Koniec państwowego monopolu pocztowego ?

Monopol narodowych operatorów pocztowych powinien ostatecznie zakończyć się 1 stycznia 2009 r. - zaproponowała Komisja Europejska. Boi się tego i Poczta Polska, i francuska

Komisarz ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy już dziś wie, że przełamanie pocztowych monopoli będzie ciężką batalią polityczną. W wielu krajach Unii już zaczynają działać potężne lobby "pocztowe", które zrobią wiele, żeby liberalizację zahamować. McCreevy przyznał, że z takimi lobbystami z Polski i Włoch spotykał się jeszcze we wtorek, na dzień przed oficjalną prezentacją planów uwolnienia rynku pocztowego. Uwolnienia rynku boi się też poczta francuska.

Irlandzki komisarz podkreśla jednak, że trzeba ostateczne złamać monopol, czyli odebrać narodowym pocztom wyłączność na listy o wadze poniżej 50 gram (czyli te najbardziej popularne). - Chcemy wprowadzić na rynek więcej konkurencji. Ale to przecież nie może być zaskoczeniem dla Polski, bo Polska wiedziała, że taka reforma jest szykowana, gdy do Unii Europejskiej wchodziła - powiedziała "Gazecie" McCreevy. - Jeżeli polski operator pocztowy jest nieefektywny, to będzie musiał się dostosować do nowej sytuacji. Otwarcie rynku oznacza lepsze usługi dla konsumentów, więcej innowacji i większą dbałość o koszty - zapewnił komisarz.

Komisja Europejska zapewnia, że nie chce doprowadzić do dzikiej konkurencji na rynku pocztowym. Rządy nadal będą mogły utrzymywać m.in. maksymalne taryfy pocztowe. Będą też mogły zobowiązać wybranych operatorów do zapewnienia "usług uniwersalnych" - czyli by zagwarantowali dostęp do poczty w każdej miejscowości.

Opór niektórych narodowych operatorów pocztowych przeciwko liberalizacji nie bierze się z niczego. Przedstawiony w środę projekt dyrektywy oznaczać bowiem będzie, że na polski rynek pocztowy, a zwłaszcza na jego najbardziej atrakcyjną część (korespondencja biznesowa, masowe przesyłanie listów itp.) będą mogli wejść potężni konkurenci, tacy jak Deutsche Post czy Royal Mail. Jeżeli zdołają odebrać Poczcie Polskiej konsumentów biznesowych, to skażą naszego "operatora narodowego" na wegetację na państwowych subsydiach, które będą dozwolone np. na utrzymanie urzędów pocztowych na wsi. Masowe zwolnienia będą nie do uniknięcia.

Tego boi się i Warszawa, i Paryż. Francuska La Poste ma tym większy problem, że wielu z jej pracowników ma status "urzędników państwowych", których trudno zwolnić.

Ale Komisja przestrzega, że będzie ostro walczyć o tę reformę. - Ta dyrektywa jest testem dla Unii. Jeżeli zostanie zablokowana, będzie to znak, że państwa członkowskie chcą się cofnąć w budowaniu wspólnego rynku - powiedział McCreevy.

W walce o pełną i ostateczną liberalizację rynku pocztowego Bruksela ma jednak potężnych sojuszników. Kilka najbogatszych państw Unii Europejskiej (Niemcy, Holandia, Wielka Brytania, Szwecja i Finlandia) już jakiś czas temu zliberalizowało swoje rynki. - I teraz w usługach pocztowych w tych krajach pracuje więcej osób niż przed reformą - twierdzi McCreevy. Niemcy, które od 1 stycznia 2007 r. obejmą półroczne przewodnictwo w pracach unijnych instytucji, już zapowiadają, że z forsowania dyrektywy pocztowej uczynią jeden z politycznych priorytetów.

Dyrektywa likwidująca pocztowy monopol musi zostać zaakceptowana przez większość państw członkowskich i przez Parlament Europejski. Poparcie Niemiec ma zagwarantować jednak, że nie podzieli ona losu słynnej dyrektywy usługowej, której całkowicie wyrwano zęby.

Copyright © Agora SA