Jak przyspieszyć rozwój polskiego internetu

Zamiast inwestować w rozwój internetu na wsi, rząd zamierza namawiać do tego innych. - Pomysł dobry, ale bez pieniędzy z budżetu się nie uda - twierdzą analitycy

To nie administracja będzie inwestować, ale firmy i partnerzy. Stworzymy najlepszą metodę pośredniego wpływu na rynek - ogłosił w poniedziałek podczas Forum na rzecz Usług Szerokopasmowych wiceminister infrastruktury Wojciech Hałka. W tym celu ministerstwo stworzyło 13-punktowy program rozwoju internetu. Do pokonania jest duży dystans między Polską a Europą Zachodnią - zaledwie co 20. Polak ma dostęp do szybkiego internetu szerokopasmowego.

Jak rząd chce pokonać ten dystans? Oprócz zachęt i opracowywania strategii wciąż liczymy na pieniądze z UE. - Do Polski trafi ok. 9 mld zł w latach 2004-06. Chcemy, żeby jak najwięcej z tych pieniędzy przeznaczono na rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej - mówił Hałka. Najwięcej inwestycji tego typu będzie można sfinansować z Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Kilka dni temu parlament postanowił, że wszystkie polskie szkoły będą miały dostęp do internetu szerokopasmowego. - Plan powinniśmy zrealizować w rok - powiedział minister Hałka. - Choć może to zająć nawet dwa lata - dodał po chwili. Tempo realizacji planu będzie uzależnione od środków budżetowych. A tych, jak przyznaje sam Hałka, jest niewiele.

Poprzednia strategia rozwoju internetu szerokopasmowego zakładała, że na udostępnienie wszystkim szkołom internetu przeznaczone zostanie 200 mln zł. Tych pieniędzy nie ma jednak w budżecie. Jak szybki internet trafi więc do ponad 34 tys. polskich szkół? - Ze środków budżetowych zostanie opłacony jednorazowy koszt przyłączenia do internetu. Dzięki temu wydatki wyniosą zaledwie jedną piątą zakładanej wcześniej kwoty - powiedział Wojciech Hałka. Żeby jednak podłączyć szkołę do internetu, w danym regionie musi istnieć sieć szkieletowa, z której szkoła będzie mogła korzystać. Na jej doprowadzenie państwo nie ma jednak funduszy.

Dla "Gazety"

Michael Philpott,

analityk firmy badawczej Ovum

Nie ma uniwersalnego sposobu na zwiększenie dostępności internetu. Nie obejdzie się jednak bez inwestycji z budżetu. Pomysł polskiego rządu jest logiczny - nie mając funduszy, Polska musi przyciągnąć inwestycje do branży internetowej. Trzeba to jednak robić ostrożnie, by nie zniszczyć konkurencji.

Zwiększenie dostępu do szerokopasmowego internetu w Polsce jest trudniejsze niż w innych krajach regionu, bo Polska jest dużym krajem i nie jest tak nasycona telefonią stacjonarną. Trzeba będzie więc sięgnąć po różne technologie dostępowe - np. bezprzewodowy WiMax. Pozwoli ona dotrzeć do zaniedbanych infrastrukturalnie regionów kraju. Potem rząd czeka trudne zadanie utrzymania konkurencji, by ceny spadały i by ludzi było stać na korzystanie z internetu. Tylko wtedy inwestycje się zwrócą, a brak pieniędzy może to utrudnić. Położenie kabli wszędzie kosztuje tyle samo, ale w Polsce trzeba położyć ich znacznie więcej. Internet w Polsce długo może więc być droższy niż w rozwiniętych krajach UE.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.