjechać do Ustki, będzie musiał przebijać się przez Słupsk, w sumie 40 kilometrów. Będzie miał gorszy dojazd niż teraz - alarmuje Jacek Graczyk, burmistrz Ustki, którą w sezonie (oraz pobliskie Rowy i Darłowo) odwiedza nawet milion osób.

Co więcej, na północy Słupska jest zlokalizowana Specjalna Strefa Ekonomiczna. Przedsiębiorcom, którzy w niej zainwestowali, obiecano, że obwodnica będzie przechodzić obok. Dla wielu z nich brak dostępu do dobrej drogi to wymierne straty, np. firma Morpol (przetwórca ryb) ekspediuje tysiące tirów rocznie!

- W strefie miał zainwestować hiszpański producent elektrowni wiatrowych. Kiedy dowiedział się, że nie ma dobrego dojazdu, zrezygnował - mówi Graczyk.

Kłopot będzie miała też Jednostka Wojskowa 3672 oraz Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej. Niedaleko Ustki rozciąga się jeden z największych w Europie terenów ćwiczeń marynarki. Wojsko musi dowozić tam ciężki sprzęt, a nie chce tego robić wąskimi ulicami Słupska.

Wystarczy spojrzeć na mapę, żeby zobaczyć, że południowy wariant obwodnicy oznacza, że pod topór pójdzie więcej lasu niż w wariancie północnym. Ponadto w wariancie południowym ruchliwa arteria będzie sąsiadem... Parku Krajobrazowego "Dolina Słupi".

Mimo protestów władze Słupska opowiadają się za wariantem południowym, bo boją się, że jeśli zaczną mówić o zmianie przebiegu obwodnicy, to GDDKiA zniecierpliwi się i już jej nie wybuduje. - Karty zostały rozdane pięć lat temu. Jeżeli teraz zacznie się spór, to my tej obwodnicy nie zobaczymy - ostrzega Marek Szczepański, rzecznik prezydenta Słupska. Dodaje, że wariant południowy zaczęto już przygotowywać, m.in. rozpoczynając wykup gruntów i robiąc dokumentację. Wariant północny budowę by opóźnił.

Słupsk przekonuje Ustkę (oraz przedsiębiorców ze strefy ekonomicznej), że w dalszej przyszłości połączy ich z obwodnicą za pomocą dodatkowej miniobwodnicy (tzw. ringu). Ale władze Ustki w to nie wierzą, bo skąd znajdą się na to pieniądze? - Prezydent Słupska musi myśleć o interesie swojego miasta, a nie Ustki - komentuje Szczepański.

- Lepiej jest stracić dotychczas wydane pieniądze, niż wyrzucić w błoto setki milionów na drogę, która zaszkodzi rozwojowi regionu - odpowiada burmistrz Graczyk. - Taka droga to inwestycja na setki lat - dodaje. Jego zdaniem koszt budowy obu wariantów będzie praktycznie taki sam (różnica sięga 400 m).

Ustka, próbując powstrzymać wariant południowy obwodnicy, zmontowała koalicję sprzeciwu. Pod listem protestacyjnym podpisały się firmy ze strefy, Pomorska Agencja Rozwoju Przemysłowego, dowódcy lokalnych jednostek wojskowych, wójtowie gmin Głowczyce i Smołdzin. Za wariantem północnym opowiedziała się też rada powiatu słupskiego (choć sam starosta powiatu Zdzisław Kołodziejski jest za południowym).

GDDKiA pozostaje niewzruszona. - Rozprowadzenie ruchu lokalnego nie stanowi zadania obwodnicy. Ruch lokalny, w tym turystyczno-wczasowy, obsługiwany będzie przez drogi niższej kategorii - twierdzi Justyna Skrobacz z biura rzecznika prasowego GDDKiA.

GDDKiA powołuje się też na negatywną opinię nadleśnictwa Ustka, które protestowało przeciwko wariantowi północnemu. Jednak na południu droga będzie przebiegać przez las zarządzany przez inne nadleśnictwo - Leśny Dwór. Ono też protestuje. - Nie jestem zadowolony, wycinka lasu będzie spora. Ale ja byłem chyba w najmniejszym stopniu pytany o zdanie w tej sprawie - mówi "Gazecie" nadleśniczy Jarosław Piszko.

GDDKiA nie podała szacunkowych kosztów budowy spornej obwodnicy. Według informacji "Gazety" może to być nawet 300 mln zł.

Copyright © Agora SA