Orlen: czy były prowizje dla polityków?

Prokuratura dysponuje zeznaniami, w których mowa o tym, że ?prowizje? od naftowych kontraktów PKN Orlen wpłacano na zagraniczne konta polskich polityków

Takie wnioski można wyciągnąć z pytań, które członkowie komisji śledczej zadawali wczoraj b. prezesowi Orlenu Andrzejowi Modrzejewskiemu, oraz z ich dyskusji po przesłuchaniu.

Czy ma pan konto zagraniczne? - pytał Roman Giertych (LPR) Modrzejewskiego. Nie. Czy słyszał o prowizjach od kontraktów? Nie. Czy słyszał o liście znanych polityków, którzy dostawali te prowizje? Nie.

Nieoficjalnie wiadomo, że Giertych sformułował to pytanie po lekturze prokuratorskich akt sprawy dotyczącej Orlenu. Prokuratura ma podobno zeznania (według jednego z członków komisji - nawet trzech świadków), w których padają szczegóły wypłat "prowizji" od orlenowskich kontraktów - numery zagranicznych kont i nazwiska ich właścicieli. Mają to być znani polscy politycy.

Na razie członkowie komisji nie mogą podczas przesłuchań cytować dokumentów z prokuratury. Dlatego wczoraj Giertych domagał się, by komisja wystąpiła do prokuratora generalnego o zgodę na cytowanie akt dotyczących "nielegalnych prowizji uzyskiwanych przez członków PKN Orlen oraz polityków".

Natrafił na opór w samej komisji. Zbigniew Wassermann (PiS) zdradził, że prokuratura potrzebuje czasu na "wzmocnienie tego wątku, bo to materiał delikatny". A ujawnienie świadków może być dla nich niebezpieczne.

Nieoficjalnie jeden z członków komisji przekonywał dziennikarzy, że świadek, na którego powołuje się Giertych, to skruszony przestępca (przemytnik), a jego zeznania nie są wiarygodne. Od dwóch członków komisji usłyszeliśmy, że w aktach wymieniono nazwisko wiceministra w rządzie Leszka Millera. Ostatecznie komisja postanowiła naradzić się najpierw z prokuraturą.

Po co ten cyrk

Modrzejewski zrelacjonował wczoraj szczegółowo swoje zatrzymanie przez UOP 7 lutego 2002 r. Wyjaśnienie, czy UOP-em posłużono się nielegalnie i za wiedzą premiera Millera - jak ujawnił w słynnym wywiadzie dla "Gazety" b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek - jest głównym zadaniem komisji.

Modrzejewskiego zatrzymało 7 lutego ok. 16.30 na ulicy kilkunastu oficerów, podjechali dwoma autami terenowymi i czterema osobowymi. - Ku mojemu zdziwieniu - opowiadał Modrzejewski - od razu poinformowali, że tego samego dnia zostanę zwolniony.

- To po co ten cyrk? - pytał Modrzejewski.

- Dostaliśmy taki rozkaz.

W siedzibie UOP na ul. Rakowieckiej zatrzymanego zbadał lekarz, by orzec, czy jego stan zdrowia pozwala na tymczasowe aresztowanie.

Po przewiezieniu do prokuratury Modrzejewski czekał aż pół godziny na panią prokurator. A kiedy przybyła, uznała, że już na przesłuchanie za późno. Kazała Modrzejewskiemu stawić się następnego dnia - 8 lutego o 8.30. Na nic zdały się prośby Modrzejewskiego, by przesłuchanie odroczyć, bo o 10.00 zaczynało się posiedzenie rady nadzorczej Orlenu, która miała zmieniać zarząd.

Rano Modrzejewski stawił się w prokuraturze, ale odmówił zeznań, by zdążyć na posiedzenie. Akurat jednak zepsuła się drukarka i protokół z jego przesłuchania był gotów dopiero po 10. W końcu Modrzejewski dotarł na posiedzeniu, kiedy już rozpoczęto procedurę jego odwołania.

Modrzejewski uważa, że naciskano na prokuraturę, by nie tylko go zatrzymać, ale i aresztować. Gdy wcześniej spytał o to panią prokurator, usłyszał: "Chyba bym z piekła nie wyszła, gdybym do tego dopuściła".

Były prezes Orlenu twierdzi, że trzech z sześciu członków rady, na których głos przeciwko Modrzejewskiemu liczył wtedy minister Karczmarek, jeszcze się wahało. Modrzejewski chciał z nimi rozmawiać 7 lutego wieczorem i 8 lutego rano przed radą. Akcja UOP-u pokrzyżowała te plany.

Według Modrzejewskiego akcja UOP była potrzebna by tuż po jego odwołaniu rada wybrała na nowego prezesa Zbigniewa Wróbla. Ci, co to zaplanowali, nie chcieli czekać do walnego zgromadzenia, które 21 lutego mogło zmienić skład rady nadzorczej. Nowa rada zapewne odwołałaby Modrzejewskiego, ale - jak wczoraj twierdził - niekoniecznie wybrałaby Wróbla. - Mówiło się jeszcze o innych kandydatach.

Były prezes powtórzył, że do ustąpienia na korzyść Wróbla namawiał go jeden z udziałowców Orlenu Jan Kulczyk. - Mówił, że nie stanie mi się krzywda.

Modrzejewski przypomniał, że jego zarząd lansował konsolidację Orlenu z austriackim OMV. Kulczyk zaś opowiada się za aliansem z węgierskim MOL-em.

Skąd się wziął J&S

Posłowie rozpytywali b. prezesa o kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy z pośrednikiem - firmą J&S. Modrzejewski wyjaśniał, że nie było możliwości podpisania kontraktu bezpośrednio z producentami. J&S nazwał traderem, czyli firmą, która kupuje ropę na własny rachunek, a pieniądze od Orlenu, odbiorcy ostatecznego, brała nawet 20-30 dni po dostarczeniu ropy do Polski.

Transportem ropy na rosyjskim odcinku rurociągu "Przyjaźń" zawiaduje państwowa firma Transnieft. - To ona decyduje, kto, kiedy i w jakiej kolejności będzie dostarczał produkt. To właśnie problemy logistyczne powodują, że polskie firmy muszą korzystać z pośredników - mówił Modrzejewski. Jego zdaniem firma J&S była rzetelnym i niedrogim dostawcą ropy.

Komisja postanowiła wystąpić do ABW i Agencji Wywiadu o przekazanie wszelkich notatek dotyczących kontraktów naftowych Orlenu, zwłaszcza z J&S. - UOP zdobył, naruszając prawo, kontrakt PKN Orlen i skopiował go - uważa poseł PO Konstanty Miodowicz.

W sobotę komisja przesłucha b. minister sprawiedliwości Barbarę Piwnik. A 10 września (na tajnym posiedzeniu) - prokurator Katarzynę Kalinowską, która wystawiła nakaz zatrzymania Modrzejewskiego, i kpt. Jarosława Dąbrowskiego, który kierował akcją UOP.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.