Na ratunek lokatorom, kosztem właścicieli

Rząd i posłowie są zgodni: trzeba zlikwidować furtkę w przepisach, umożliwiającą właścicielom prywatnych czynszówek pozbycie się niewygodnych lokatorów. Efekt tej "zgody"? W Sejmie są aż trzy konkurencyjne projekty stosownych poprawek!

Tymczasem tysiącom lokatorów z tzw. kwaterunku zajmujących mieszkania w prywatnych kamienicach czynszowych kończy się właśnie trzyletni termin wypowiedzenia umów najmu. Zgodnie z obowiązującą od połowy lipca 2001 r. ustawą o ochronie praw lokatorów, właściciele mogą wymówić najem z trzyletnim wyprzedzeniem, jeśli potrzebują mieszkań dla siebie lub bliskich, np. rodziców czy pełnoletniego dziecka. Właściciel nie musi nawet wskazywać konkretnej osoby, która zajmie zwolniony lokal! Wystarczy krótkie stwierdzenie: jako przyczynę wypowiedzenia wskazuję chęć zamieszkania przez osobę wymienioną w art. 11 ust. 5 i 7 przywołanej ustawy w przedmiotowym lokalu ("pełnoletni zstępny, wstępny lub osoba, wobec której właściciel ma obowiązek alimentacyjny").

Wielu właścicieli chętnie skorzystało z tej możliwości i wypowiadało najem wszystkim lokatorom w kamienicy. Niektórzy właściciele nie kryli, że chcą się ich pozbyć, aby wynająć mieszkania na wolnym rynku (obecne reglamentowane czynsze nie wystarczają często nawet na naprawy, a co dopiero mówić o remontach). Lokatorzy, którzy się nie wyprowadzą w ciągu trzech lat, albo nie przyjmą nowych warunków (wyższych czynszów), prędzej czy później będą się musieli wynieść do mieszkań wskazanych przez gminy.

Eksmisje na bruk raczej nie wchodzą w grę. Od listopada zacznie się bowiem okres ochronny, w którym tego typu eksmisji się nie wykonuje, zaś od lutego zacznie obowiązywać nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego, która zakaże ich całkowicie.

O tym, że od jesieni 2004 r. gminy będą musiały zapewnić lokum tysiącom lokatorów pisaliśmy już w lipcu 2001 r. (kiedy Ogólnopolskie Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości zaczęło akcję "podburzania" właścicieli). Ale gminy przez trzy lata nie kiwnęły palcem w tej sprawie. Z kolei rząd zareagował dopiero po dwóch latach. W projekcie nowelizacji ustawy, nad którą Sejm męczy się od grudnia ubiegłego roku, rząd proponuje likwidację furtki w przepisach, umożliwiającą właścicielom prywatnych czynszówek pozbycie się niewygodnych lokatorów. Poprawka zobowiązuje właścicieli, aby w trzyletnich wypowiedzeniach wskazywali osoby mające zająć lokal. Dzięki temu, wypowiedzenia dotknęłyby co najwyżej kilka osób w kamienicy, a nie wszystkich mieszkańców.

Jednak posłowie połączonych komisji: infrastruktury, samorządu oraz polityki społecznej i rodziny zamiast skierować ten projekt do drugiego czytania, postanowili we wtorek, że poczekają na kolejne - jeden autorstwa PiS, drugi - Socjaldemokracji Polskiej. Przy czym ten drugi projekt nie jest jeszcze nawet drukiem sejmowym! Mimo to posłowie zarzekają się, że nowelizacja wejdzie w życie najpóźniej 1 stycznia 2005 r.

Co proponuje SDPL, która była inicjatorem decyzji komisji? Oprócz powtórzenia poprawki rządowej, dodatkowo wprowadzenie zakazu wypowiadania najmu samotnym staruszkom (powyżej 75 roku życia). Oznacza to, że te osoby mogłyby mieszkać aż do śmierci w zajmowanych dotąd mieszkaniach. Ponadto gminy mogłyby wynajmować mieszkania od prywatnych właścicieli, a następnie podnajmować je własnym lokatorom. Gmina pokrywałaby ewentualną różnicę w czynszu, gdyby brała od nich stawkę niższą od wolnorynkowej. Według SDPL, dla gmin to rozwiązanie może być o wiele tańsze niż angażowanie olbrzymich pieniędzy w budowę czynszówek.

Najdalej idący jest projekt PiS. Posłowie tego ugrupowania uważają, że właściciele nadużywają możliwości wypowiadania najmu z trzyletnim okresem wypowiedzenia. Proponują więc likwidację tego przepisu. Tym bardziej, że - jak dowodzi PiS w uzasadnieniu do projektu - iluzoryczna jest ochrona lokatorów przed tego typu nadużyciem. Wyjaśnijmy, że jeśli właściciel wykorzysta ten przepis wyłącznie jako pretekst do pozbycia się lokatora i nie zamieszka w opróżnionym mieszkaniu, ten może wrócić do niego na dotychczasowych warunkach albo zażądać od właściciela odszkodowania, tj. "różnicy w czynszu i opłatach, które płaci obecnie, w stosunku do tych, które płacił w ramach wypowiedzianego stosunku prawnego, za okres jednego roku". Właściciel musiałby sfinansować przeprowadzkę lokatora oraz wypłacić mu "karę ustawową w wysokości 15 proc. wartości odtworzeniowej lokalu". Problem w tym, że - jak dotąd - żaden z lokatorów (są to na ogół ludzie biedni i pozbawieni opieki prawnej, bo organizacje lokatorskie są słabiuteńkie) nie odważył się na tego typu próbę sił, czyli nie wyprowadził się z mieszkania w okresie wypowiedzenia, i czekał na ruch właściciela. Ci zaś są świetnie zorganizowani. PiS proponuje im na otarcie łez możliwość występowania do sądu o rozwiązanie najmu (gdyby właściciel potrzebował mieszkania dla siebie lub najbliższych). "Sąd rozważy interesy zarówno właściciela, jak i lokatora" - wyjaśniają autorzy projektu.

A co z tymi lokatorami, którym okres wypowiedzenia już się skończył, albo skończy się przed wejściem w życie nowelizacji? Co gorsza, ciąży już na nich wyrok eksmisji (jeszcze nie wykonany!). PiS chce, by osoby te uzyskały prawo do lokalu socjalnego. Eksmisja byłaby wstrzymana do czasu, aż gmina zapewni eksmitowanemu lokum.

Copyright © Agora SA