Europa dogaduje się z Azją w Helsinkach

Chociaż politycznych tematów nie zabraknie, to i tak gospodarka zdominuje szczyt Unia Europejska - Azja rozpoczęty w niedzielę w Helsinkach. Państwa unijne chcą przede wszystkim zagwarantować sobie podpisanie nowej umowy handlowej z Chinami

Na doroczne spotkanie Azji i Europy do Helsinek (znane jako ASEM) zjechało 38 szefów państw i rządów z UE i Azji, w tym premier Jarosław Kaczyński. Rozmowy polityków skoncentrują się zapewne na sprawach gospodarczych.

Kraje azjatyckie, a przede wszystkim Chiny, Japonia i Korea Południowa, to drugi - po Stanach Zjednoczonych - najważniejszy partner ekonomiczny wspólnoty europejskiej. W ciągu ostatnich dwóch lat wymiana handlowa z Japonią i Koreą zwiększyła się o ponad sto procent. A w przypadku Chin - aż o kilkaset procent! Zwłaszcza dla Chin ten trend jest korzystny: w 2004 r. importowały z UE towary i usługi o łącznej wartości 48 mld euro (227 proc. wzrostu w okresie 1995-2004), a wyeksportowały - aż za 127 mld euro (382 proc. wzrostu).

Unia Europejska jest swoim utrzymującym się negatywnym bilansem handlu z Chinami mocno zaniepokojona - i dlatego dąży do podpisania nowej umowy handlowej z azjatyckim mocarstwem. Europejczykom szczególnie zależy m.in. na tym, żeby władze chińskie wreszcie przestały przymykać oko na podrabianie na masową skalę luksusowych europejskich towarów. Proceder ten jest w Chinach powszechny i przynosi europejskim producentom kolosalne straty.

Niejako przy okazji rozmów o handlu europejscy politycy będą się starali przypomnieć swoim azjatyckim partnerom o prawach człowieka - w odpowiedzi usłyszą jednak zapewne to co zwykle, czyli że "są to wewnętrzne sprawy państw Azji" i że "polityki nie należy mieszać z handlem".

Zwłaszcza Chińczycy mogą nie chcieć w ogóle z Europejczykami o prawach człowieka rozmawiać - UE nadal utrzymuje embargo na eksport technologii militarnych do Chin, o co notabene cały czas proszą Stany Zjednoczone.

Rozpoczynając kolejną partię handlowych negocjacji z Azjatami, tym razem Unia Europejska startuje z nieco lepszej niż rok temu pozycji. W sobotę, na zakończenie dwudniowego "nieformalnego" spotkania ministrów finansów i gospodarki UE, przedstawiciele unijnych rządów mogli z przyjemnością skonstatować nadspodziewanie szybszy wzrost europejskiej gospodarki. W przypadku 12 państw strefy euro PKB w drugim kwartale 2006 r. powiększył się o 0,9 proc., co oznacza, że kraje strefy euro wyprzedziły (po raz pierwszy od sześciu lat) tempo wzrostu USA, Wielkiej Brytanii i Japonii. - Jestem przekonany, że uda się nam ten wzrost utrzymać - zapewniał Gerrit Zalm, holenderski minister finansów.

Wzrost mógłby być zapewne jeszcze szybszy, gdyby nie utrzymujące się międzynarodowe bariery handlowe. Unijni ministrowie zaapelowali więc o jak najszybsze wznowienie negocjacji w ramach Światowej Organizacji Handlu (zerwanych przed kilkoma tygodniami). Dopóki te negocjacje nie zakończą się sukcesem, czyli zniesieniem największych barier celnych, UE będzie musiała posiłkować się umowami dwustronnymi - takimi jak ta, którą Unia chce podpisać z Chinami. Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso już zaczął sugerować, że podobny traktat należy podpisać z Koreą Południową.

Copyright © Agora SA