W inwestycjach idzie boom

Przedsiębiorcy boją się rosnących stóp procentowych i niespodzianek od polityków? Być może. Jednak i tak będą coraz więcej inwestować

Żeby utrzymać przyzwoite, powyżej 5 proc. PKB tempo wzrostu także w przyszłym roku inwestycje w gospodarce powinny rosnąć 15 proc. rocznie - uważa Stanisław Kubielas, ekonomista Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. W tym roku - jak wynika z prognoz - możemy liczyć najwyżej na 10 proc. W dużych firmach wynik ten już mamy praktycznie zapewniony - jak podaje GUS, inwestycje firm zatrudniających przynajmniej 50 osób wzrosły w pierwszym półroczu o 8,7 proc. - Są też sygnały, że i w małych firmach inwestycje ruszyły - mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.

Przełom mamy więc już za sobą, teraz pytanie, czy do tych, którzy pierwsi zaryzykowali inwestycje, dołączą kolejni. - To nieuniknione - uważają ekonomiści z Narodowego Banku Polskiego. Ich zdaniem rosnące zyski (szczególnie eksporterów), obniżenie podatku CIT, a także korzystniejsze odpisy amortyzacyjne zwiększają możliwości finansowania nowych inwestycji przez firmy. Tylko na rachunkach bankowych przedsiębiorstw przyrasta miesięcznie po kilka miliardów złotych. W lipcu tego roku depozyty te miały wartość 73,5 mld zł, o 30 proc. więcej niż rok wcześniej!

Przy takim zasobie środków musi nastąpić niemalże eksplozja inwestycji. Z badań NBP wynika, że popyt na towary nie słabnie, a oczekiwania dotyczące przyszłego popytu są najwyższe od 2000 roku. Wszystko to zaś przy rekordowo wysokim wykorzystaniu mocy produkcyjnych.

Boją się stóp i polityków

Problem jednak w tym, że o wysokim wykorzystaniu mocy NBP informuje od kilku kwartałów. Na popyt przedsiębiorcy też od dłuższego czasu nie narzekali. A inwestycje długo nie rosły. Skąd ta wstrzemięźliwość?

- Przedsiębiorcy zwyczajnie się bali. A ten strach brał się jeszcze z końcówki lat 90., kiedy przeinwestowali. Wówczas popyt spadł, a na dodatek stopy procentowe poszły mocno w górę - mówi Ryszard Petru. Eksperci zgodnie podkreślają, że Polska po raz pierwszy przechodzi prawdziwy cykl koniunkturalny i tylko z tego powodu trudniej jest przewidywać zachowania przedsiębiorców.

- W planowaniu gospodarczym najgorsza jest niepewność. Firmy mają środki i mogłyby inwestować już wczoraj, ale tego nie robiły. One nie wiedzą, co decydenci polityczni zaserwują im następnym razem - tłumaczy Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP). Jej zdaniem okres niepewności wcale się nie skończył, gdyż partie polityczne zaczynają swoją kampanię wyborczą. - Co i raz pojawia się kolejna kiełbasa wyborcza na stole. A to podwyżka składek dla przedsiębiorców, a to kwestia płacy minimalnej. Znamy wprawdzie założenia do budżetu, ale co się stanie w Sejmie, jak te założenia będą realizowane, tego nie wiemy - tłumaczy.

No i są jeszcze rosnące stopy procentowe. - Poziom realnych stóp mamy najwyższy w regionie po Węgrzech, a kolejnych wzrostów można spodziewać się do połowy przyszłego roku - przyznaje Dariusz Winek, analityk BGŻ. Zdaniem Henryki Bochniarz ostatnia niespodziewana w skali podwyżka stóp zwiększa niepewność co do dalszych kroków Rady. - Konfederacja, ale i wielu ekonomistów rynkowych, uważa, że projekcja inflacji, którą RPP kierowała się, podejmując ostatnią decyzję, jest nadmiernie pesymistyczna. Przedsiębiorcy niepokoją się, że wezmą kredyt, a Rada będzie ostro walczyć z inflacją, kierując się nadal tym opracowaniem - tłumaczy.

Znaczenie wielkości stóp dla inwestycji minimalizuje wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński. - Z badań wynika, że wysokość oprocentowania kredytu to trzynasta pod względem ważności bariera dla inwestycji. Dostępność kredytu jest problemem, jego oprocentowanie nie. Poza tym ceny produkcji [wskaźnik PPI, czyli tzw. inflacja producenta - red.] rosną w tempie nawet 9 proc. rocznie, a więc realna stopa procentowa dla przedsiębiorcy jest ujemna - podkreślił Rybiński w rozmowie z "Gazetą".

Inni ekonomiści dodają, że większość przedsiębiorstw w Polsce finansuje inwestycje ze środków własnych, niechętnie sięgając po kredyt. A własnych środków - jak wiemy - na razie nie brakuje.

- Ale te środki i tak są za małe, patrząc na rozmiar inwestycji, przed którymi stoją firmy. Po kilku latach spadku inwestycji park maszynowy jest już przestarzały - zastrzega Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, szef zespołu ekspertów w PKPP. - Na początek firmy będą inwestować środki własne, w przyszłym roku może ich jednak zabraknąć. Wówczas realna stopa procentowa będzie dużo wyższa, gdyż RPP jeszcze dokona podwyżek, natomiast inflacja zacznie spadać - zgadza się Stanisław Kubielas, także ekspert Konfederacji.

Muszą ruszyć

Jednak mimo tych zagrożeń większość ekonomistów jest przekonanych, że inwestycje stopniowo ruszą.

- Z inwestowaniem jest tak, że nie można zacząć, poinwestować jeden kwartał, a potem sobie przerwać. One będą kontynuowane - przekonuje Ryszard Petru. Liczy on na 10-proc. wzrost inwestycji w całym 2004 roku. Krzysztof Rybiński jest bardziej wstrzemięźliwy - jego zdaniem dwucyfrowy wzrost jest możliwy tylko w końcówce roku.

Być może dobrym zwiastunem jest tu fakt, że polskie firmy, które produkują głównie dobra inwestycyjne, zaczęły sprzedawać mniej swoich towarów za granicę. Do maja dynamika eksportu dóbr inwestycyjnych przekraczała dynamikę eksportu ogółem. Po sześciu miesiącach nastąpiło odwrócenie tej tendencji, a udział dóbr inwestycyjnych w eksporcie zmalał. Przy tym produkcja dóbr inwestycyjnych cały czas rośnie kilkakrotnie szybciej niż cała produkcja przemysłowa.

Copyright © Agora SA