Działkowcy muszą zapłacić 4 mln zł

Bitwa o działki. Do warszawskiej centrali Polskiego Związku Działkowców puka komornik, posłowie wzywają na pomoc NIK i ministra sprawiedliwości. A wszystko z powodu ogrodu działkowego w Poznaniu

Wincenty Kulik reprezentujący zarząd PZD gorzko żartuje, że nie trzeba będzie ustawy Prawa i Sprawiedliwości o likwidacji Związku i ogrodów. PZD i tak przestanie istnieć. Chyba że każdy działkowiec w Polsce złoży się po 7 zł, by go ratować.

Dlaczego? Pod koniec 2004 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu orzekł, że Związek musi wydać część ogrodu działkowego przy ul. Umultowskiej w Poznaniu oraz zapłacić odszkodowanie za korzystanie z tego gruntu bez umowy. Druga część wyroku ma klauzulę natychmiastowej wykonalności.

Atrakcyjny za 80 tys. zł

Teren, o którym mowa, zgodnie z ustawą o pracowniczych ogrodach działkowych z 1949 r. wywłaszczono i w 1970 r. przekazano działkowcom. Ci zbudowali tu m.in. lokalną siedzibę Związku. Właścicielom wypłacono odszkodowanie.

W 1997 r. prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast stwierdził jednak, że wywłaszczenie terenu było bezprawne. Sąd z kolei nakazał wydanie nieruchomości osobie, która odkupiła ten niezwykle atrakcyjny grunt od spadkobierców właścicieli za blisko 80 tys. zł.

PZD odwołał się do NSA, który uznał, że dwie z trzech działek zostały wywłaszczone zgodnie z prawem. Przedmiotem sporu pozostały jednak ponad 4 ha, które teraz trzeba wydać właścicielce i jeszcze zapłacić jej mniej więcej 4 mln zł.

Problem w tym, że Związek takich pieniędzy nie ma. Nie jest też pewien, czy w ogóle powinien płacić. - Nasza rada krajowa zbierze się, żeby debatować nad naszą przyszłością - mówi Kulik. - Szukamy pomocy, bo naszym zdaniem za błędy urzędników płacić powinno państwo, a nie my - dodaje.

Zgadzają się z nim władze poznańskiego PZD, tym bardziej że samo przejęcie gruntów od spadkobierców właścicieli odbyło się ich zdaniem w niejasnych okolicznościach.

- Dziwne jest, że postanowienie prezesa urzędu mieszkalnictwa zostało zaakceptowane przez jednego z ówczesnych wiceprezydentów miasta 28 listopada 1998 r. Tego samego dnia decyzję o dekomunalizacji gruntu wydał urząd wojewódzki i tego samego dnia nowa właścicielka przyjechała z Warszawy po odbiór dokumentów - wylicza prezes PZD w Poznaniu Henryk Sobański.

Okoliczności te wzbudziły już wątpliwości posła Stanisław Kalemby (PSL), który zwrócił się do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o sprawdzenie działań prezesa urzędu mieszkalnictwa oraz Urzędu Miejskiego i Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.

Z kolei posła Stanisława Steca (SLD), sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, dziwi stanowisko poznańskiego Sądu Apelacyjnego. - Przyznał odszkodowanie za bezumowne korzystanie za cały grunt właścicielowi tylko części nieruchomości. Moim zdaniem to naruszenie prawa - komentuje. - Poproszę ministra sprawiedliwości i Sąd Najwyższy, aby w ramach nadzoru sprawdzili tą sprawę.

Nie zapłacimy. Nam zapłacą

- Już złożyliśmy kasację wyroku do Sądu Najwyższego - mówi zastępca szefa poznańskiego PZD Zdzisław Śliwa. Zastrzega, że związek cały czas broni terenów i pieniędzy działkowców.

Ale to nie koniec. Od kilku dni prawie 150 działkowców, których sprawa dotyczy, wysyła do Sądu Rejonowego w Poznaniu pozwy przeciwko nowej właścicielce spornego gruntu. Domagają się zwrotu pieniędzy, jakie zainwestowali w swoje działki.

- Z doświadczenia innych polskich działkowców wiemy, że mogą żądać od 9 do 43 tys. zł - mówi Śliwa.

Sami działkowcy są jednak zrozpaczeni. - Jestem działkowcem od 30 lat - mówi Aleksandra Kosicka. - Ta ziemia leżała odłogiem, myśmy sprawili, że jest dziś wielkim ogrodem - zaznacza.

Wtóruje jej Ewa Hendrysiak. - Nie zależy mi na odszkodowaniu, ale na kawałku tej ziemi. Jeśli nie możemy dojść do porozumienia tutaj, to pewnie trzeba będzie oddać sprawę do Strasburga - skarży się.

O co toczy się spór

Sporny teren składa się z trzech działek. To Pracowniczy Ogród Działkowy im. 23 Lutego leżący między ulicami Tymienieckiego, Umultowską, Lechicką i Księcia Mieszka I. W sumie znajduje się tu 240 ogródków, a z 9 ha terenu korzysta ponad tysiąc osób, głównie emeryci.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.