McDonald's nie będzie się bronił

McDonald's Polska nie będzie się bronił przed kinowym atakiem. Firma jest przekonana, że film "Super Size Me" nie wpłynie na jej obroty

Już w piątek w Polsce do kin wchodzi film "Super Size Me" amerykańskiego reżysera Morgana Spurlocka. To ostry atak na restauracje fast food: reżyser (i główny aktor) przez 30 dni jadł tylko duże porcje w McDonald's i dokumentował to kamerą. W efekcie tej diety utył i rozchorował się.

- Nie boimy się tego filmu. Oczywiście nie zgadzamy się z tezą, jaką próbuje udowodnić reżyser, ale nie sądzę, żeby wyświetlanie "Super Size Me" zaszkodziło naszym restauracjom - mówi "Gazecie" Krzysztof Kłapa, dyrektor McDonald's ds. public relations.

Przedstawiciele polskiego McDonald's nie pojawili się jednak w poniedziałek na przedpremierowym pokazie; przysłali za to list: "Jesteśmy zdania, że z demagogią nie należy polemizować, lecz swoje racje kierować bezpośrednio do opinii publicznej. Bardzo dobre wyniki sprzedaży McDonald's na całym świecie, również w krajach, gdzie premierze "Super Size Me" towarzyszyła potężna kampania medialno-reklamowa upewniają nas, że obraliśmy właściwą strategię".

- Kampania w Polsce nie jest agresywna. Żałujemy, że McDonald's nie chce dyskutować o filmie, który jest dla firmy ważny - mówi Marcin Piasecki, dyrektor artystyczny Kino Świat International, dystrybutora filmu.

Podczas dyskusji po pokazie dietetycy zgodnie uznali, że jedzenie takie jak w McDonald's w ilościach spożywanych w filmie jest szkodliwe. - Fast food uczynił z kardiologów milionerów - dowodził warszawski kardiolog Stefan Karczmarewicz.

W Polsce codziennie 207 restauracji McDonald's odwiedza nieco ponad 350 tys. gości; na całym świecie - ponad 47 mln.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.