Symbol Ameryki sprzedany: SBC przejmie AT&T

Koncern telekomunikacyjny SBC za 16 mld dolarów kupuje AT&T, największego operatora połączeń dalekosiężnych i symbol Ameryki

Transakcję zaakceptowały w poniedziałek zarządy obu spółek i ma być ona sfinalizowana do końca I poł. 2006 r. Wówczas zakończy się niezależny żywot koncernu AT&T, którego 130-letnia historia rozpoczęła się w chwili wynalezienia telefonu przez Aleksandra Grahama Bella.

SBC zapłaci akcjonariuszom AT&T własnymi akcjami oraz wypłaci im miliard dolarów dywidendy po zamknięciu transakcji. Z kolei członkowie zarządu AT&T otrzymają trzy miejsca w zarządzie i radzie nadzorczej SBC. W ten sposób powstanie gigant o 71 mld rocznych przychodów, tyle co numer 1 na amerykańskim rynku - Verizon Communications.

Córka wykupi matkę

Najciekawsze jest to, że będzie to ponowne połączenie obu firm. SBC została wydzielona z AT&T jako operator łączności lokalnej w 1984 r. Wówczas AT&T było zatrudniającym milion osób monopolem telefonicznym i symbolem Ameryki. Jednak amerykańskie władze powołując się na ustawę antytrustową podzieliły koncern na siedem lokalnych kompanii telefonicznych (tzw. Baby Bells) i operatora łączności dalekosiężnej, który przejął dotychczasową nazwę.

Dla AT&T lata 90. to epoka nietrafionych inwestycji, np. zakupu producenta komputerów NCR, operatora komórkowego McCaw Cellular, czy licznych telewizji kablowych. W efekcie, aby spłacić dług sięgający w 2000 r. 65 mld dol., firma i tak musiała się pozbyć swych nabytków - niedawno komórkowe ramię AT&T Wireless kupiła firma Cingular. AT&T utraciła także dużą część rynku połączeń dalekosiężnych na rzecz konkurentów - Sprinta i MCI. Obecnie AT&T zatrudnia już tylko 47 tys. osób przy 30,5 mld dol. ubiegłorocznych przychodów.

Z kolei SBC w ostatnich latach budowało prawdziwe imperium, kupując rywali i osiągając w ubiegłym roku 40,8 mld dol. przychodów. Dla prezesa firmy Eda Whitacre transakcja oznacza przekształcenie z lokalnej firmy z siedzibą w Teksasie w międzynarodowego gracza. Whitacre będzie prezesem połączonej firmy, podczas gdy szef AT&T David Dorman wejdzie do rady nadzorczej.

Nie wiadomo, czy nazwa przejmowanego operatora przetrwa, choć prezes Whitacre twierdzi, że docenia dziedzictwo AT&T i siłę tej marki, która jest jedną z najlepiej rozpoznawanych na świecie. - Zapewne będzie częścią przyszłości nowej firmy - zapowiedział.

Warto, nie warto?

W krótkiej perspektywie transakcja spowolni tempo wzrostu przychodów SBC, ale korzyści z synergii oszacowano na 15 mld dol., a firma zyska lepszy dostęp do klientów korporacyjnych.

Zdaniem wielu analityków 16 mld dol. to za wiele za firmę, której przychody w tym roku skurczą się o kilkanaście procent na skutek wojny cenowej, a perspektywy rynkowe są mgliste.

Blake Bath, analityk Lehman Brothers, powiedział agencji Reuters, że SBC lepiej zrobiłoby skupiając się na szybko rosnących usługach telefonii komórkowej czy transmisji danych, zamiast tracić czas na długą integrację z AT&T.

Analitycy wskazują następny cel do przejęcia - koncern MCI, numer 2 na rynku połączeń dalekosiężnych. Mogłyby go przejąć inne lokalne kompanie - Verizon, BellSouth czy Qwest.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.