Prawdziwa aukcja wirtualnych mieczy

Sony Online Entertainment, producent popularnych gier internetowych, zmienia front - jeden z najzagorzalszych przeciwników handlu wirtualnymi przedmiotami teraz sam chce na tym zarobić

Pod koniec czerwca spółka wystartuje z nowym projektem - Station Exchange, internetowym serwisem aukcyjnym, w którym gracze będą mogli za realne pieniądze sprzedać lub nabyć wirtualne miecze, narzędzia czy nawet całe postaci. Aukcje będą początkowo ograniczone tylko wirtualnych przedmiotów z gry "EverQuest II", która już przyciągnęła ponad 350 tys. graczy. Jeśli pomysł wypali, spółka zapowiada uruchomienie kolejnych serwisów aukcyjnych.

Ruch Sony jest o tyle zaskakujący, że przez lata - podobnie jak inni wydawcy - zacięcie walczył z kwitnącym handlem artefaktami, którego wartość ocenia się na kilkaset milionów dolarów rocznie. Np. największy rywal Sony - Blizzard Entertainment (własność francuskiego koncernu Vivendi) - wprowadzał do licencji klauzule, z których wynikało, że konto do gry stanowi własność producenta i handlowanie nim jest nielegalne. Wydawcy tropili także podobne transakcje np. na Ebayu - największym serwisie aukcyjnym świata - i uniemożliwiali ich zawarcie.

Eksperci twierdzą, że Sony nie mogło ścierpieć, że handel wirtualnymi przedmiotami rośnie jak na drożdżach, a spółka nie ma z tego ani centa. Sony podaje inną przyczynę - blisko połowa skarg składanych w biurach obsługi klientów dotyczyła oszustw w takim handlu. Spółka postanowiła więc zapewnić swoim graczom możliwość dokonywania bezpiecznych transakcji.

Handel wirtualnymi gadżetami z gier komputerowych rozwija się także u nas (pisaliśmy o tym w "Gazecie" w lutym br.). Np. na Allegro.pl można znaleźć przedmioty używane w grze "Tibia", powstają też sklepy internetowe, które specjalizują się w takim handlu - m.in. Rpgshop.com.pl, gdzie można kupić przedmioty do gry "Diablo".

Copyright © Agora SA