Burza wokół ustawy o komornikach

Czy Sejm podniesie im zarobki kosztem wierzycieli, czy wręcz przeciwnie, mocno je ograniczy, bo uzależni od skuteczności egzekucji, która - jak dotąd - jest słabiuteńka? W czwartek odwołano głosowanie w tej sprawie

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych (PKPP) i dyrektorzy zadłużonych szpitali mówią bez ogródek: wielu posłów, w tym większość sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, działa w interesie korporacji komorniczej. Jako przykład podają przepis w znowelizowanej właśnie przez Sejm ustawie o komornikach sądowych, który uzależnia wszczęcie postępowania od wpłacenia na ich konto "zaliczki" w wysokości 1 proc. wierzytelności (nie mniej niż 54 zł).

Wiceprezydent PKPP Wojciech Błaszczyk nazwał to "prezentem za bezczynność", bo komornicy dostawaliby pieniądze, nie dając gwarancji, że odzyskają pieniądze. Przypomina, że około 73 proc. interwencji komorniczych kończy się niczym.

Wskutek protestów, m.in. PKPP, Senat zaproponował wykreślenie spornego przepisu. Odrzucił też pomysł, by wierzyciele płacili komornikom za koszty korespondencji, oraz zgłosił propozycję, aby sądy na wniosek dłużników decydowały o ewentualnym zmniejszeniu wysokości obciążających ich kosztów egzekucji. Dziś wynoszą one aż 15 proc. egzekwowanej kwoty.

Zabiegał o to w Senacie dyrektor szpitala w Wałbrzychu Roman Szełemej. Mówił, że od zadłużonych placówek służby zdrowia komornicy inkasują dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, ponosząc właściwie zerowe koszty.

Poczekają na opinię ekspertów

Poprawki miały być głosowane w tym tygodniu, ale w ostatniej chwili wypadły z porządku obrad Sejmu. W czwartek sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka nie złożyła sprawozdania odnośnie do senackich propozycji. Przewodnicząca komisji Katarzyna Piekarska (SLD) powiedziała nam, że jej prezydium poprosiło o opinię sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz, bo postulowana przez szpitale poprawka budzi wątpliwości natury konstytucyjnej.

- Poprawka po prostu nie podoba się lobby komorników - komentuje dyr. Szełemej.

Czy komisja sprawiedliwości działa w interesie 586 kancelarii komorniczych? - Komisja pracowała przy otwartej kurtynie, zgodnie z zasadami tworzenia prawa. Wszyscy zainteresowani mogli się wypowiedzieć w sprawie proponowanych rozwiązań - tłumaczyła oburzona Piekarska.

Nie chciała jednak powiedzieć, czym kierowała się komisja, proponując zaliczki dla komorników. - Do czasu uzyskania opinii nie będę się publicznie wypowiadała na ten temat - stwierdziła, i odesłała nas do sprawozdawcy komisji Ireny Marii Nowackiej (SLD).

Komornik to nie windykator

- Kiedy przed rokiem zaczynaliśmy prace nad projektem rządu, ten chciał 3-proc. zaliczki. Z kolei Senat, który wystąpił z podobną inicjatywą legislacyjną, zaproponował 1 proc. - opowiada nam pani poseł sprawozdawca. - Wprawdzie rząd wycofał się ze swojego pomysłu, ale Trybunał Konstytucyjny wydał w tym czasie orzeczenie, z którego wynika, że komornicy nie powinni finansować postępowań egzekucyjnych z własnej kieszeni, bo często nie są w stanie wyegzekwować pieniędzy od dłużników.

Komornicy sądowi, w przeciwieństwie do firm windykacyjnych, nie mogą odmówić wzięcia sprawy. Poseł Nowacka zapewnia, że zaliczek nie będą płaciły kobiety z roszczeniami alimentacyjnymi oraz osoby, które ze względu na złą sytuację materialną zostały zwolnione z kosztów sądowych.

Także Krajowa Rada Komornicza odpiera zarzuty PKPP. Wczoraj opublikowała oświadczenie, w którym czytamy m.in.: "Konfederacja twierdzi, że projektowane zmiany "mogą powodować, że komornicy będą pozorować pracę i utrzymywać się z pobierania samych zaliczek". Taki zarzut jest niepoważny i obraźliwy dla komorników". Według Rady podstawą utrzymania kancelarii jest ściąganie drugiej części opłaty i skuteczna egzekucja leży w interesie komorników.

Rada uważa też, że nie prawdą jest to, iż brak zaliczek zmusza komorników do większej efektywności: "Z braku środków na finansowanie egzekucji jej efektywność spada, a nie rośnie" - napisali.

Według PKPP jest na odwrót, bo w 2003 r. kancelarie komornicze - bez pobierania zaliczek - przekazały wierzycielom ponad 4 mld zł odzyskanych należności, czyli o 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Komornicy "zarobili" przy tym około 600 mln zł, co oznacza, że "średni roczny dochód każdej kancelarii przekroczył 1 mln zł".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.