Niebezpieczne górnicze płace

Udział płac w kosztach działania Kompanii Węglowej już teraz jest niebezpiecznie wysoki - ostrzega wiceminister gospodarki Jacek Piechota. I wypomina górnikom, że łączna suma pomocy publicznej dla kopalń przekroczyła już 50 miliardów zł

W czwartek górnicy demonstrowali przed katowicką siedzibą Kompanii Węglowej, demolując okna i część sprzętu biurowego. Zarząd spółki oszacował straty na co najmniej 25 tys. zł.

Żądali podwyżki płac (o 10 proc.) i sprzeciwiali się złożonej przez zarząd propozycji nowego układu zbiorowego, likwidującego dotyczchczasowe przywileje górnicze. Górnicy twierdzą, że nowe zasady oznaczałaby dla nich kilkanaście złotych straty dziennie.

Piechota: to pokaz siły

W piątek do tych żądań odniósł się wiceminister gospodarki Jacek Piechota. Bronił propozycji złożonych przez zarząd Kompanii Węglowej. - O co w tym proteście chodzi? To był pokaz siły związkowców - stwierdził wiceminister. - Intencją zarządu Kompanii nie jest obniżka płac - dodał.

Jak wyliczył Piechota, płace w kopalniach Kompanii Węglowej podlegają obecnie kilkunastu różnym układom zbiorowym. Niekiedy pensja górnika, zatrudnionego w jednej z kopalń Kompanii, składa się z... kilkudziesięciu różnych "dodatków", przy czym żaden - w opinii wiceministra - nie jest związany z wydajnością pracy.

Zarząd Kompanii chce ten system zmienić, wprowadzając jednolite zasady dla wszystkich zakładów i zamieniając przeróżne "dodatki" - premią za wyniki.

Nie przejeść pieniędzy

Piechota wyraźnie dał do zrozumienia, że płacowe żądania górników (10-proc. podwyżki) zagrażają szansom Kompanii Węglowej na trwałe odzyskanie rentowności. Przede wszystkim dlatego, że udział płac w całkowitych kosztach funkcjonowania spółki już teraz jest na alarmująco wysokim poziomie, dochodzącym do 57 proc. W innych spółkach węglowych jest on znacznie niższy, niekiedy nawet w granicach 30 proc. - Kompania Węglowa nadal nie ma płynności finansowej, a musi na bieżącą regulować wszelkie zobowiązania publiczno-prawne - przypomniał Piechota. Gdyby bowiem spółka zaczęła zwlekać z wpłatami na ZUS, podatkami itp. - na scenę natychmiast wkroczyłaby Komisja Europejska, nakazując firmie zwrot tej formy pomocy publicznej wraz z odsetkami.

To mogłoby zadusić Kompanię, tym bardziej, że obecna, światowa koniunktura na węgiel zależy tylko i wyłącznie od sytuacji w Chinach. Ta koniunktura może się równie gwałtownie zakończyć, co się rozpoczęła. - Może jest na dwa lata - mówi Piechota.

Choć o gwałtownym proteście górników wiceminister wypowiadał się dyplomatycznie, to nie omieszkał wbić szpilki związkom zawodowym: przypomniał, że istotną zmianą, jaką wprowadziłby nowy układ zbiorowy, byłaby likwidacja wielu etatów związkowych w spółce. Obecnie jest ich aż 200, podczas gdy ustawa przewiduje - dla spółki tej wielkości - około 90 etatów. Piechota podkreślił też jeszcze jeden fakt: górnictwo w ostatnich latach otrzymało niespotykaną w historii pomoc publiczną - ponad 50 mld zł, czyli około 1,5 tys. zł na głowę statystycznego Polaka.

Bank Światowy zatwierdził w piątek kolejną pożyczkę dla Polski (84,1 mln euro) na finansowanie redukcji mocy wydobywczych górnictwa węgla kamiennego. Środki te zostaną wykorzystane na finansowanie m.in. procesu odwadniania zamykanych szybów oraz rekultywacji terenów kopalnianych. Najnowsza pożyczka jest powiązana z wcześniejszą (200 mln dolarów), udzieloną także przez Bank Światowy na wsparcie przebranżowienia górników.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.