UE: Francja i Niemcy zapłacą wysokie kary?

Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu unieważnił ubiegłoroczną kontrowersyjną decyzję unijnych ministrów finansów o zawieszeniu kroków dyscyplinarnych przeciwko Francji i Niemcom za naruszenie dyscypliny budżetowej. Obu państwom grożą miliardowe kary.

Trybunał w Luksemburgu orzekł, że Komisja Europejska słusznie wszczęła postępowanie przeciwko Niemcom i Francji, w których kilka lat z rzędu deficyt budżetu przekraczał 3 procent Produktu Krajowego Brutto. Ubiegłoroczna decyzja unijnych ministrów finansów o zawieszeniu kroków dyscyplinarnych przeciwko Francji i Niemcom za naruszenie dyscypliny budżetowej została unieważniona. Decyzja ministrów została podjęta wbrew zaleceniom Komisji Europejskiej, która chciała nałożyć na oba państwa kary przewidziane za przekroczenie dopuszczalnego progu deficytu budżetowego wynoszącego 3 procent PKB. Krok ten postawił pod znakiem zapytania przyszłość unijnego Paktu Stabilizacji i Rozwoju. Niemcy i Francja w ten sposób naruszą dyscyplinę budżetową Unii Europejskiej po raz trzeci z rzędu.

Skargę na decyzję ministrów finansów z złożyła do trybunału w Luksemburgu Komisja Europejska. Sprawa miała charakter precedensowy, w gruncie rzeczy chodziło o to, kto w Unii ma więcej do powiedzenia - Komisja czy Rada Ministrów. Wyrok jest tak skonstruowany, że w zasadzie nie przyznaje racji żadnej ze stron, choć Komisja Europejska ma prawo uważać, że wygrała.

Trybunał Sprawiedliwości wydał wyrok salomonowy - z jednej strony uznał, że Komisja nie ma prawa domagać się przed Trybunałem by Rada Ministrów wycofała się z podjętych decyzji. Z drugiej Trybunał uważa, że ministrowie nie mogą zmieniać zasad Paktu Stabilizacyjnego, który sami uchwalili. Do wystąpienia z inicjatywą zmian upoważniona jest natomiast Komisja Europejska. Dlatego decyzje Rady Ministrów dotyczące łagodnego potraktowania Francji Niemiec są nieważne.

Orzeczenie sformułowane jest w niesłychanie skomplikowanym języku prawnym i wynika z niego, że kolejny ruch należy do Komisji, która powinna przedstawić nowe propozycje w sprawie deficytów Francji i Niemiec.

Obserwatorzy uznali decyzję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za wzmocnienie pozycji Komisji Europejskiej, która przewiduje, że sześć z dwunastu krajów należących do strefy euro może w 2004-tym roku naruszyć unijną dyscyplinę budżetową.

Zdaniem analityka finansowego Korneliusa Purpsa, wzmocnienie pozycji Komisji Europejskiej to pozytywny znak, ponieważ - jak powiedział - możemy się spodziewać bardziej "szczelnej" polityki fiskalnej w krajach takich, jak Francja czy Niemcy. Purps dodał jednak, że dyskusja, która będzie się na ten temat toczyć w najbliższych dniach, będzie raczej "akademicka" niż "wstrząsająca rynkami" finansowymi.

Według Holandii, która sprawuje tymczasowe przewodnictwo w Unii Europejskiej, dobrze się stało, iż jasne są obecnie procedury dyscyplinarne. Komisja Europejska nie skomentowała jeszcze decyzji Trybunału.

Niemieccy komentatorzy twierdzą, że orzeczenie TS może utrudnić sytuację rządu kanclerza Gerharda Schroedera. W Niemczech wzrost ekonomiczny jest bliski zeru, a określone wydatki państwo i tak musi ponosić. Prowadzi to do dalszego zwiększenia deficytu budżetowego. Czołowy komentator niemieckiej telewizji N24 Hans - Peter Hagemes przypomniał, że to Niemcy nalegały na przyjęcie paktu, który będzie stanowił gwarancję stabilności eurowaluty. Obecnie jednak, dwa duże kraje - Niemcy i Francja - spróbowały "w sposób wielkopański", jak to określił Hagemes, pominąć uchwalone zasady. Giełda we Frankfurcie nad Menem zareagowała na wieści z Luksemburga umocnieniem euro.

Za naruszenie paktu stabilizacji i rozwoju, Niemcom grozi kara w wysokości 10-ciu miliardów euro, Francji zaś - 7,5 miliarda. W Niemczech wszyscy mają nadzieję, że kara będzie jednak niższa oraz, że da się jej uniknąć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.